Pierwszy sparing w letnim okresie przygotowawczym i od razu podopieczni Janusza Niedźwiedzia sprawdzili się z mistrzem Polski, z którym będą z resztą rywalizować w nadchodzącym sezonie po awansie do elity.
Nieoficjalny debiut w koszulce Widzewa Łódź po transferze ze Stali Mielec zaliczył dzisiaj Mateusz Żyro, który wyszedł w pierwszym składzie w trzyosobowym bloku obronnym, razem z Martinem Kreuzrieglerem i Patrykiem Stępińskim. Ten ostatni pełnił dzisiaj funkcję kapitana drużyny.
Zarówno piłkarze Widzewa, jak i Kolejorza mieli dzisiaj niełatwe warunki do grania w piłkę. W stolic Wielkopolski już o godzinie 11:00 termometry pokazywały blisko 30°C. Drużyny umówiły się dlatego na krótkie jednominutowe przerwy w trakcie spotkań, żeby piłkarze mogli uzupełnić płyny.
Pierwsze minuty stały pod znakiem optycznej przewagi Lecha Poznań, który dłużej wymieniał piłkę na połowie gości. Widzew Łódź z kolei odgryzał się akcjami na skrzydłach. Właśnie w bocznych sektorach łodzianie mieli wyraźną przewagę w pierwszej fazie meczu przy Bułgarskiej. Po kilku wrzutkach w szesnastkę Kolejorza, które nie przyniosły większego zagrożenia, Widzew zdecydował się rozmontować defensywę rywali, grając po ziemi. Pierwsza taka sytuacja od razu przyniosła bramkę. Ernest Terpiłowski zagrał prostopadle do Karola Danielaka, a ten z ostrego kąta pokonał golkipera gospodarzy. Piłkarz Widzewa miał jednak sporo szczęścia przy tym strzale, bo Artur Rudko nie miał prawa wpuścić tej piłki przy bliższym słupku.
W 18. minucie Lechici byli blisko wyrównania po tym jak Dani Ramírez prostopadle zagrywał do João Amarala. Portugalczyk technicznie starał się zaskoczyć Henricha Ravasa, ale futbolówka minimalnie minęła słupek bramki Słowaka. Równo 10 minut później gospodarze trafili w poprzeczkę po rzucie rożnym. Wcześniej Widzewiacy nieodpowiedzialnie stracili piłkę w okolicach środka pola, z czego wywiązała się bardzo groźna kontra Lecha.
Piłkarze Widzewa Łódź za każdym razem starali się krótkimi podaniami wyjść spod pressingu Kolejorza. W łódzkiej drużynie nie było żadnej paniki i rozpaczliwego wybijania piłki. Nie zawsze jednak czerwono-biało-czerwonym ta sztuka się udawała. W 35. minucie Widzew stracił piłkę jeszcze na własnej połowie, co starał się wykorzystać Radosław Murawski. Jego strzał z dystansu kapitalnie jednak bronił Henrich Ravas.
CZYTAJ TAKŻE>>>Widzew. Dobowy rekord sprzedaży karnetów pobity w niespełna 20 godzin
O ile przed przerwą Widzewiacy bardzo dobrze spisywali się w obronie, to 6 minut po zmianie stron cała linia defensywna całkowicie zaspała. Adriel Ba Loua posłał łatwe do rozszyfrowania długie podanie z głębi pola w pole karne Widzewa, gdzie łatwo, zbyt łatwo futbolówkę do bramki wpakował Pacławski.
3 minuty później ten duet ponownie dał o sobie znać. Lech Poznań mógł prowadzić już 2:1, po tym jak oskrzydlającą akcją popisał się Ba Loua. Iworyjczyk dośrodkował wprost na głowę Pacławskiego, a ten niepokojony celnie główkował, ale za słabo by pokonać bramkarza Widzewa. Defensywa łódzkiej ekipy ewidentnie w tym przypadku zaspała, bo Norbert Pacławski miał mnóstwo miejsca w łódzkim polu karnym.
