Widzew pokonał Radomiaka Radom 3:2. Ten wynik potwierdza, że były emocje w tym meczu. Kilku piłkarzy zagrało naprawdę bardzo dobrze. A kilku po prostu zawiodło.
Wrócił do składu wobec kłopotów pozasportowych Veljko Ilicia. I wykorzystał szansę od losu. Grał bardzo pewnie na przedpolu, dobrze nogami, z czym w przeszłości bywało słabo. Przy golach nie miał szans, bo to były mocne strzały z bliska. Nie miał jakichś spektakularnych interwencji, ale gdy piłka leciała na bramkę Widzewa albo w jej pobliżu, to czuło się spokój.
Widać trochę było zmęczenie dwoma występami w kadrze młodzieżowej, ale nie oznaczało to, że Marcel obniżył poziom. Grał solidnie na swojej stronie defensywny, włączał się też do ataku, czego owocem była piękna asysta.
Jego powrót do składu był pewnym zaskoczeniem, bo Stelios Andreou był na ławce, a nie poza kadrą. Miał bardzo duży udział przy pierwszym golu dla Widzewa i w ogóle wykazywał chęci do gry ofensywnej. W obronie miał kilka dobrych interwencji, ale też były momenty, gdy trochę irytował. Przy drugim golu spóźnił się i nie udało się złapać rywali na spalonym.
Piękny mecz Hiszpana. Niezwykle pewny w defensywie, jej prawdziwy szef, który imponował techniką, spokojem, umiejętnością dobrego ustawiania się i timingiem. Raz wręcz obronił strzał rywali klatką piersiową, wyręczając Kikolskiego. A w ofensywie? Zaimponował wspaniałym rajdem, gdy minął kilku rywali i kilkoma długimi podaniami. Jedno – do Mariusza Fornalczyka – to było cudo.
Lepszy w ofensywie, niż defensywie, chociaż i w obronie spisywał się dość solidnie. Z przodu zaprezentował kilka ładnych zagrań z pierwszej piłki i przede wszystkim zdobył bardzo ładnego gola.
Naprawdę dobry występ Czyża, chyba najlepszy w Widzewie. Był wszędzie, pomagał kolegom z obrony, ale też tym ofensywnym.
Widać było po nim zmęczenie meczami w reprezentacji Albanii. Nie był sobą, chociaż poniżej pewnego poziomu nie zszedł. Brakowało mu szybkości, zwrotności. Czwarta kartka wyklucza go z występu przeciwko Motorowi Lublin.
Przepraszamy cię Franiu. Ta bardzo ocena wynika z faktu, że ten wspaniały piłkarz zmarnował dwie stuprocentowe okazje. Mógł mieć też asystę, ale w decydującym momencie podał źle. W swoich zagraniach był niedokładny, a może nonszlancki. Ale wybaczamy. Można się chyba nawet trochę cieszyć, że Widzew potrafi wygrywać także bez większej pomocy Shehu i Alvareza.
Kolejny dobry występ Nigeryjczyka, przyjemnie się patrzy, jak operuje piłką, jak mija rywali. Brakuje mu wykończenia, chociaż dośrodkowanie do Sebastiana Bergiera w pierwszej połowie było znakomite.
Duża klasa, wyszedł z niego prawdziwy lis pola karnego, gdy dobijał strzał Mateusza Żyry. To jego rola i z niej wywiązał się znakomicie. Ale wysoka ocena to też wynik tego, jak Bergier grał w polu. Kilka jego podań, rozrzuceń piłki, zagrania nad rywalami, to były prawdziwe cudeńka. Widzieliśmy, że Sebastian umie strzelać gole, w tym meczu zobaczyliśmy, że umie też grać w piłkę.
Podoba się zawsze jego ambicja, ale to trochę mało. Wciąż czekamy na przełamanie, a ono nie przychodzi. W piątek Mariusz zmarnował wspaniałą szansę, wydawało się, że to ten moment. A on, zamiast strzelać, podawał. W pierwszej połowie, zamiast podawać, strzelał. To jego wybory i są to wybory złe.
Nie grał długo i być może ta ocena jest za wysoka. Ale za takie gole dostaje się takie oceny. Kropka.
Póki co to duży zawód. Liczyliśmy na znacznie więcej, a Szwajcar w piątkowy wieczór po prostu zagrał słabo. Ta sytuacja, gdy rywal bez trudu go przepchnął, była wręcz przykra. Prawda jest taka, że Zeqiri na razie nie ma podjazdu do Bergiera.
Wszedł na podmęczonego rywala, ale nie poszalał tym razem. Było co najwyżej poprawnie.
Tonio Teklić i Bartłomiej Pawłowski grali zbyt krótko.