Widzew mimo gry w osłabieniu dowiózł remis z wicemistrzem Polski. Spora w tym zasługa kilku defensywnych graczy
Świetna dyspozycja bramkarza Widzewa. Gikiewicz uratował drużynę przed porażką. Miał cztery znakomite interwencje w sytuacjach, w których mogło paść gole. A jeszcze nie był w pełni zdrów. Wielkie brawa!
Miał sporo naprawdę bardzo niebezpiecznych zagrań. W pierwszej połowie niemal zaliczył asystę przy golu dla Śląska, ale zespół uratował Gikiewicz, który wygrał pojedynek sam na sam. Kosowianin kilka razy tracił piłkę, a w drugiej połowie niewiele brakowało, by po jego zagraniu Śląsk miał rzut karny. Na szczęście sędziowie uznali, że faulu nie było, chociaż wątpliwości są. Podsumowując – Kastrati był w tym meczu bardzo niepewny i elektryczny.
Dobry, pewny występ szefa widzewskiej obrony.
A to już znakomity występ. Hiszpan świetnie się ustawiał, grał twardo, ale czysto. Dwa razy zablokował piłkę (rywala) lecącą do bramki. Ibiza to jeden z bohaterów Widzewa. Był jak mur, który stał przed bramką łódzkiej drużyny, którego nie sposób sforsować.
Grał naprawdę dobrze aż do nieszczęsnej interwencji w drugiej połowie. Słowak zachował się bardzo lekkomyślnie. Raz, że w ogóle atakował chyba zbyt wysoko, a dwa po prostu faulował i to dość brutalnie. Niestety zasłużył na czerwoną kartkę.
Oczekujemy od niego więcej. Szczególnie w pierwszej połowie miał niebezpieczne zagrania na widzewskiej połowie, po której rywale niebezpiecznie atakowali. Liczymy na takie podania Hiszpana, ale pod bramką rywali.
Kapitan znów dał radę. Miał sporo odbiorów, dzięki którym zaczynał akcje zaczepne Widzewa.
Poprawny występ. Wiemy już, że Łukowski może dać drużynie więcej, dlatego czujemy lekki niedosyt. Szkoda, że nie szukał okazji do strzałów, bo przecież tak dobrze mu to wychodzi.
Tylko walka, piłkarsko wyglądało to bardzo słabo. I chyba tyle.
Wiemy już, że to pracuś, ale od środkowego napastnika chcemy więcej. Czasem przynajmniej tego, by patrzył na to, gdzie leci piłka. Mamy wrażenie, że w niedzielę Rondić nie zawsze to wiedział. Wyglądał trochę jak metalowa kulka w grze we flippera, odbijał się od rywali bez ładu i składu.
AK47 tym razem się zaciął. Antek wywalczył powrót do pierwszego składu, ale tym razem nie dał wiele drużynie.
Martwi to, że Niemiec kilka minut po wejściu na boisko wygląda jakby miał za sobą maraton. Co się z nim dzieje?
Jest bardzo szybki, ale to nie lekka atletyka, by ścigać się i wyprzedzać rywali. Potrzeba też jeszcze dobrze kopnąć piłkę, a to Gongowi nie wychodziło.
Też słaba zmiana, chociaż oczywiście pamiętamy, że większość czasu, gdy także on był na boisku, Widzew grał w osłabieniu. Ale liczymy na więcej.
Dobra zmiana Portugalczyka. Nie tylko skupiał się na defensywie, ale ruszył do ataku.
Juljan Shehu grał zbyt krótko.