Kończy się rok 2022. Jaki był dla Widzewa? Skoro drużyna awansowała do PKO Ekstraklasy, a po rundzie jesiennej jest na trzecim miejscu w tabeli, to nie da się odpowiedzieć inaczej – udany. Zobaczmy – od A do Z – co się działo w ostatnich dwunastu miesiącach.
Wielkie marzenie spełniło się w maju, w ostatnim meczu Fortuna 1 Ligi, w którym Widzew pokonał Podbeskidzie Bielsko-Biała. Oczywiście drużyna Janusza Niedźwiedzia pracowała na awans przez cały sezon, ale to spotkanie okazało się kluczowe. Potem była wielka radość i feta w Sercu Łodzi. Widzew po 8 latach wrócił do elity!
Drużynę buduje się od tyłu – mówi stara piłkarska prawda i Widzew jest tego świetnym przykładem. Drużyna z al. Piłsudskiego 138 miała w ostatnim roku świetnych bramkarzy. Do marca bronił Jakub Wrąbel, który miał za sobą znakomitą jesień. Doznał jednak fatalnej kontuzji i wypadł na najważniejsze mecze sezonu i na rundę jesienną już w PKO Ekstraklasie. Na szczęście Henrich Ravas ściągnięty w trybie awaryjnym okazał się równie dobrym bramkarzem. To, że Widzew awansował i że po jesieni jest na trzecim miejscu w tabeli, to w dużej mierze zasługa Słowaka. A wiosną będziemy świadkami rywalizacji Wrąbla i Ravasa.
Widzewski charakter to znak firmowy tego klubu. Wytworzył się w latach 80-tych, w kolejnej dekadzie prawdziwy charakter pokazywała drużyna trenera Franciszka Smudy. Później przez wiele lat go brakowało, bo przez drużynę przewinęło się wielu piłkarzy-najemników. Ale chyba teraz charakter się odradza, bo drużyna Janusza Niedźwiedzia zawsze walczy o zwycięstwo i zawsze gra do końca. – Widzę w tej drużynie ten słynny charakter. Myślę, że w klubie wpajają ten charakter piłkarzom, chociaż chyba nie tylko o klub chodzi, ale w ogóle o otoczkę Widzewa, o jego kibiców, atmosferę. Tu po prostu trzeba grać z charakterem. Widzewowi nie zawsze udaje się grać ładnie, ale zawsze daje z siebie wszystko. Komentowałem nie tak dawno mecz Widzewa z Cracovią i to było wyczuwalne. No, a już atmosfera, to wiadomo – mówił w wywiadzie dla Łódzkiego Sportu Grzegorz Mielcarski.
W ostatnich latach zwykle padały remisy. Na zwycięstwo na stadionie rywala Widzew czekał aż 12 lat. W końcu się doczekał. W majowym meczu rozstrzygający okazał się gol Bartłomieja Pawłowskiego.
Okazał się nie taka straszna, jak ją malowali. Widzew wszedł do niej jako absolutny beniaminek. Wszyscy widzieli go raczej w dolnych rejonach tabeli walczącego o utrzymanie. Po rundzie jesiennej drużyna jest tego bliska, bo zdobyła już 29 punktów. Gra czerwono-biało-czerwonych była chwalona przez ekspertów i kibiców w całej Polsce. Bo nie stawiali autobusu przed bramką, tylko atakowali i w każdym meczu grali o zwycięstwa.
Nowa maskotka Widzewa, którą wybrali kibice w głosowaniach. Czerwone ptaszysko pasuje do Widzewa jak ulał, bo klub odrodził się po upadku, powstał jak Feniks z popiołów. Dzieci na pewno go polubią. Już polubiły, bo Feniks ma za sobą pierwsze wizyty m.in. w szpitalach.
18 wiosną jeszcze w Fortuna 1 Lidze, 22 w PKO Ekstraklasie oraz 5 w Fortuna Pucharze Polski. W sumie 45 w tym roku. Były piękne, jak Bartłomieja Pawłowskiego z Jagiellonią Białystok czy Kristoffera Normanna Hansena z Piastem Gliwice, ważne, jak trafienia Pawłowskiego w derbach i Dominika Kuna w meczu z Podbeskidziem, czy brzydkie, brzydkie, ale ważne, jak Patryka Lipskiego z Wartą Poznań, i na otarcie łez, jak trafienie tego samego zawodnika w meczu z Legią. Każdy jednak, czasem bardziej, a czasem mniej, cieszył, bo gole to przecież clou piłki.
