Wisła Kraków, która wyeliminowała w ćwierćfinale Pucharu Polski Widzew Łódź, może nie zagrać finale, mimo że do niego awansowała. “Nikt z osób zatrudnionych w klubie nie zjawi się tego dnia na meczu”.
Wszyscy pamiętamy, co działo się w ćwierćfinale Pucharu Polski, gdy Wisła Kraków eliminowała Widzew Łódź. Łodzianie prowadzili wówczas do 19 minuty doliczonego czasu gry, gdy wyrównał Angel Rodado. Jak się później okazało ten gol nie powinien zostać uznany przez sędziego Damiana Kosa, który nie wiedzieć czemu obejrzał sytuację na monitorze VAR i utrzymał decyzję z boiska.
Widzew odwoływał się od tej decyzji i starał się nawet doprowadzić do powtórzenia meczu, ale PZPN wniosek łódzkiego klubu oddalił. Do półfinału awansowała Wisła Kraków, która tam wyeliminowała kolejnego ekstraklasowicza. Tym razem w Krakowie przegrał Piast Gliwice. Oznacza to, że w finale Pucharu Polski Wisła Kraków zmierzy się z Pogonią Szczecin. Pod warunkiem, że mecz zostanie rozegrany. Skąd te wątpliwości?
W poprzednim sezonie Wisła Kraków mierzyła się w wyjazdowym spotkaniu Pucharu Polski z Motorem Lublin. Po tym spotkaniu fani Wisły otrzymali zakaz uczestnictwa w dwóch kolejnych meczach wyjazdowych w ramach tych rozgrywek.
Od tamtego czasu jednak Biała Gwiazda wszystkie spotkania w Pucharze Polski rozgrywała u siebie. W tym sezonie Wisła grała już z: Lechią Gdańsk, Polonią Warszawa, Stalą Rzeszów, Widzewem i Piastem. Wszystkie te mecze zespół ze stolicy Małopolski rozegrał na własnym stadionie, co oznacza, że zakaz udziału kibiców Wisły w wyjazdowych meczach wciąż obowiązuje. Mecz finałowy rozgrywany będzie na Stadionie Narodowym, co traktowane jest jako wyjazd. Teoretycznie fani Wisły nie mogą wziąć udziału w tym meczu.
Prezes Wisły Kraków zapowiedział już, że jeśli fani z Krakowa nie zostaną wpuszczeni na stadion, to Biała Gwiazda odda ten mecz walkowerem.