Walczący o utrzymanie zespół Wigier będzie środowym (godz. 17) rywalem ŁKS w spotkaniu 30 kolejki pierwszej ligi. – Jeśli łodzianie chcą wywalczyć punkty w Suwałkach, nie mogą zlekceważyć gospodarzy – ostrzega Ariel Jakubowski, były szkoleniowiec Wigier. Po zmianie trenera najbliższy rywal zespołu z al. Unii wygrał z Bytovią i zremisował w Bielsku-Białej.
Wigry po rozegraniu 29. spotkań zajmują w tabeli czternaste miejsce. Tyle samo punktów (30) na koncie mają również drużyny znajdujące się w strefie spadkowej – Stomil Olsztyn i Bytovia Bytów. W tym sezonie najbliższego rywala ŁKS prowadziło już trzech szkoleniowców. Kamila Sochę w listopadzie zastąpił dobrze znany przy al. Unii Ariel Jakubowski. Mistrz Polski z ŁKS odszedł z klubu na początku kwietnia. W jego miejsce zatrudniono Mirosława Smyłę, który dobrze zna pierwszoligowe realia. Prowadził m.in. Odrę Opole i Zagłębie Sosnowiec. – Nawet nie pomyślałem o łatce grabarza, spadku z ligi w ogóle nie biorę pod uwagę – powiedział po podpisaniu umowy.
Pod jego wodzą Wigry pokonały u siebie Bytovię 4:2 i zremisowały na wyjeździe 3:3 z Podbeskidziem. – Jeśli łodzianie chcą wywalczyć punkty w Suwałkach, nie mogą zlekceważyć gospodarzy. To drużyna z potencjałem. Gdy byłem trenerem, nie graliśmy źle, w każdym spotkaniu byliśmy blisko wywalczenia punktów, może poza wyjazdowym spotkaniem z Wartą, ale czegoś brakowało. Na pewno szczęścia. Przeanalizowałem mecze, wiem dlaczego nie punktowaliśmy, ale te analizy pozostawię dla siebie. Teraz los oddaje drużynie, co zabrał wcześniej. Oczywiście trzeba docenić determinację zawodników, pracę nowego sztabu szkoleniowego i mobilizację władz klubu – mówi Jakubowski.
Gospodarze przystąpią do spotkania osłabieni brakiem kapitana drużyny, podstawowego bramkarza – Damiana Węglarza, który pauzuje za cztery żółte kartki. W jego miejsce zagra zapewne 22-letni Dominik Kąkolewski, który w tym sezonie na koncie ma wyłącznie mecze w czwartoligowych rezerwach. – Brak Węglarza to spore osłabienie Wigier. W ostatnich meczach bardzo dobrze bronił. Dzięki niemu zespół punktował. Kąkolewski to bramkarz z potencjałem, zawodnik rozwojowy, ale będzie to dla niego debiut – podkreśla Jakubowski.
W środku boiska zapowiada się niezwykle ciekawy pojedynek pomiędzy dwoma Hiszpanami. Ulubieńcem kibiców ŁKS jest Dani Ramirez. W Suwałkach bardzo dobre recenzje zbiera Joel Huertas. Smaczku temu pojedynkowi dodaje fakt, że Ramirez jest wychowankiem Realu Madryt, a zawodnik Wigier FC Barcelony. Występował w drużynach Barcelony U18 i U19, zaliczył kilka występów w drugiej drużynie dumy Katalonii. W tym sezonie zdobył cztery bramki, dwie z nich z rzutów karnych. – Zapowiada się fajny pojedynek wychowanka Barcelony z wychowankiem Realu Madryt. Joel jest dla mnie wzorem zawodnika. Profesjonalista zarówno na boisko, jak i poza nim. Nie strzela tylu goli co Ramirez, bo rzadziej atakuje bramkę rywala. To rozgrywający, który potrafi świetnie obsłużyć kolegę z zespołu. W tym sezonie zanotował kilka asyst, co zapewne sztab szkoleniowy ŁKS doskonale wie, analizując grę Wigier – opowiada mistrz Polski z ŁKS z 1998 roku.
W rundzie jesiennej zespół z al. Unii wygrał 2:1. Gole dla ŁKS strzelili: Rafał Kujawa i Maksymilian Rozwandowicz z rzutu karnego karnego. Dla gości honorowe trafienie padło po samobójczym trafieniu Jana Sobocińskiego, od którego odbiła się piłka po strzale z “jedenastki” w słupek przez Filipa Karbowego. Kto według Jakubowskiego wygra w środę? – Życzę ŁKS awansu do ekstraklasy, a Wigrom utrzymania w pierwszej lidze. W środę niech wygra lepszy, po emocjonującym dla kibiców spotkaniu – zaznacza były pomocnik.
Piłkarze ŁKS nie muszą martwić się o stan boiska w Suwałkach. Jest zdecydowanie lepszy niż przy al. Unii. – Pracownicy OSiR zawsze dbali o stan murawy – podkreśla Jakubowski.
Fot. Cyfrasport