Dobry i pewny obrońca, niestety podatny na urazy – tak można scharakteryzować Juana Ibizę, piłkarza Widzewa.
29-letni zawodnik przepracował z kolegami zaledwie jeden dzień na zgrupowaniu w Turcji. W sobotę w nocy zespół przyleciał do Antalyi, w niedzielę trenował po raz pierwszy. W poniedziałek rozegrał za to sparing z Dynamem Kijów. I właśnie podczas tego meczu Ibiza doznał urazu. Boisko opuścił w 86. minucie.
Wiadomo, że chodzi o lewą stopę. “W najbliższych dniach Hiszpan wróci do Łodzi, gdzie przejdzie szczegółowe badania. Wstępna diagnoza przewiduje kilkutygodniową przerwę w grze” – napisał klub.
W Polsce piłkarza czekają więc badania. I pewnie podczas nich zapadnie decyzja, czy potrzebna będzie operacja, czy wystarczy tylko rehabilitacja. Skoro jednak już po wstępnej diagnozie mówi się o kilku tygodniach przerwy, to nie brzmi to optymistycznie. Widzew na gwałt szuka nowego stopera, bo dzień później kolegów opuścił też Kreshnik Hajrizi. Kosowianin przejdzie z kolei badania w FC Sion przed wypożyczeniem do tego szwajcarskiego klubu. Ze środkowych obrońców w kadrze łódzkiej drużyny zostali Paweł Kwiatkowski, Luis da Silva (przesunięty z lewego skrzydła) oraz Mateusz Żyro.
Ibiza miał wielkiego pecha, ale nietrudno oprzeć się jednak wrażeniu, że piłkarz ma go więcej, niż inni. A może to nie pech… Liczba urazów hiszpańskiego obrońcy jest jednak długa.
Do Widzewa trafił we wrześniu 2023 roku. Debiutował w tym samym meczu, w którym na trenerskiej ławce zadebiutował trener Daniel Myśliwiec. Łodzianie wygrali z Cracovią 2:0. W 5. kolejce przydarzył mu się uraz. Zszedł z boiska w 36. minucie spotkania z Rakowem Częstochowa. Po nim trener Widzewa uspokajał, że to bardzo działanie profilaktyczne niż kontuzja. Badania wykazały jednak problem z mięśniem dwugłowym. Sam klub wspominał o dwóch-czterech tygodniach przerwy, ale Hiszpan opuścił tylko jeden mecz.
W kolejnym – z Zagłębiem Lubin – zagrał. Ale po przerwie nie wrócił już na boisko. I w następnym spotkaniu znów zabrakło go w kadrze. Ponownie jednak nie informowano o tym, że to poważna kontuzja i Ibizę czeka dłuższa przerwa. I rzeczywiście w kolejnych czterech meczach wystąpił.
Tyle że w ostatnim w roku – z Pogonią Szczecin – zszedł już w 17. minucie. To właśnie wtedy zastąpił go absolutny debiutant, niespełna 17-letni Paweł Kwiatkowski.
29-latek do treningów z drużyną wrócił dopiero podczas zgrupowania w Turcji. Na ligę był gotowy. Zagrał trzy mecze, w czwartym – w Pucharze Polski z Wisłą Kraków – znów musiał zejść z boiska. Już po raz czwarty więc, od kiedy został widzewiakiem.
Hiszpan tym razem stracił półtora miesiąca. Nie zagrał m.in. w legendarnym już pojedynku z Legią Warszawa, który Widzew wygrał 1:0. To pierwsze zwycięstwo z tym zespołem po 24 latach. Na szczęście Ibiza wrócił na siedem ostatnich meczów sezonu.
W tym było lepiej. Hiszpan wciąż był pewniakiem do gry. Grał od 1. do 13. kolejki, chociaż raz musiał zejść z boiska w meczu z Piastem Gliwice. Opuścił pojedynek Pucharu Polski z Elaną Toruń.
Później znów przytrafił mu się uraz, tym razem naderwał mięsień. Znów nie było mu dane rywalizować z Legią, ale też z Zagłębiem, Puszczą i Rakowem. Nie grał też w pucharowych rozgrywkach.
Ale do gry w 2024 roku wrócił. W ostatnim meczu – ze Stalą Mielec – Ibiza wszedł na samą końcówkę. To był znak, że od nowego roku ruszy pełną parą. I tak było aż do pechowego poniedziałku.
Kontrakt Ibizy z Widzewem obowiązuje do 30 czerwca tego roku. Jest w niej zapis o przedłużeniu umowy o rok, ale wszystko wskazuje na to, że przynajmniej na początku rundy Hiszpan nie będzie zbierał minut na boisku.