Mimo protestów klubów w PKO Ekstraklasie zostaje przepis o młodzieżowcu w obecnej formie.
Dwa sezony temu w każdej drużynie na boisku musiał być przynajmniej jeden młodzieżowiec. Później przepis zmieniono. Ustanowiono limit 3000 minut do rozegrania w całym sezonie. W przypadku, jeśli któryś z klubów tego limitu nie wypełnił, musi zapłacić kary – od 500 tysięcy złotych do 3 milionów złotych. W ubiegłym sezonie 2 miliony płacić musiał Raków Częstochowa i w tym też zapłaci. Inne kluby zapłacą, ale mniej. To Legia Warszawa, Pogoń Szczecin i Górnik Zabrze. Uratować mogą się jeszcze Ruch Chorzów i Śląsk Wrocław. Aby Niebiescy nie musieli płacić pół miliona złotych, trener Janusz Niedźwiedź musi w ostatnim meczu sezonu przez 178 minut trzymać na boisku młodzieżowców. Jacek Magiera ma lepiej – Śląskowi potrzeba 23 minut.
ŁKS i Widzew wypełniły już limit.
Wydawało się, że w nowym sezonie zasady zostaną zmienione, bo kluby otwarcie protestowały przeciwko temu przepisowi. Ale w poniedziałek 20 maja odbyło się głosowanie zarządu PZPN-u i zdecydowano o pozostawieniu przepisu w obecnym kształcie. Poinformował o tym portal Meczyki.pl. “Za takim rozwiązaniem głosowało 13 członków zarządu PZPN. Dwóch było przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu” – napisano.
Wkrótce potem PZPN potwierdził te informacje. “Jak przedstawiono na poprzednim posiedzeniu Zarządu PZPN, przepis o młodzieżowcu przynosi realne korzyści. Wielu młodych piłkarzy zaistniało i rozwinęło się poprzez grę na wysokim poziomie, co wpłynęło również na liczne sukcesy młodzieżowych reprezentacji. Polski Związek Piłki Nożnej chce podtrzymać te korzystne tendencje dla rozwoju najmłodszych piłkarzy”. – napisano.