Piątkowe starcie Widzewa z Jagiellonią zakończyło się podziałem punktów. Jednak zanim odbyły się zawody sportowe, swój “mecz” rozgrywali wszyscy pracownicy łódzkiego klubu. Przeciwnikiem były siły natury. Jak wyglądała cała sytuacja pokazują widzewskie kulisy meczowe.
Piątek, godzina 11:00. W Łodzi zaczyna padać śnieg. Pada na tyle obficie, że po zaledwie kilkudziesięciu minutach całe miasto jest przykryte grubą warstwą białego puchu. Pojawiają się pierwsze pytania pt. “Czy mecz Widzewa jest zagrożony?”. Prognozy nie są optymistyczne. Śnieżyca ma ustać dopiero około godziny 16:00. Później pojawić się mają opady deszczu. Na Widzewie trwa walka z czasem. Przy odśnieżaniu płyty boiska biorą udział wszyscy pracownicy klubu. W kulisach meczowych autorstwa WidzewTV możemy zobaczyć jak wyglądał cały proces przygotowania do meczu od zaplecza. Z jednej strony duża mobilizacja i chęć gry, z drugiej wątpliwości – czy taki mecz ma w ogóle sens?
– Na ten moment wydaje się, że damy radę zagrać. Nie wiem tylko czy to jest potrzebne ze względu na stan tej murawy. Jeśli wyjdziemy na boisko, a pogoda się nie poprawi to będziemy mieć do wymiany całą nawierzchnię. To z kolei oznacza, że do maja będziemy grać na “kartoflisku”, bo nikt nam teraz tej trawy nie wymieni – mówił w materiale widzewskiej telewizji Prezes Mateusz Dróżdż na kilka godzin przed rozpoczęciem meczu.
W końcu zostaje podjęta decyzja. Gramy. Dla kibiców Widzewa i Jagielloni to informacja, po której kamień spadł im z serca. W końcu sympatycy “Jagi” jechali na ten mecz kilkaset kilometrów. A i wśród fanów czerwono-biało-czerwonych nie trudno znaleźć osoby, dla których wyprawa do Serca Łodzi to całodniowa podróż.
ZOBACZ TAKŻE>>>Jordi Sanchez wraca do gry? Trener Widzewa o sytuacji kadrowej
Wiele osób obawiało się poziomu sportowego tego widowiska. I nie chodziło tu o brak wiary w umiejętności piłkarzy obu drużyn, a o to jak będzie zachowywać się piłka na grząskiej murawie. I choć w pierwszych minutach pojedynku nie zabrakło przypadkowych zagrań z obu stron, to z każdą akcją gra stawała się płynniejsza. Wielkich emocji kibice doczekali się w samej końcówce. Najpierw, w 78. minucie gry prowadzenie widzewiakom dał Dominik Kun, a w jednej z ostatnich akcji meczu do wyrównania doprowadziło samobójcze trafienie Martina Kreuzrieglera. Kulisy tego starcia, które zakończyło się podziałem punktów można obejrzeć poniżej.