Na przedmeczowej konferencji prasowej Widzewa był Marcel Krajewski. Czy to oznacza, że wywalczył miejsce w pierwszym składzie?
Tak to chyba jednak nie działa. Prawdą jednak jest, że Krajewski to piłkarz, którym Widzew może i powinien się teraz chwalić. 20-latek wrócił kilka dni temu ze zgrupowania reprezentacji młodzieżowej. Przeciwko Włochom rozegrał cały mecz, zdobył pięknego gola i wywalczył karnego, a w pojedynku z Anglią grał do 61. minuty.
W kadrze Krajewski gra na wahadle, w Widzewie na prawej obronie. – Z każdego zgrupowania wracam jako lepszy piłkarz. W kadrze występuję na innej pozycji, więc dzięki temu się rozwijam. Drużyna przywitała mnie z uśmiechem, szczególnie po cieszynce, którą pokazałem w spotkaniu z Włochami – mówił piłkarz i dodał, że chciałby powtórzyć to w Widzewie.
Krajewski przegrywa jednak w klubie rywalizację z Lirimem Kastratim. W ostatnich czterech meczach to właśnie piłkarz z Kosowa grał od początku. W drugich połowach zmieniał go młodzieżowy reprezentant Polski. Na niekorzyść Krajewskiego przed poniedziałkowym meczem z Puszczą Niepołomice paradoksalnie świadczy to, że ma za sobą 150 minut w reprezentacji. W przeszłości bywało już, że Daniel Myśliwiec sadzał kadrowicza na ławce i grał piłkarz, który trenował z zespołem przez cały mikrocykl. W przypadku Krajewskiego tak właśnie było. Po powrocie ze zgrupowania ani razu nie był w jedenastce Widzewa. Trudno więc spodziewać się, że teraz trener zmieni swoje podejście.
– Ja jednak w swoim zachowaniu nic nie zmieniam, staram się być przygotowany fizycznie, a resztę zostawiam trenerowi, żeby mógł dokonać wyboru – stwierdził Krajewski.