Jagiellonia Białystok przegrała sześć meczów z rzędu, tracąc średnio trzy gole na spotkanie. Przed Widzewem jednak bardzo trudne zadanie.
– Przed nami niedzielny mecz z Widzewem i musimy zrobić wszystko, aby go wygrać. Za nami bardzo intensywny i wymagający czas – stwierdził po czwartkowym meczu z Ajaksem Amsterdam Adrian Siemieniec.
Trener Jagiellonii mówi, że jego zespół musi zrobić wszystko, by wygrać nie bez powodu. Drużyna z Białegostoku – w co trudno uwierzyć – przegrała sześć meczów z rzędu! A przecież to mistrz Polski.
Oczywiście nie były to tylko ligowe pojedynki. Cztery z tych meczów to eliminacje Ligo Europy. Dwa razy Jaga przegrała z norweskim Bodo/Glimt, a dwa razy z Ajaksem Amsterdam. Straciła w tych czterech meczach aż dwanaście goli.
Do tego trzeba jeszcze doliczyć dwie przegrane w lidze – z Cracovią oraz GKS-em Katowice. I stratę aż siedmiu bramek. Jagiellonia z ostatnich tygodni to więc zespół, który przegrywa i traci co mecz średnio po 3 gole.
Nie znaczy to jednak wcale, że faworytem niedzielnego meczu będzie Widzew, który w tym sezonie przegrał tylko raz i jest blisko czołówki PKO Ekstraklasy. Jaga w końcu musi się odbić i w Białymstoku mają nadzieję, że stanie się to teraz. Przecież piłkarze mistrza Polski nie zapomnieli, jak gra się w piłkę.
W Widzewie stabilnie. Trener Daniel Myśliwiec nie lubi dużych zmian w składzie, ale tym razem jedna jest pewna, bo z powodu kartek nie może zagrać Juan Ibiza. Partnerem Mateusza Żyry w środku defensywy powinien być Kreshnik Hajrizi, który długo czeka na debiut i ma prawo czuć się rozczarowany. Trudno wyobrazić sobie sytuację, że nie zagra i tym razem wobec absencji Ibizy.
Drugie pytanie o skład dotyczy lewej obrony. Pewniakiem był Samuel Kozlovsky, ale wypadł za kartki i zastąpił go z powodzeniem Luis da Silva. Portugalczyk był nawet na przedmeczowej konferencji prasowej, co może być jakimś malutkim sygnałem, że znów wyjdzie w jedenastce. Na pewno na to zasłużył, chociaż Słowak wcześniej też grał dobrze. To tak zwany pozytywny ból głowy trenera.
Z przodu zmian może już nie być, chociaż może przydałyby się na skrzydłach, bo Jakub Sypek i Kamil Cybulski jednak zawodzą, a kolejka do gry na bokach ataku jest spora. Antoni Kimek, Jakub Łukowski, Hilary Gong…
W ubiegłym sezonie Jagiellonia dwa razy była górą. W Sercu Łodzi zwyciężyła 3:1, a u siebie 2:1. Wtedy Widzew długo prowadził, ale stracił prowadzenie i z Białegostoku wyjechał z niczym. Teraz kibice marzą o trzech punktach, ale i remis na stadionie mistrza, nawet jeśli jest w kryzysie, to nie byłby zły wynik.
Jagiellonia Białystok – Widzew Łódź, niedziela, godzina 20.15.