W dwóch ostatnich meczach piłkarze Widzewa strzelili aż 7 goli. To aż 35 procent wszystkich, jakie zdobyli w tym sezonie. Sprawdziliśmy, jak to robią i kiedy. I jak to wygląda na tle rywali.
Bruk-Betowi Termalice Nieciecza nie tak dawno widzewiacy wbili 4 gole. Ostatni raz ta szuja udała im się prawie rok temu, kiedy w Lublinie zwyciężyli z Motorem 4:3. Od tamtej pory strzelanie szło im dość średnio. Dopiero w tym sezonie – w 3. kolejce – wbili rywalom trzy bramki. W Sercu Łodzi było 3:0 z GKS-em Katowice.
CZYTAJ TEŻ: Najlepsze i najgorsze transfery Widzewa. Hiszpan na czele, Szwajcar zawodzi najbardziej
To była przyjemna dla kibiców odmiana. Zagłębiu Lubin, Wiśle Płock, Pogoni Szczecin i Lechowi Poznań widzewiacy strzelili po jednym golu. Po dwa Jagiellonii Białystok, Arce Gdynia i Górnikowi Zabrze. Tylko w przypadku Arki dało to komplet punktów, w dwóch pozostałych meczach nawet jednego. Ani razu nie udało się za to pokonać bramkarzy Cracovii i Rakowa Częstochowa. I to też były dwie porażki. W pierwszych 10 meczach obecnych rozgrywek Widzew zdobył 14 goli, co dawało średnią 1,4. Nie było się więc czym chwalić. Chociaż i tak było lepiej niż w kampanii 2024/2025, w której średnia wynosiła zaledwie 1,1. Nic dziwnego, że Widzew skończył sezon na 13. miejscu.
Nagła poprawa skuteczności przyszła niedawno. Najpierw te cztery gole zdobyte w Niecieczy, a teraz – w ostatni piątek – trzy Radomiakowi. I średnia w dwóch meczach – 3,5 gola na mecz! Średnia całego sezonu wzrosła z 1,4 na 1,6. A trzeba też zauważyć, że w obu ostatnich meczach widzewiacy mieli jeszcze wiele innych bramkowych okazji. Zarówno z Bruk-Betem Termalicą, jak z Radomiakiem powinni zdobyć kilka bramek więcej. Sam Fran Alvarez mógł mieć trzy gole więcej. Chociaż oczywiście do Hiszpana nie można być zbyt dużych pretensji, bo w Niecieczy ustrzelił przecież hat tricka. W każdym razie w Widzewie zaniknął problem ze stwarzaniem okazji, a pojawił się nowy – skuteczność. Chociaż to oczywiście z przekąsem, bo 7 goli w dwóch meczach, to wynik, z którego można być dumnym.
Podsumowując więc, w dwóch ostatnich meczach Widzew strzelił 7 z 20 goli tego sezonu. To 35 procent. Skok jest więc bardzo duży.
7 z 20 bramek widzewiacy zdobyli strzałami prawą nogą, a 5 lewą. Tyle samo co głową (i tyle samo co wszystkie głową w poprzednim sezonie). Tutaj prym wiedzie Sebastian Bergier, który w ten sposób strzelił 3 bramki z 5, jakie zdobył w tym sezonie. Tyle samo ma Maurides z Radomiaka (strzelił w piątek) i to najskuteczniejsi piłkarze w PKO BP Ekstraklasie, jeśli chodzi o trafienia głową.
W Widzewie po jednej bramce dołożyli jeszcze w ten sposób Juljan Shehu oraz Peter Therkildsen. Duńczyk trafił głową w piątek. Widzewiacy mają też na koncie po golu z rzutu karnego (Bartłomiej Pawłowski) i rzutu wolnego (Fran Alvarez).
Pierwszy gol Petera w barwach Widzewa ⚽️
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) October 19, 2025
Zdecydowanie zasłużony 💪🏻 pic.twitter.com/3PsB2i5vLX
Jak to wygląda na tle ligi? Najwięcej bramek na koncie ma o dziwo Zagłębie Lubin (24) przed Jagiellonią Białystok (23) i Radomiakiem (22). Wynik Widzewa nie jest więc zły, a nawet niezły, bo pod względem skuteczności wyprzedzają go tylko cztery kluby (jeszcze Lechia Gdańsk).
Najmniej bramek strzelili piłkarze Arki Gdynia (7) i Piasta Gliwice (9). Kolejny na liście wstydu jest Raków Częstochowa z 12 trafieniami na koncie.
Gracze Jagi strzelili najwięcej bramek prawą nogą (13), a Górnika Zabrze lewą (8). Najlepiej “główka pracuje” w Radomiu (6).
Aż pięć karnych wykorzystali Miedziowi. A jeśli chodzi o rzuty wolne, to wyróżnia się GKS Katowice (2).
Wiemy już, jak widzewiacy strzelają, sprawdźmy więc teraz kiedy to robią. Jest idealnie równo. Zdobyli po 10 goli w pierwszej i drugiej połowie, z czego jeden był w doliczonym czasie gry drugiej części meczu. Najgroźniejsze w pierwszej połowie w lidze jest Zagłębie, które przed przerwą zaliczyło 14 bramek. Po przerwie najskuteczniejsza jest Jagiellonia (15).
Spójrzmy na koniec na Motor Lublin, czyli na najbliższego rywala Widzewa. Mecz już w piątek. Zespół z Lublina strzelił tylko 13 goli, z czego 5 to osiągnięcie Karola Czubaka, byłego napastnika łódzkiej drużyny, a potem Arki Gdynia. Na niego trzeba na pewno uważać. Po dwa trafienia mają Mbaye N’Diaye oraz Mathieu Scarlet.
Sześć goli dla Motoru padło po strzałach prawą nogą, trzy lewą, dwa głową i jeden z rzutu wolnego. Tak jak w przypadku Widzewa gole jego najbliższego rywala rozkładają się. Lublinianie sześciokrotnie pokonywali bramkarzy przed przerwą i siedmiokrotnie po niej.
Widzewiacy nie muszą się swojego wyniku wstydzić. 20 goli wstydu na pewno nie przynosi. A dwa ostatnie mecze pokazały dobitnie, że strzelać naprawdę warto. To prosta matematyka. 7 goli przełożyło się na dwa zwycięstwa, czyli 6 punktów. I to mimo faktu, że rywale wbili im 4 bramki, więc wcale nie mało. Po 10 meczach Widzew był 13. w tabeli, po dwóch kolejnych jest już na 8. miejscu. Bardzo to więc wszystko proste: strzelasz – wygrywasz.