Właściciel Widzewa przyznał, że chciałby pozyskać piłkarza ŁKS-u.
Przeciąganie liny między władzami ŁKS-u i Widzewa, trwa w najlepsze. O tym, że klub z Piłsudskiego przygląda się sytuacji Pirulo pisaliśmy już w listopadzie. W prawdzie Hiszpan ma zaporową klauzulę odstępnego i kontrakt do czerwca 2025 roku, ale ze względu na problemy finansowe ŁKS-u, potencjalni kupcy liczą, że uda się zbić cenę za skrzydłowego. Chociaż al. Unii zapewniają, że powoli wstają z kolan i już niedługo problemy finansowe będą tylko przykrym wspomnieniem to na pewno kilkaset tysięcy euro pomogłoby nadszarpniętemu budżetowi klubowemu.
Zapytany przez Express Ilustrowany, Tomasz Stamirowski, właściciel Widzewa, przyznał, że: “Jeśli pojawi się okazja, to na pewno porozmawiamy z Pirulo. Od razu muszę jednak podkreślić, że nie zamierzamy kopiować sytuacji przejścia innego piłkarza ŁKS – Daniego Ramireza – do Lecha Poznań. Dotyczy to oczywiście wysokiej kwoty odstępnego dla klubu z al. Unii. Takie potężne pieniądze na pewno nie wchodzą w grę. Czekamy zatem spokojnie na rozwój sytuacji.”
Widzew to niejedyny klub, który interesuje się Hiszpanem. Trener Jagiellonii Ireneusz Mamrot przed meczem z Rakowem zapowiedział, że szuka piłkarza na pozycję nr. “10”. Takiego, który zagra za plecami napastnika i da od siebie coś ekstra. – Potrzebujemy zawodnika, który zdobędzie bramkę po indywidualnej akcji – powiedział były szkoleniowiec ŁKS-u. Mamrot interesował się Michałem Trąbką i Pirulem już latem, jednak kwoty odstępnego przerosły możliwości ekstraklasowego klubu. Bardzo możliwe, że teraz, któryś z piłkarzy trafi do Białegostoku, tym bardziej, że pozyskany przed sezonem Michał Nalepa nie spisuje się najlepiej, a z Danim Quintaną rozwiązano kontrakt.