
Widzew Łódź ma problem. Zimę łodzianie mogą spędzić nawet w strefie spadkowej, co przed rozpoczęciem sezonu brzmiałoby jak żart. Widzewiacy mają przed sobą ogrom pracy.
Gdy w końcówce lipca startował sezon Ekstraklasy, startował też nowy Widzew. Oczekiwania były ogromne, choć nie brakowało głosów, które studziły emocje fanów. Zakładano, że przyjdą trudniejsze momenty, kryzysy. Jednak mało kto przypuszczał, że choć raz kibice RTS-u zobaczą taki paździerz jaki zaprezentowali piłkarze czerwono-biało-czerwonych w niedzielny wieczór. Ten mecz to skandal, coś co nie miało prawa się wydarzyć. Korona wygrała pewnie i zasłużenie.
Spośród łodzian ciężko kogokolwiek pochwalić, ale jeśli już trzeba, to w pierwszej połowie przynajmniej jednego gola powinien zdobyć Mariusz Fornalczyk. Raz jego strzał z ogromnym trudem obronił Dziekoński, raz przestrzelił minimalnie obok słupka, a raz kielczan uratowała poprzeczka. Fornalczykowi nie można odmówić ambicji. Umiejętności w zasadzie też nie, bo gdy tylko skrzydłowy Widzewa jest przy piłce, możemy spodziewać się czegoś fajnego, czasem efektownego. Popełnia też błędy, ale to elementy, które da się wyeliminować. Niestety, sam piłkarz ma po prostu pecha, a ciążąca na nim presja nie pomaga.

Wracając do sedna, Widzew na tle Korony (która nie wygrała od 27 września) wyglądał momentami jak ekipa zebrana z juniorów. Wiele mówiło się w ostatnim czasie, że RTS ma w składzie wiele jakości i potrzeba tylko trochę czasu na zgranie się zawodników. Przyznajemy, że sami parokrotnie to powtarzaliśmy, ale starcie z podopiecznymi Jacka Zielińskiego sprawiło, że po raz kolejny w tym sezonie mamy co do tego wątpliwości.
Wszyscy chcieliby, żeby ta runda się już skończyła. Niestety, widzewiaków czekają jeszcze dwa mecze ligowe i jeden w pucharze. W trakcie przerwy reprezentacyjnej Dariusz Adamczuk stanowczo mówił, że trener Joviciević nie przegra wszystkich meczów do końca roku. Ale w zasadzie…czemu nie?
Został rozbity przez Koronę u siebie, a teraz zagra trzy wyjazdowe mecze z trudnymi przeciwnikami. Piast pod wodzą Daniela Myśliwca będzie nakręcony na to by ograć łodzian. Zagłębie Lubin przegrało w tym sezonie z RTS-em już dwukrotnie, więc ekipa Leszka Ojrzyńskiego będzie chciała się zrewanżować, a o tym jak łodzianom idzie w ostatnich latach w meczach przeciwko Pogoni Szczecin, chyba nie musimy pisać. To naprawdę jest przepis na klęske absolutną.
Adamczuk mówił też, że nawet jeśli Chorwat przegra wszystkie mecze, to nie straci pracy w klubie. Wtedy pozostaje wierzyć, że zimą przy Piłsudskiego nastąpi jakieś wielkie odrodzenie tej drużyny. Joviciević i jego sztab mają nad czym pracować, bo łodzianie są fatalnie przygotowani motorycznie, co widzi chyba każdy. Pojawia się też pytanie, czy nie powinno dojść do kolejnych roszad w sztabie szkoleniowym, bo przygotowanie stałych fragmentów gry, całkowicie “leży”.
Ale sporo pracy ma też wspomniany już wcześniej Adamczuk. Kadra Widzewa pomijając pewne braki jakościowe, jest chyba też po prostu źle skonstruowana. Masa młodych, perspektywicznych graczy, na których Widzew być może jeszcze zarobi, ale to będzie za dwa-trzy lata. Potrzeba tu więcej doświadczenia, kogoś kto byłby w szatni wielkim autorytetem. Bez wątpienia takim ruchem byłby Kamil Grosicki z Pogoni, o którym ostatnio dużo mówi się właśnie w kontekście transferu do RTS-u.