W 56. minucie to z kolei Widzew świetnie zachował się pod bramką Lecha. Najpierw łodzianie dobrze założyli pressing, a później szybko krótkimi podaniami wypracowali okazję do strzału Pawłowskiemu. Ten jednak posłał piłkę obok bramki rezerwowego Filipa Bednarka.
Niezbyt długo gospodarze cieszyli się z remisu, bowiem już w 58. minucie piłkarze z al. Piłsudskiego 138 w Łodzi wywalczyli rzut rożny, który dość szczęśliwie, ale jednak na bramkę zamienił debiutant, Mateusz Żyro.
Podopieczni Janusza Niedźwiedzia mieli sporo problemów z Adrielem Ba Louą. Iworyjczyk najpierw zanotował asystę, chwilę później, gdyby Pacławski wykorzystał jego idealne dośrodkowanie, miałby drugą. Po chwili wywalczył rzut wolny tuż przed polem karnym Widzewiaków, a teraz bardzo groźnie uderzał z dystansu. Futbolówka trafiła jednak tylko w boczną siatkę.
Sporo działo się w drugiej części gry. 65. minuta przyniosła fatalny błąd Filipa Bednarka. Niedokładne zagranie golkipera Lecha wykorzystał Pawłowski, który zgrał piłkę do Radosława Gołębiowskiego, a były gracz Skry Częstochowa pięknym prostopadłym podaniem obsłużył Kristoffera Hansena. Norweg przegrał jednak pojedynek „sam na sam” z Bednarkiem. Hansen chwilę później popisał się świetną akcją indywidualną, zakładając tzw. „siatkę” rywalowi z Poznania. Gracz z północy ponownie jednak nie potrafił umieścić piłki w bramce. Mimo to, to były bardzo dobre minuty w wykonaniu graczy z Łodzi. Widzew raz po raz gościł w okolicach pola karnego Lecha i stwarzał przy tym realne zagrożenie.
Ostatnie kilkanaście minut znów jednak przypomniały nam, że oglądamy tylko sparing. Tempo zarówno z jednej, jak i drugiej strony wyraźnie siadło. Widzew Łódź nie miał zbyt dużych problemów z akcjami ofensywnymi Lecha Poznań, ale sam też nie sprawiał większego zagrożenia pod bramką Filipa Bednarka.
Pierwszy mecz sparingowy zakończył się zwycięstwem Widzewa Łódź i to nie z byle jakim rywalem, bo mistrzem Polski. Oprócz wspomnianego już Mateusza Żyry, swoje nieoficjalne debiuty zaliczyli dzisiaj także Serafin Szota i Juljan Shehu.
Lech Poznań – Widzew Łódź 1:2
0:1 – Karol Danielak 9’
1:1 – Norbert Pacławski 51’
1:2 – Mateusz Żyro 58’
Lech Poznań: Rudko (Bednarek 46’) – Pereiera (Kornobis 46’), Czerwiński (Olejnik 46’), Milić (Pingot 46’, Tuduruj 76’), Rebocho (Douglas 46’), Sýkora (Ba Loua 46’), Murawski (Czekała 46’), Ramírez (Wolski 46′), Velde (Pacławski 46’) – Amaral (Gogół 46’) – Ishak (Sobiech 46’)
Widzew Łódź: Ravas (Łytwynenko 46’) – Stępiński (Szota 46’), Żyro, Kreuzgriegler (Stępiński 73′) – Danielak (Nunes 73′), Terpiłowski (Shehu 46’), Lipski (Gołębiowski 46’), Kun (Lipski 87’), Nunes (Zieliński 46’) – Pawłowski (Montini 73′), Guzdek (Hansen 46’)
Janusz NiedźwiedźLech Poznańpiłka nożnaPKO EkstraklasaWidzew Łódź