Dawid Kort już niedługo będzie mógł sprawić ŁKS-owi tradycyjnego psikusa regularnie wykonywanego przez byłych piłkarzy klubu. Pomocnik został zawodnikiem Świtu Szczecin, który rywalizuje w jednej lidze z rezerwami Rycerzy Wiosny.
Ostatnie dobre momenty karierze Dawida Korta to występy w Łódzkim Klubie Sportowym. Pomocnik dołożył swoją cegiełkę do awansu do PKO BP Ekstraklasy, jednak w najwyższej klasie rozgrywkowej w biało-czerwono-białej koszulce nie zagrał. Jego umowa została rozwiązana, co okazało się początkiem długiej tułaczki i długich poszukiwań nowych pracodawców.
Po odejściu z ŁKS-u Kort przez pól roku pozostawał bezrobotny. Trafił do Czarnogóry, gdzie rozegrał jedną rundę i… znów był wolnym zawodnikiem. Tym razem znalezienie nowego pracodawcy poszło mu szybciej, bo po miesiącu od wygaśnięcia jego kontraktu z Arsenalem Tivat, Kort odnalazł się w Betclic 2. Lidze.
Pomocnik podpisał kontrakt z beniaminkiem poziomu centralnego, Świtem Szczecin. Dla pomocnika to powrót w rodzinne strony, który pozwoli mu na sprawienie tradycyjnego psikusa ŁKS-owi. Na początku listopada Świt przyjedzie na Stadion Króla na mecz z ŁKS-em II. A, że klątwa byłych piłkarzy Rycerzy Wiosny wciąż trwa i kolejni zawodnicy trafiają do siatki ŁKS-u po odejściu z klubu, Kort zapewne też wpisze się na listę strzelców.
29-latek to koleny przykład piłkarza, którym ŁKS chciał podbijać PKO BP Ekstraklasę, a kariera po odejściu z klubu negatywnie go zweryfikowała. Podobnych karier po opuszczeniu Łodzi nawet tego lata moglibyśmy mnożyć z każdym tygodniem.