– Dzisiaj trzeba docenić ten punkt, chociaż ten mecz mógł się potoczyć w dwie strony – i my mogliśmy wygrać, i Śląsk. Oba zespoły miały sytuacje. Myślę, że remis jest sprawiedliwy. Wracamy z punktem. Bez gola zdobytego, ale też bez straconego. Trzeba go docenić – mówił po meczu we Wrocławiu trener Janusz Niedźwiedź.
– To tylko punkt, ale trzeba go szanować, wobec tego jak wyglądało całe spotkanie. Mieliśmy co prawda rzut karny w pierwszej połowie i może gdyby udało się go wykorzystać, ten mecz wyglądałby inaczej i myślę, że dowieźlibyśmy ten korzystny wynik, bo nasza organizacja gry była na naprawdę wysokim poziomie – to już słowa Mateusza Żyry, obrońcy Widzewa.
– To cenny punkt. Udało się zagrać na zero z tyłu, więc ta zasada minimum została spełniona. Mieliśmy swoje sytuacje, Śląsk swoje, także ten remis jest całkiem sprawiedliwy – a to kapitan zespołu Patryk Stępiński.
W słowach trenera i piłkarzy nie ma żalu. Może trochę czuć niedosyt, bo zawsze tak jest, gdy ma się rzut karny i nie udaje się go wykorzystać. Bartłomiej Pawłowski uderzył po prostu źle i bramkarz obronił jego strzał. Szkoda, ale tak się zdarza i zdarzyło się w przeszłości lepszym piłkarzom, niż Pawłowski. Trzeba o tym zapomnieć i grać dalej.
Śląsk nie jest ekstraklasowym potentatem i nie był nim w poprzednim sezonie, ale to solidna drużyna. Punkt zdobyty na jej stadionie, po wyrównanym meczu, naprawdę trzeba uszanować. Oczywiście zawsze chciałoby się więcej, ale trzeba pamiętać, że wcześniej – w trzech pierwszych meczów sezonu – Widzew punktował tylko jeden raz. „Mocny, bardzo mocny remis” – napisał na Twitterze Zbigniew Boniek.
CZYTAJ TEŻ: Bułgar i Hiszpan najsłabsi [OCENY PIŁKARZY WIDZEWA]
Po czterech kolejkach drużyna trenera Niedźwiedzia ma cztery punkty. Nie ma mowy o zadowoleniu, ale wstydu nie ma. Tym bardziej, że widzewiacy pokazali się z dobrej strony. Pokazali, że chcą grać w piłkę, a nie tylko się bronić. W grze łódzkiej drużyny widać zresztą progres, a raczej pewne już doświadczenie. Wcześniej niektórzy mogli uznać, że jej gra jest zbyt naiwna, byle do przodu, do ataku. To skończyło się stratą ciężko wywalczonego punktu w meczu z Lechią Gdańsk u siebie. Gdyby po drugim golu widzewiacy trochę się cofnęli, uszanowali remis, to może skończyliby z punktem. Ale poszli do przodu, odkryli się i stracili gola i wszystkie punkty. Teraz było widać w drużynie większą dojrzałość. Czas będzie działać na korzyść Widzewa, bo teraz w lidze jest żółtodziobem, ale z każdym kolejnym spotkaniem będzie się w PKO Ekstraklasie czuł pewniej. Tym bardziej, że nie jest ona taka straszna i z każdym zespołem można powalczyć. Nawet z pucharowiczami, czyli czołowymi zespołami w Polsce.
O wynikach meczów często decydują niuanse, pojedyncze sytuacje. Dlatego tak ważna jest skuteczność pod bramką rywali i w obronie. W sobotę we Wrocławiu nie udało się pokonać bramkarza Śląska, ale po raz pierwszy w tym sezonie Widzew nie stracił też gola. Nie oznacza to jednak, że w defensywie wszystko było idealnie. Słabo zagrał Bożidar Czorbadżijski i słabo na pozycji defensywnego pomocnika Marek Hanousek. To ich najgorsze występy w tych rozgrywkach. O Czecha możemy być spokojni, z każdym meczem powinno być lepiej. Martwi za to Bułgar, bo miał być szefem linii obrony, a to on zawodzi najczęściej. W powietrzu jest naprawdę mocny, gorzej, gdy piłka jest na ziemi. Na szczęście jest możliwość roszad, bo do środka może przejść Mateusz Żyro, a na lewą stronę Martin Kreuzriegler. Po zmianie Bułgara tak właśnie było. Trener tłumaczył to względami taktycznymi, ale defensywa bez Czorbadżijskiego chyba wyglądała lepiej.
Na liście piłkarzy, którzy powinni zagrać lepiej są też Karol Danielak, Ernest Terpiłowski oraz Jordi Sanchez. Ten ostatni na pewno potrafi grać w piłkę, dobrze wychodzi na pozycje, absorbuje obrońców którzy znają go coraz lepiej. Dwa gole Hiszpana zrobiły mu reklamę i teraz będzie pilnowany bardziej. We Wrocławiu zbyt często dał się łapać na spalonych, potrzebna jest większa koncentracja. Chyba nie trzeba się o niego martwić, powinien dać sobie radę.
CZYTAJ TEŻ: Trener Widzewa: Trzeba docenić ten punkt
Więcej drużynie muszą dawać dwaj pierwsi, szczególnie młody Terpiłowski, który wychodzi w pierwszym składzie, a niewiele daje drużynie. Tak być nie może.
W piątek Widzew gra z Legią Warszawa. To najbardziej prestiżowy mecz łódzkiej drużyny w tej rundzie. To będzie wielkie święto w Sercu Łodzi, bo kibice czekają na ligowy mecz z odwiecznym rywalem od 8 lat. Oczywiście marzą o zwycięstwie. I teraz też można spytać, czy fani wzięliby punkt przed meczem. Czy to byłby tylko punkt patrząc na oczekiwania, czy aż punkt, zważywszy na to, w jakim miejscu jest Legia, jakie ma doświadczenie i sukcesy. Wzięlibyście remis w ciemno?