Reaktywowany w 2015 roku Widzew Łódź dwa lata musiał czekać na to, by móc na dobre rozgościć się w swoim domu, czyli przy Piłsudskiego 138. Gdy już się tam znalazł, mimo gry w niższych ligach, głośno było o nim w całej piłkarskiej Polsce, ale również Europie.
Zanim piłkarze, prowadzeni wówczas przez Przemysława Cecherza, rozegrali swój pierwszy mecz na nowym stadionie przy Al. Piłsudskiego 138, komitet organizacyjny pod kierownictwem Stowarzyszenia Reaktywacji Tradycji Sportowych Widzew Łódź, składający się przede wszystkim z kibiców Widzewa, poświęcił wiele tygodni, by do tego wydarzenia mogło w ogóle dojść. Na obiekcie, którego budowa rozpoczęła się w grudniu 2014 roku, trzeba było sprawdzić i zaplanować wszystko od podstaw. Nie chodziło tylko o ceremonię otwarcia, ale też o tak podstawowe sprawy, jak chociażby szlaki komunikacji (nie tylko dla kibiców, ale też dla vipów, mediów czy służb) czy po prostu zasady funkcjonowania poszczególnych stref i sektorów stadionu.
Żaden piłkarz z Widzewa nie zrobił wrażenia na selekcjonerze, ale kibice tak [WIĘCEJ]
Zaangażowanie osób odpowiedzialnych za przygotowania do jednego z kluczowych w najnowszej historii klubu momentów sprawiło, że dzień 18 marca 2017 roku w pamięci zgromadzonych na stadionie zapewne ponad 18 tysięcy gości (oficjalna frekwencja to 17443, ale widzów najprawdopodobniej było więcej) pozostanie przede wszystkim jako wielkie święto i dowód na to, że odbudowa Widzewa zmierza we właściwym kierunku. W ceremonii otwarcia udział wzięło wiele osób tworzących historię klubu na przestrzeni kolejnych dekad. Nie zabrakło największych byłych piłkarzy, jak: Zbigniew Boniek, Józef Młynarczyk, Mirosław Tłokiński, Andrzej Grębosz i Wiesław Wraga. Gościem honorowym była również Janina Sobolewska, wdowa po Ludwiku Sobolewskim, legendarnym prezesie Widzewa.
Obraz szczęścia dopełnił wynik końcowy pierwszego na nowym stadionie meczu. Trzecioligowy Widzew pokonał wówczas 2:0 Motor Lubawa. Choć wynik i gra pewnie mogłyby tego dnia być lepsze, zwycięstwo było najważniejsze. Warto zwrócić uwagę, że gole zdobyli Mateusz Michalski i Daniel Mąka, czyli piłkarze, których losy mocno związane są z całą reaktywacją. Ale na boisku znaleźli się wtedy również Adrian Budka i Patryk Wolański, którzy czerwono-biało-czerwone barwy reprezentowali jeszcze przed upadkiem klubu w 2015 roku. Wielkie nadzieje wiązano wówczas z nowym w Widzewie, a uznanym w polskiej piłce napastnikiem Marcinem Krzywickim, a gwiazdą miał zostać również niezwykle uzdolniony technicznie Japończyk Yudai Ogawa.
CZYTAJ TEŻ: Transferowy niewypał Widzewa gwiazdą Fortuna 1 Ligi
W tamtych czasach o udane transfery nie było łatwo, co potwierdziły dalsze losy wspomnianych w ostatnim zdaniu piłkarzy, ale przeprowadzka na nowy stadion dała nowy początek dynamicznemu rozwojowi widzewskiej społeczności. Widzew już w marcu 2017 ustanowił nowy rekord Polski w liczbie sprzedanych karnetów (15310), grając cały czas zaledwie na czwartym poziomie rozgrywkowym. Pisały o tym nie tylko media ogólnopolskie, ale też zagraniczne, z niemieckim Kickerem czy brytyjskim The Sun na czele. O takiej publice większość klubów polskiej ekstraklasy mogła tylko pomarzyć.
6 lat później niewiele się w tym zakresie zmieniło. „Efekt nowego stadionu”, wbrew oczekiwaniom niektórych obserwatorów, trwa w najlepsze. Kibice Widzewa są wierni klubowi, przez kolejne lata bili już własny rekord Polski w liczbie sprzedaży karnetów (aktualny to 16401 sprzedanych abonamentów), rezerwując sobie miejsca na przyszłość, a w nagrodę dziś oglądają piłkę na najwyższym poziomie, nie tylko z uwagi na klasę rywali. Widzew na swoim obiekcie jest równorzędnym rywalem dla aktualnego lidera PKO Ekstraklasy Rakowa Częstochowa czy drugiej w tabeli Legii Warszawa. A na trybunach regularnie pojawia się ponad 17-17,5 tysiąca kibiców.
NIE PRZEGAP: Lech Poznań słabszy po meczach w pucharach. To szansa Widzewa?
Wszystko zaczęło się właśnie 18 marca 2017 roku, gdy pierwszy raz zabiło Serce Łodzi. Od tego czasu z każdym meczem bije jeszcze mocniej, zagrzewając drużynę do walki o kolejne zwycięstwa, już w piłkarskiej elicie, gdzie zawsze było miejsce klubu i jego fanów.