

Widzew Łódź męczył się długo z Zagłębiem Lubin, ale bramka Bartłomieja Pawłowskiego dała mu upragniony awans do kolejnej fazy Pucharu Polski.
Już w niedzielę piłkarzy Widzewa czeka piłkarski klasyk, mecz z Legią Warszawa. Najpierw łodzianie mieli jednak mały przedsmak w postaci pucharowego starcia z Zagłębiem Lubin. To była dobra okazja do rehabilitacji po tym jak widzewiacy dotkliwie polegli w rywalizacji z Motorem Lublin. Zresztą, do pucharowej potyczki czerwono-biało-czerwoni musieli podejść z bojowym nastawieniem, bo przecież RTS celuje w tym roku w finał rozgrywek. To w końcu najkrótsza i najłatwiejsza droga do europejskich pucharów.
Pierwsza połowa środowej rywalizacji była w wykonaniu podopiecznych Igora Jovecicia bardzo słaba. Wystarczy powiedzieć, że pierwsze realne zagrożenie widzewiacy stworzyli dopiero w 35. minucie gry. Wcześniej za to mieli dużo szczęścia, bo Zagłębie strzeliło bramkę, ale VAR ją anulował z powodu pozycji spalonej. Nie najlepiej wyglądała gra łodzian pod bramką strzeżoną przez Rafała Gikiewicza, który wyjątkowo szybko wrócił do “Serca Łodzi” po tym jak opuścił klub z Piłsudskiego. Z kolei w obronie RTS-u dużo nerwów wprowadzał duet Alvarez-Shehu, na szczęście bez konsekwencji w postaci gola. W każdym razie, po pierwszej połowie Joviciević miał sporo materiału do analizy.

Drugie 45. minut rozpoczęło się ponownie od lepszej gry Zagłębia. Widzew częściej był przy piłce, ale był bardzo niedokładny. Lubinianie byli przy tym po prostu bardziej konkretni. Nie zmieniał się jednak wynik, bo tablica cały czas pokazywała bezbramkowy remis. Dużo o postawie Widzewa mówi to, że najlepszym graczem czterokrotnych mistrzów Polski na boisku był Veljko Ilić, który kilkukrotnie ratował kolegów z zespołu swoimi interwencjami. W 74. minucie murawę na noszach opuścił Marcel Krajewski. Piłkarz, który w ostatnich tygodniach był w dobrej formie, doznał poważnej kontuzji, prawdopodobnie związanej z kolanem. To duże osłabienie widzewiaków.
Łodzianie uaktywnili się dopiero w końcówce. Najpierw groźnie uderzył Bergier, który zmienił Andiego Zeqiriego. Później RTS miał kilka rzutów rożnych pod rząd. Zagłębie się wycofało, ale Widzew nie potrafił znaleźć drogi do bramki. 90. minut. nie przyniosło rozstrzygnięcia i czekała nas dogrywka. W niej na samym początku groźnie było pod bramką Ilicia. Fatalny błąd popełnił Visus, ale na szczęście skończyło się na strachu. Prócz tego, nie widzieliśmy jednak zbyt wielu sensownych akcji. Dobrze w łódzkim zespole wyglądał Angel Baena. W końcu nadeszła jednak 111. minuta gry i rzut wolny dla RTS-u. Odległość była naprawdę spora, ale Bartłomiej Pawłowski huknął tak potężnie, że Gikiewicz nie zdołał złapać piłki i ta przekroczyła linie bramkową! Widzew był naprawdę bardzo blisko awansu. Mecz w 119. minucie mógł zamknąć Shehu, ale zamiast strzelać, szukał podaniem Bergiera. Piłkę meczową miało Zagłębie, ale piłkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego złapał Ilić, a chwilę później sędzia Jarosław Przybył odgwizdał koniec meczu! Widzew awansował do 1/8 finału Pucharu Polski.
Widzew Łódź – Zagłębie Lubin 1:0
1:0 – Pawłowski (111.)
Składy:
Widzew: Ilić – Krajewski (Visus. 75.), Andreou, Żyro, Gallapeni – Selahi (Pawłowski 91.) – Akere (67′ Baena), Alvarez (79. Czyż), Shehu, Fornalczyk – Zeqiri (67′ Bergier)
Zagłębie:Gikiewicz – Corluka, Michalski, Ławniczak, Yakuba – Kolan (46′ Kocaba), Radwański – Sypek (67′ Wdowiak), Szmyt (makowski 67.), Lucić (Nalepa 90.)– Kosidis (Rocha 67.)
1 Comment
Z każdym meczem poszczególni piłkarze wyglądają coraz gorzej. Na szczęście mieliśmy Gikiewicza.