Przez koronawirusa nie mógł wystartować w Polsce sezon żużlowy. To bardzo trudna sytuacja dla klubów oraz żużlowców. Co więcej, wciąż nie zapadły żadne wiążące decyzje.
Adam Skórnicki z rozmowie z naszym portalem przyznał, że od kilku tygodni nic się nie zmieniło. Cały czas kluby czekają na decyzję Polskiego Związku Motorowego i Głównej Komisji Sportu Żużlowego. W tym okresie trener Orła jest w stałym kontakcie z zawodnikami.
– Z zawodnikami rozmawiam jedynie telefonicznie. Wszyscy czekamy na decyzje z góry, ale zdajemy sobie sprawę, że żużel nie jest dziś na pierwszym miejscu. Pewnie powrót zajmie jeszcze trochę czasu. Obstawiam, że przynajmniej 6 tygodni będziemy musieli poczekać – ocenił Adam Skórnicki.
Żużlowcy Orła Łódź mają za sobą intensywny okres przygotowawczy. Po nim mieli pojawić się na torze, by pod okiem nowego szkoleniowca szlifować swoją jazdę. Niestety koronawirus pokrzyżował te plany i zawodnicy praktycznie nie mieli jeszcze w tym roku okazji sprawdzić się na torze.
– Najgorsze jest to, że nie można potrenować na torze. Zawodnicy zaczęli biegać w grudniu, żeby przygotować się do wejścia na tor i w zasadzie od tamtego czasu cały czas tak biegają. Ile można biegać…? Każdy już się w sobie gotuje. Szczególnie, że niektórzy mają ostatni rok juniorki, chcieliby się pokazać w lidze, a tu nic z tego – skomentował Skórnicki – Od czasu do czasu tor jest przelany wodą. Tam jeszcze ruszają prace z murawą na środku stadionu i w sumie to dobrze się to zgrało w czasie. Jak wrócimy do normalności, to miejmy nadzieję, że na stadionie będzie bardziej zielono. Tor nie powinien ucierpieć. Pan Janek się nim cały czas zajmuje – dodał.
Żużlowcy w Polsce nie mogą liczyć na zarobek, na który liczyli. Brak zawodów oznacza brak wypłat za zdobyte punkty. Jak przyznał Skórnicki, pieniądze przeznaczone na przygotowania do sezonu nierzadko w całości rozchodzą się do kwietnia, gdyż wydatków przy kompletowaniu sprzętu jest naprawdę sporo.
– Sytuacja jest kryzysowa. Każdy od kwietnia zaczynał zarabiać, a tu nagle nie ma nic. Zimą zawodnicy wydali pieniądze na przygotowania. A to nie są małe sumy. Koszt dwóch motocykli to około 90 tysięcy złotych. A do tego dochodzą jeszcze różne dodatkowe wydatki – powiedział Adam Skórnicki – Czekamy. Ktoś jakiś plan awaryjny w końcu musi wymyślić – zakończył trener Orła.
fot. KŻ Orzeł Łódź