Gdybyśmy mieli odrobinę więcej szczęścia, może wynik byłby inny, ale na ogólny odbiór meczu by to nie wpłynęło. Był on gówniany. Z obu stron – stwierdził trener Widzewa pytany o ostatni mecz z Koroną Kielce.
Trener Widzewa Żeljko Sopić udzielił długiego wywiadu portalowi Goal.pl. W rozmowie z Przemysławem Langierem Chorwat mówił m.in. o tym, jak podoba mu się klub, polska liga, miasto Łódź i Polska. Po raz kolejny obiecał też naukę języka.
Padł też m.in. wątek bazy treningowej łódzkiego klubu. – To 50 proc. sukcesu. To ma się wkrótce poprawić, a jeśli tak, o realizację celów w kolejnych latach powinno być łatwiej. Największe problemy w zespole zazwyczaj wynikają z procesu treningowego. Obecnie musimy dojeżdżać na swoje obiekty. Dla mnie i mojego sztabu dodatkowe 15 minut drogi to żaden problem, ale nie jestem pewien, czy dla zawodników nie jest inaczej. To dodatkowy czas spędzony w samochodzie, czasem w korkach. Można jechać na rowerze, ale czasem przeszkadza pogoda – to są detale, ale one mają przełożenie na przygotowanie do meczu. To nie jest standardowa sytuacja w wielkich klubach. Natomiast nie mówię tego jako wymówki – po prostu opisuję sytuację. Bo o ambicjach Widzewa – sięgających czołowych miejsc w lidze – zdaję sobie sprawę i nikt mi nie musi o nich przypominać – powiedział Sopić.
Oczywiście przyznał też, że aby dołączyć do czołówki, należy wzmocnić skład.
– To bardzo trudne zagadnienie. Jeśli transferów jest za dużo, nie jest łatwo od razu wejść na właściwy pomysł. To raczej nie uda się w ciągu jednego miesiąca. Dlatego jedną z najważniejszych rzeczy przy sprowadzaniu nowych zawodników, jest dla mnie ich charakter. Czasem zdarza się, że drużyna więcej zyska przy piłkarzu, który ma jakieś braki w umiejętnościach, ale ma silniejszy charakter od kogoś w teorii lepszego od siebie. Druga rzecz – wolałbym uniknąć transferów zawodników, którzy w przeszłości mieli problemy z kontuzjami – stwierdził.
CZYTAJ TEŻ: Żeljko Sopić z piłkarzami na stacji benzynowej. Wpadli po piwo
Czy będą to Chorwaci? – Mam kilku zawodników w notatniku, przekazałem nazwiska dyrektorowi sportowemu. Natomiast to nie jest takie proste, żeby spełniać zachcianki. Nie jesteśmy jedynym klubem na świecie, który chce dokonywać transferów. Działamy w określonym budżecie – powiedział trener Widzewa, później dodając, że wzmocnienia wymagają wszystkie formacje.
Dziennikarz wrócił również do ostatniego meczu jego zespołu, w którym przegrał z Koroną Kielce. Sopić był wyjątkowo szczery. – Powiem panu szczerze – obie drużyny nie grały nic szczególnego. Nie jestem trenerem, który będzie kolorował rzeczywistość, nie będę szukał wymówek, choć nie ma w tym nic dziwnego, że jeśli jesteś zespołem ze środka tabeli i nie możesz skorzystać z kilku podstawowych zawodników, to posyłasz do gry zupełnie inną drużynę. Zagraliśmy bez czwórki piłkarzy, którzy grali we wcześniejszych meczach, do tego w czasie gry wypadł Krajewski. Natomiast po wszystkim pogratulowałem Koronie Kielce. Oceniając ten mecz z piłkarskiej strony – graliśmy źle. Można mówić, że gdybyśmy mieli odrobinę więcej szczęścia, może wynik byłby inny, ale na ogólny odbiór meczu by to nie wpłynęło. Był on gówniany. Z obu stron. Gdybym oglądał go z trybun jako neutralny widz, który nie wspiera ani Widzewa, ani Korony, nie czułbym satysfakcji ze sposobu, w jaki spędzam popołudnie – stwierdził.
Dziennikarz zapytał również o sytuację Hilarego Gonga, który nie dostaje szans, oraz Saida Hamulicia, który wyleciał z zespołu. – Gong aktualnie nie gra i jeśli chce to zmienić, musi mi pokazać na treningu, że warto na niego stawiać. To bardzo proste, nie ma żadnego drugiego dna. Nie mam problemu z nazwiskami i dla mnie jest zupełnie bez znaczenia, czy ktoś się nazywa Pawłowski, czy Gong. Zawsze będzie grał lepszy. Jeśli uznam, że 16-latek da drużynie więcej niż któryś z doświadczonych zawodników – postawię na niego – wyjaśnił trener. W przypadku Bośniaka powtórzył to, co już mówił, że Hamulić nie angażował się odpowiednio na treningach.
Przemysław Langier przekazał też pytania od kibiców. Jedno z nich dotyczyło spekulacji na temat objęcia przez Sopicia Dinama Zagrzeb. Drużyna spisuje się słabo. W niedawnej ankiecie kibice wskazali właśnie Sopicia jako przyszłego trenera. Opiekun łodzian stwierdził, że to tylko spekulacje, że nie ma takiego tematu.
– Przede wszystkim – mam kontrakt w Widzewie. Ale abstrahując od tego, to bardzo trudne pytanie. Urodziłem się w tym mieście i jestem kibicem tego klubu. Gdy ludzie pytają mnie o Dinamo, nie jestem w stanie wydusić z siebie jakichś jednoznacznych deklaracji. To klub będący w moim sercu. Moje serce jest niebieskie. Gdybym powiedział coś innego, to bym skłamał. Dziś mogę powiedzieć jedno: nikt do mnie z Dinama nie zadzwonił. Gdyby to zrobił, nie wiem, co bym odpowiedział. Natomiast bez sensu dziś się nad tym, bo byłoby to myślenie o czymś kompletnie wirtualnym. Równie dobrze można by się zastanawiać, co bym zrobił, gdyby zadzwonił Real Madryt – powiedział.