Podopieczni Janusza Niedźwiedzia wciąż uczą się Ekstraklasy. Za nimi niemalże półmetek rozgrywek, w których zgromadzili całe 26 punktów, dzięki czemu zajmują ostatnie miejsce podium. Niemniej jednak są pewne elementy, których widzewiacy wciąż nie poprawili i z którymi ewidentnie sobie nie radzą.
Co łączą mecze Widzewa z Lechią, Legią, Lechem, Górnikiem oraz Radomiakiem? Otóż we wspomnianych spotkaniach beniaminek z Łodzi pierwszy tracił bramkę. Co gorsza, w żadnym z tych meczów łodzianie nie zgarnęli choćby punktu. Każdy z nich kończył się triumfem ich rywali.
Najbliżej do dogonienia byli rywale z Gdańska oraz Warszawy i Radomia. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia z tymi pierwszymi dwukrotnie byli w stanie złapać korzystny wynik, ale ostatecznie ulegli, tracąc gola na 2:3. Z kolei przeciwko Legii zabrakło czasu, aby zdobyć choćby jedno „oczko”, choć drugie 45 minut to była dominacja Widzewa. Przeciwko Radomiakowi zaś zabrakło skuteczności.
– Bardzo źle weszliśmy w to spotkanie. Bardzo szybko stracona bramka spowodowała, że rywal się cofnął, co podejrzewaliśmy, że tak będzie. (…) Takie mecze uczą pokory – mówił po wczorajszej porażce Janusz Niedźwiedź.
Inna sprawa, że druga porażka z rzędu była całkiem podobna do tej sprzed tygodnia. Mecze Widzewa z Radomiakiem oraz z Górnikiem łączy fakt, iż łodzianie musieli w nich prowadzić grę (w obu spotkaniach mieli wyższe posiadanie piłki), a rywale czyhali na ich błędy, grając z kontrataku.
Bijące po oczach podobieństwo to stracone bramki. W obu meczach podopieczni Janusza Niedźwiedzia dali sobie wbić gole ze wspomnianego kontrataku. Co równie istotne, w obu spotkaniach rywale nie musieli się zbytnio wysilić, by zdobyć gola przeciwko Widzewowi. O ile w wielu poprzednich spotkaniach defensywa łodzian była istnym monolitem, o tyle w dwóch ostatnich nieco się posypała.
CZYTAJ TAKŻE >>> Jak Widzew mógł to przegrać?
Przypomnijmy, iż zabrzanie zdobyli dwie bramki zza pola karnego, a ogólnie ich wskaźnik goli oczekiwanych wyniósł raptem 0,92 (xG/ strzał: 0,1). Z kolei radomianie oddali wczoraj tylko osiem strzałów o łącznej wartości 0,95 wskaźnika goli oczekiwanych (xG/ strzał: 0,118). Dla porównania średnie xG dla strzałów Widzewa w meczu z Górnikiem wyniosło 0,04, a z Radomiakiem 0,088.
Można więc zauważyć, iż piłkarze z „Serca Łodzi” choć dopuszczają swoich rywali do niewielu sytuacji podbramkowych, sytuacje te są bardzo groźne. Z kolei sami robią wiele wiatru w polu karnym rywala, z którego ostatnio niewiele wynika.