CZYTAJ TEŻ: O Matko Boska! Tak strzelał Widzew [TOP 10]
W Sercu Łodzi jest sektor jego wyznawców. Po ostatni meczu sezonu fani Czecha domagali się Złotej Piłki dla Hanouska. Nie bez przyczyny czeski pomocnik ma przydomek Profesor, bo w większości meczów gra po profesorsku. Miewał błędy (kto ich nie robi?), ale poniżej pewnego poziomu nigdy nie schodzi. Gdy była potrzeba przeniósł się z linii pomocy do obrony i też dawał radę.
To coś, na co w Widzewie narzeka się od lat. 2022 rok nie przyniósł większej zmiany, chociaż chyba coś się ruszyło. Jest duża szansa, że wyremontowane zostaną dwa boiska treningowe na Łodziance, a zupełnie nowe powstanie tuż obok Serca Łodzi. O ośrodku na razie wciąż można tylko marzyć. Póki co widzewiacy muszą wyjeżdżać do Wiśniowej Góry, bo zimą w Łodzi nie mają gdzie trenować.
W każdym klubie potrzebni są idole, by kibice mieli się z kim utożsamiać. W Widzewie tacy piłkarze są. To m.in. wspominany już Marek Hanousek, czy Bartłomiej Pawłowski. Do tego grona dołączył też Jordi Sanchez, sympatyczny i zawsze uśmiechnięty Hiszpan, który na boisku się nie zatrzymuje. Właśnie pewnie to zaangażowanie i charakter, plus oczywiście bardzo dobra gra w piłkę, sprawiły, że kibice tak bardzo polubili Jordiego.
Nie byłoby Widzewa gdyby nie oni. Pełny stadion i wspaniała atmosfera na meczach w Sercu Łodzi, to niby nic nowego, bo przecież tak było już w 3. lidze, ale jednak wciąż to robi wrażenie. Zachwycają się tym w całej Polsce: inni kibice, komentatorzy i dziennikarze, a także przedsiębiorcy, bo atmosfera na stadionie powoduje, że później przychodzą do klubu, bo chcą zostać sponsorami Widzewa.
W Widzewie czekali na ligowy mecz z drużyną ze stolicy od czasu spadku z ekstraklasy, czyli ponad 8 lat. W końcu się doczekali. Czerwono-biało-czerwoni gościli Legię Warszawa już w 5. kolejce. Niestety przegrali 1:2. Chyba byli trochę wystraszeni, chyba nie do końca byli sobą. Porażka z Legią bardzo bolała, także kibiców, przede wszystkim ich, ale w lutym rewanż na Łazienkowskiej.
Nie ma Widzewa bez Łodzi i Łodzi bez Widzewa, ale niestety władze miasta chyba nie do końca to rozumieją. Przez cały rok było bardzo głośno o ich konflikcie z szefami klubu, przede wszystkim z prezesem Mateuszem Dróżdżem. Chodziło m.in. o lożę, a kulminacją konfliktu był film stworzony przez urząd szkalujący prezesa Widzewa. Na koniec roku klub dogadał się z MOSiR-em w sprawie Łodzianki, a władze Widzewa mają lepsze stosunki z wiceprezydentami miasta. Może w 2023 roku będzie więc lepiej.
Widzew ma z nimi problem. Jeszcze nie doczekał się wychowanków gotowych do gry w pierwszej drużynie, a młodzieżowcy, których sprowadza, w dłuższej perspektywie nie umieją utrzymać formy. A wydawało się, że Bartosz Guzdek, Kacper Karasek i Radosław Gołębiowski, którzy mieli udaną ubiegłą jesień, będą przyszłością klubu. Niestety potoczyło się to inaczej. Obecni młodzieżowcy Widzewa też nie gwarantują takiego poziomu, jakiego oczekują w klubie.
Widzewiak roku. Nie byłoby sukcesów drużyny, gdyby nie Janusz Niedźwiedź, jej trener. Najpierw wprowadził Widzew do PKO Ekstraklasy, potem doprowadził go na jej podium. W klubie zmieniano trenerów jak rękawiczki, wydaje się, że w końcu Widzew ma trenera na lata.
