Za Widzewem bardzo udany rok, w którym drużyna awansowała do PKO Ekstraklasy i po rundzie jesiennej jest na trzecim miejscu w tabeli. O kończącym się 2022 roku portalowi interia.pl opowiedział Tomasz Stamirowski, właściciel klubu. Dziennikarz Andrzej Klemba spytał m.in. czy Widzew będzie bił się o podium w nowym roku. – Mamy we pamięci przykład Radomiaka z poprzedniego sezonu. Tam też były spore oczekiwania po dobrej rundzie jesiennej, a później nic z tego nie wyszło. Przypominam, jaki był cel pierwotny Widzewa, czyli utrzymanie, a to jeszcze nie został osiągnięte. Drugi cel jaki postawiłem przed sztabem szkoleniowym to jak największa liczba zwycięstw i zbudowanie trzonu zespołu na kilka sezonów, a nie tylko na jeden. Żeby nie było tak, że po roku z drużyny niewiele zostanie. By szukać zawodników, którzy mogą być coraz lepsi. Podkreślamy, że nie liczy się tylko wynik, ale styl też jest ważny – powiedział Stamirowski.
Nieśmiało padły też jednak słowa o mistrzostwie Polski, bo dziennikarz wspomniał o sukcesie Piasta Gliwice sprzed kilku lat, kiedy zespół Waldemara Fornalika nie był faworytem, a jednak wygrał ligę. – To jest właśnie piękno piłki, że nie zawsze faworyci wygrywają, choć jest to rzadkością. Powtórzenie przez Piasta zdobycia mistrzostwa to mało realna sprawa. Chcemy tego, byłoby to czymś wspaniałym dla klubu i kibiców, ale wiemy, że czeka nas do tego długa droga. Najpierw Widzew musi zadomowić się w lidze i rywalizować z pucharowiczami jak równy z równym, a my jesienią zdobyliśmy z nimi tylko punkt. Dorobek po rundzie jest świetny, wycisnęliśmy, co się dało, ale to pokazuje, że jeszcze nam do najlepszych brakuje. Nikt nie ma wątpliwości, że idziemy dobrą drogą, nie tylko byle się utrzymać, ale w perspektywie grać o coś więcej. Nie chcemy rozbudzać apetytów, by po sezonie być rozczarowanym, bo skończyliśmy w środku tabeli. Gdybyśmy przegrali ostatni mecz jesienią, bylibyśmy na siódmym miejscu, co też bym uznał za sukces – odpowiedział szef klubu.