
Cykliczne wizyty w szkołach w ramach Widzew on Tour, otwarcie oficjalnego sklepu w Galerii Łódzkiej, wycieczki po stadionie czy wreszcie świąteczny jarmark – Widzew Łódź daje przykład jak zadbać o młodych i najmłodszych kibiców.
O tym, że baza kibiców Widzewa jest jedną z największych w Polsce, wie każdy, kto chociaż w drobnym stopniu interesuje się piłką nożną. Stadion przy al. Piłsudskiego jest regularnie wypełniany niemal do ostatniego miejsca, każde spotkanie, nawet to pucharowe w środku tygodnia, ogląda ok. 17 tysięcy kibiców. Nie bez powodu władze klubu coraz głośniej mówią o potrzebie rozbudowy obiektu, który w nowej wersji miałby pomieścić nawet 32 tysiące widzów. Takie jest bowiem zapotrzebowanie na wejściówki na większość meczów Widzewa. Piszę „większość”, bo na hitowe spotkania z Legią czy Lechem chętnych na bilety jest nawet 50 tysięcy.
O stadionowo-karnetowym szaleństwie pisaliśmy już wielokrotnie. Wiemy już, że nie jest to ani moda, ani efekt nowego obiektu, bo stadion przy al. Piłsudskiego niedługo będzie świętował już 10 urodziny. Nie jest to też zasługa świetnie spisującej się drużyny. W końcu w ostatnich tygodniach wyniki drużyny były przeciętne, więc chętnych , by oglądać popisy piłkarzy Widzewa powinno być mniej. Ale mniej nie jest. To niesłabnące zaangażowanie kibiców jest całkiem umiejętnie podtrzymywane przez pracowników klubu poprzez wiele różnych inicjatyw.
CZYTAJ TAKŻE >>> Więcej miejsc, loże i promenada. Są nowe szczegóły rozbudowy stadionu Widzewa
Obecne pokolenie najbardziej „produktywnych” kibiców, czyli osób w wielu 30-50 lat, zakochało się w Widzewie dzięki świetnym występom piłkarzy na boiskach w latach 90. nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Za ich młodości Widzew był wizytówką polskiej piłki, święcąc ogromne sukcesy. Przykładem kibica, który właśnie wtedy zauroczył się w łódzkim klubie jest Robert Dobrzycki. Dzisiejszy Widzew korzysta więc na tym, co wydarzyło się kilkadziesiąt lat temu.
Dzisiaj sportowo Widzew jest daleki od wielkich sukcesów, które sprawiłyby, że kolejne młode pokolenie lgnęłoby do klubu na następne lata. Czasy się jednak zmieniły. Teraz klub piłkarski to dużo więcej niż piłkarze. To ogromna społeczność, o czym w Widzewie dobrze wiedzą.

Z ciekawości odwiedziłem w miniony weekend widzewski jarmark świąteczny zorganizowany pod stadionem. Nie spodziewałem się wiele, ale zostałem bardzo miło zaskoczony. Kilkanaście stoisk z upominkami, gadżetami i innymi, nieklubowymi produktami dla dzieci i dorosłych, parę stoisk z ciepłymi posiłkami, do tego widzewska choinka oraz to, co zainspirowało mnie do napisania tego tekstu – atrakcje dla dzieci w różnym wieku. Był Święty Mikołaj, z którym można było zrobić sobie zdjęcie, były dmuchańce, była karuzela. I – co najważniejsze – było sporo kibiców, całych rodzin z dziećmi.
Pojawienie się na takim wydarzeniu to jeden, ale ważny moment, po którym dzieciaki z przedszkoli i szkół będą mogły powiedzieć, że były na widzewskim jarmarku. To jeden ze sposobów, by zaszczepić w dzieciach gen kibica. Później, gdy piłkarze i przedstawiciele klubu pojawią się w szkołach (np. w ramach Widzew on Tour), dzieci dostaną kolejny bodziec, by zostać kibicem Widzewa. I wreszcie, gdy zostaną zaproszone na mecz, już nic nie stanie na przeszkodzie, by kolejna grupa młodych osób dołączyła do widzewskiej społeczności na wiele lat.

Gołym okiem widać, że klub poświęca bardzo dużo uwagi temu, by młodzież z całego regionu czuła z Widzewem mniejszą lub większą więź. Chociaż piłkarze zawodzą, to na miejscu są inni pracownicy klubu, którzy dbają o to, by za 20-30 lat Widzew miał równie silną bazę kibiców. I za to dzisiaj należą im się brawa i pochwały.
Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy pierwszy zespół zacznie spisywać się na miarę oczekiwań 😉