Są kluby, jak Raków Częstochowa, czy Jagiellonia Białystok, w kadrach których przeważają zagraniczni piłkarze. Ale są też takie, jak Stal Mielec, które opierają się głównie na Polakach. Wydaje się, że w Widzewie proporcje są idealne, bo rodzimy gracze stanowią 60 procent kadry. Z kolei obcokrajowcy w większości naprawdę są wzmocnieniem drużyny. To Henrich Ravas, Martin Kreuzriegler, Jordi Sanchez, Marek Hanousek i Fabio Nunes, a potencjał mają na pewno Mato Milos i Juljan Shehu. Na razie odstaje Bożidar Czorbadżijski, ale i jego nie wolno przekreślać.
Bartłomiej Pawłowski wcale nie musiał wracać do Widzewa po latach tułaczki, bo miał wysoki kontrakt w Śląsku Wrocław, a także propozycje z innych klubów PKO Ekstraklasy. Ale on zrezygnował z większych pieniędzy i gry na najwyższym szczeblu, by pomóc Widzewowi w awansie. I pomógł, bo jego gole wiosną były kluczowe. Pomaga mu wciąż, bo obok Jordiego Sancheza to najlepszy strzelec drużyny jesienią. W dodatku gole Pawłowskiego były zazwyczaj piękne.
To sprawa z ostatnich dni. Dani Ramirez miał być nowym rozgrywającym Widzewa. Klub porozumiał się już w Hiszpanem w sprawie jego kontraktu. Pozostał jeden szczegół, czyli wyjaśnienie kwestii jego występów w tym sezonie. Ramirez jest bowiem zawodnikiem Zulte Waregem, do którego przeszedł z Lecha Poznań. W trzech klubach w jednym sezonie grać nie można, a w Lechu Hiszpan zagrał w meczu o Superpuchar Polski. PZPN dał zielone światło na przejście i grę Ramireza w Widzewie, ale klub poprosił jeszcze o opinię FIFA i ta była niestety niekorzystna. Były zawodnik ŁKS-u do Widzewa więc nie przejdzie, nie teraz.
O Sercu Łodzi piszemy m.in. pod literą K, gdy wspominamy o kibicach. Literkę S rezerwujemy dla sponsorów. Klub ma do nich wielkie szczęście, bo pozostają z Widzewem od lat, od czasów reaktywacji aż do teraz. Mowa m.in. o firmie Owczary z markę TERMOton. W tym roku do tego zacnego grona dołączyli kolejni. To m.in. doktor Karol Majewski i jego DiMedical, które zajmuje najważniejsze miejsce na koszulkach piłkarzy Widzewa. To dzięki Majewskiemu i DiMedical Serce Łodzi wygląda jak stadion Widzewa dzięki brandingowi.
Nieopodal od niedawna oko cieszy mural Włodzimierza Smolarka, który powstał z kolei dzięki współpracy z STS-em.
Niedawno do grona sponsorów Widzewa dołączyła firma CoBouw, której właściciel Jos Amsing zakochał się w klubie po jednym meczu.
Nie wszystko są udane, ale to zdarza się w każdym klubie na świecie, gdzie przecież kupuje się piłkarze często za grube miliony. Słyszeliście na pewno choćby o Philippe Coutinho. Widzew w przeszłości zaliczył naprawdę bardzo dużo wpadek, ale ostatnio jest naprawdę dobrze i duża w tym zasługa trochę niedocenianego dyrektora sportowego Tomasza Wichniarka, który po cichu, bez rozgłosu i promowania siebie, razem ze swoimi współpracownikami wyszukują dla klubu perełki. Bo tak trzeba pisać o Hanousku, Ravasie, Nunesie czy Jordim. Transfery polskich zawodników, jak Żyro czy Szoty też jak najbardziej się bronią.
To cel Widzewa na ten sezon. Jeszcze trochę brakuje, a jak się uda, to się zobaczy, co dalej.
Było ich trochę w tym roku, bo do takich trzeba zaliczyć m.in. porażki w Sercu Łodzi z Arką Gdynia, Resovią czy Koroną Kielce. Taką była też porażka z Miedzią Legnica, bo przecież Widzew mógł w tym spotkaniu przypieczętować awans, a nie wykorzystał rzutu karnego i przegrał. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, bo przecież był awans i udana jesień już w PKO Ekstraklasie.
Tych było znacznie więcej niż wpadek. W mijającym roku Widzew pokonał m.in. ŁKS na jego stadionie po 12 latach. Odniósł też pierwsze zwycięstwo po 8 latach w PKO Ekstraklasie i w ogóle wygrał w niej aż dziewięć spotkać. Najbardziej w pamięci kibiców utkwiło chyba jednak pokonanie Podbeskidzia Bielsko-Biała w Łodzi, bo to zwycięstwo dało upragniony awans.