Rok 2022 będzie dla Henricha Ravasa wyjątkowy. Z Widzewem, do którego przeniósł się ze Słowacji, awansował do PKO Ekstraklasy, a jesienią zapracował na miano jeden z jej najlepszych bramkarzy. Do tego, kilka dni temu otrzymał powołanie do reprezentacji swojego kraju. To będzie dla niego szansa na debiut w kadrze. Słowacja zmierzy się towarzysko z Czarnogórą i Chile.
Nic dziwnego, że o Ravasie zaczęto pisać w jego kraju. Spory artykuł zamieścił o nim portal sport.aktuality.sk. „Gratulacje od irlandzkiej legendy i lista cudów sprzed 7 lat. Ravas: Zostały mi tylko dwa miesiące” – brzmi dość tajemniczo jego tytuł.
– To bramkarz, który bardzo dobrze radzi sobie w polskiej Ekstraklasie. Powołałem go do kadry narodowej, bo ma potencjał. Poza tym w drużynie mamy dwóch bramkarzy, którzy nie mają okazji grać w swoich klubach, więc potrzebowaliśmy bramkarza, który gra regularnie i dobrze – wyjaśnia na wstępie Francesco Calzona, włoski selekcjoner Słowaków.
Jest i wypowiedzieć samego głównego bohatera cytowana z serwisu SPORT.sk. – To wielki zaszczyt, że mogę reprezentować mój ojczysty kraj. Bardzo się z tego cieszę, bo to najcenniejsza rzecz dla każdego piłkarza, gdy dostaje się do reprezentacji narodowej. Nie jestem wyjątkiem. Jestem szczęśliwy i dumny – powiedział gracz Widzewa.
I dalej: – Będę musiał przekonać trenera, że moje powołanie nie było pomyłką. Chcę udowodnić, że w przyszłości może na mnie polegać i że mogę być ważnym zawodnikiem reprezentacji narodowej. Staram się wykonywać swoją pracę jak najlepiej, a kiedy jest tak doceniana, to sprawia mi to radość.
Ravas opowiedział też o tym, że Widzew opublikował informację o jego powołaniu, gdy ten dopiero był w szerokiej kadrze. Jego telefon był pełny wiadomości. – Wszyscy mi gratulowali, a ja nie wiedziałem czego – śmieje się. Gdy już okazało się, że jedzie na zgrupowanie, to: „moje serce podskoczyło i pojawiła się mała łza”.
Widzewiak zdradził również, że wśród gratulujących był Shay Given, czyli legendarny bramkarz Irlandii (mamy rozszyfrowaną pierwszą część tytuły artykułu). Przypomnijmy, że Given, były bramkarz m.in. Newcastle, Manchesteru City i Aston Villi, był trenerem Słowaka w Anglii, gdzie ten trenował i grał w młodzieżowych klubach. Ravas jako młody piłkarz nie zdążył zadebiutować w seniorskiej piłce w Słowacji (grał w drużynie młodzieżowej Spartak Myjava), bo podczas jednego z obozów został zauważony przez skautów Peterborough United. Był zawodnikiem właśnie tego klubu, a potem Boston United, Derby County i Hartlepool United, Givena spotkał w Derby. W Anglii nie udało mu się jednak przebić i wrócił do ojczyzny do klubu FK Senica. W nim rozegrał 24 mecze i nagle odezwał się Widzew. Resztę już znamy.
I dziennikarz sport.aktuality.sk oczywiście wspomina o tym, że jeszcze dwa lata temu nowy reprezentant kraju siedział na ławce piątoligowca z Anglii. Portal pisze: „futbalová rozprávka”, czyli piłkarska bajka. Co na ten temat mówi piłkarz Widzewa? – Powiem tylko jedno słowo – to proces. Potwierdziło się, że piłka nożna jest, krótko mówiąc, nieprzewidywalna. Wspinając się w górę, możesz spaść. Przechodziłem trudny okres w Hartlepool, ale go przeszedłem, i to samo można powiedzieć o Senicy. Każda sytuacja coś mi jednak dawała – stwierdził.
I zdradził, że ma swoją listę, którą sporządził 7 lat temu i teraz może na niej skreślić kolejny punkt. „Jeszcze jako zawodnik młodzieżowej drużyny klubu Peterborough United przypiął do swojej tablicy listę krótko- i długoterminowych celów, które planował osiągnąć w nadchodzących latach. Oprócz pewnej liczby występów ligowych, czy udziału w europejskich pucharach, a nawet Lidze Mistrzów, miał też punkt związany z kadrą A słowackiej reprezentacji” – pisze portal.
Ravas podkreśla jednak, że jest już blisko, ale chce jeszcze w kadrze zadebiutować. W meczu z Chile karierę reprezentacyjną kończyć będzie Marek Hamsik, czyli legenda słowackiej piłki. Dla Ravasa to dodatkowe przeżycie. – Marek to legenda i bardzo się cieszę, że będę mógł tam być. Nawet nie wiem, co jeszcze mogę o tym powiedzieć. Czuję ogromną dumę – mówi bramkarz Widzewa.