Widzew Łódź w końcu się przełamał i pokonał Resovię Rzeszów 2:0. Jednym z zawodników, którzy dołożyli cegiełkę do wygranej jest młodzieżowiec – Robert Prochownik.
Prochownik do Widzewa trafił w grudniu 2019 roku.
– Robert Prochownik to zgodnie z powszechną opinią, potwierdzoną przez przedstawicieli pionu sportowego Widzewa, najbardziej utalentowany zawodnik UKS-u SMS-u Łódź. Jego umiejętności techniczne, zdolność gry jeden na jeden i boiskowa przebojowość sprawiły, że po trwającej całą minioną rundę obserwacji przedstawiciele klubu z al. Piłsudskiego 138 nie mieli wątpliwości, iż zawodnik ten powinien trafić do Widzewa – czytamy na widzew.com w artykule informującym o podpisaniu kontraktu z młodym piłkarzem.
Prochownik miał powalczyć o miejsce w pierwszym składzie Widzewa, ale nie przekonał do siebie trenera Marcina Kaczmarka. W minionym sezonie 18-latek rozegrał raptem 54 minuty w 6 meczach, w których zagrał jako zmiennik.
Po sezonie więcej niż o jego grze, mówiło się o tym, że padł ofiarą chuligańskiego wybryku kiboli. Przypomnijmy, że Robert Prochownik i Adam Radwański zostali uderzeni po meczu ze Zniczem Pruszków przez osoby, które wtargnęły na boisko. O sprawie głośno zrobiło się w całej Polsce.
Sytuacja Roberta Prochownika nie poprawiła się w nowym sezonie. Trener Enkeleid Dobi nie widział dla niego miejsca w zespole, przez co początek sezonu 18-latek przesiedział na ławce rezerwowych.
Wszystko zmieniło się o 180 stopni, gdy Widzew wrócił do gry po przerwie spowodowanej zakażeniami koronawirusem w pierwszym zespole. Enkeleid Dobi z konieczności wystawił 18-latka od pierwszej minuty w meczu z Miedzią. Później swoje szanse dostawał także w spotkaniach z GKS-em Bełchatów i Resovią Rzeszów, choć w tym ostatnim meczu miał usiąść na ławce rezerwowych. Problemy zdrowotne Filipa Bechta sprawiły jednak, że Prochownik po raz trzeci z rzędu znalazł się w wyjściowej jedenastce. I w końcu pokazał, że zasługuje na więcej szans od trenera Widzewa.
– Mogę być zadowolony z gry w drugiej połowy, ale z pierwszej już nie. Nie wiem czy to stres, czy coś innego, ale nie wyglądało to jak chcieliśmy. A po przerwie była dominacja z naszej strony, a w moim przypadku najlepszy występ w dotychczasowych meczach – powiedział po meczu z Resovią Robert Prochownik.
I dodał: – W obu połowach staraliśmy się grać tak samo, ale w drugiej wszystko lepiej nam wychodziło. W przerwie w szatni trener powiedział kilka mocnych słów i to podziałało na nas. Każdy ma określone zadania od trenera na boisku i w moim przypadku nie jestem żadnym “wolnym elektronem”. Jeżeli mam okazję gry jeden na jeden to gram, a jeżeli jest szansa podać piłkę to podaję kolegom z zespołu.
Nie ma wątpliwości, że siedzenie na ławce w Widzewie nie da Prochownikowi absolutnie nic. Jeśli więc Enkeleid Dobi po takim występie jak w meczu z Resovią, wciąż nie będzie przekonany do jego umiejętności, 18-latek powinien poważnie pomyśleć o zmianie klubu.
fot. widzew.com / Marcin Bryja