Przyjmująca ŁKS Commerceon – Aleksandra Wójcik udzieliła Łódzkiemu Sportowi wywiadu, w którym podsumowuje czas spędzony w Łodzi i żegna się z kibicami ŁKS.
Jaki to był dla ciebie sezon?
Aleksandra Wójcik: Na pewno bardzo ciężki, nie tylko dla naszej drużyny, ale dla całej ligi. Już na początku przygotowań miałyśmy przerwę wymuszoną przez koronawirusa. Cykl przygotowań przed ligą był zaburzony, to wpłynęło na naszą grę, która mocno falowała. Patrząc na wyniki końcowy możemy być z siebie zadowolone. Zakończyć taki sezon z medalem to na pewno dużo sukces.
To był najtrudniejszy z trzech sezonów jakie spędziłaś w Łodzi?
Myślę, że tak. Trudny sezon pod względem mentalnym, przez sytuację związane z pandemią, z grą bez kibiców, z przerwami, z niepewnością czy go dokończymy.
W styczniu i w lutym byłaś jedną z najlepszych siatkarek ŁKS-u. Co sprawiło, że doszłaś wtedy do tak wysokiej formy?
Od razu zaznaczę, że bardzo dobrze pracowało mi się zarówno z trenerem Giuseppe Cuccarinim, jak i Michałem Maskiem. Wszystkie miałyśmy różne momenty w tym sezonie – od bardzo dobrej dyspozycji, po dołki. Nasza forma falowała, przy obecnej sytuacji na świecie bardzo ciężko jest utrzymać wysoką formę cały sezon.
Jak ci się współpracowało z Katariną Lazović? Eksperci przez pewien moment uważali, że wasz duet przyjmujących jest najlepszy w lidze.
Pomogło nam to, że pracowałyśmy ze sobą w zeszłym sezonie. To jest super dziewczyna, bardzo pracowita. Ogromnie się cieszę, że mogłam z nią współpracować. Wydaje mi się, że stworzyłyśmy fajną parę przyjmujących. Życzę jej żeby się dalej rozwijała, bo ma zadatki na to, żeby być na tej pozycji najlepsza w Europie.
Który mecz z tego sezonu najbardziej zapadł ci w pamięci?
Na pewno ostatni mecz z Radomką i zdobyty medal. To był dla nas najważniejszy mecz. Ciężko, jest wybrać jeden, ale na pierwszym miejscu stawiam ten, w którym zakończyłyśmy sezon medalem.
A przez te trzy lata?
To tak nie działa. Nie jestem w stanie wybrać jednego meczu. Każde spotkanie w ŁKS-ie było ważne. Dobrze pamiętam derby, które wiązały się z dodatkowymi emocjami. Z kibicami na hali było to jedno z największych siatkarskich wydarzeń w Polsce. Mecze w lidze mistrzyń, mecze o mistrzostwo Polski, mecze o medal. Nie da się wybrać jednego.
Gdyby nie ten jeden set z Maricą Płowdiw… Na jakim etapie ligi mistrzyń według ciebie byście skończyły?
Nie lubię gdybać. Tak musiało widocznie być, my dałyśmy z siebie maksimum swoich możliwości. Ten mecz w Bułgarii był bardzo ciężki, może rzeczywiście ten jeden set zaważył o tym, że nie wyszłyśmy z grupy, ale i tak uważam, że zrobiłyśmy w lidze mistrzyń kawał dobrej roboty. Walczyłyśmy w każdym meczu, ale to nie wystarczyło. Mogłyśmy się później skupić na lidze i dzięki temu cieszymy się z medalu.
Jaki był dla ciebie najtrudniejszy moment przez cały pobyt w ŁKS-ie?
Sporo było cięższych momentów. W każdym sezonie miałyśmy gorsze momenty. Nigdy nie było tak, że sezon układał się po naszej myśli. Najważniejsze jest to, że w każdym z tych sezonów potrafiłyśmy wziąć się w garść i kończyłyśmy z medalem. Trudne momenty są wliczone w ten zawód. Ja patrzę na to co jest pozytywne i co było na koniec. A na koniec zdobyłam z koleżankami trzy medale dla ŁKS.
Najwięcej czasu w Łodzi spędziłaś z Klaudią Algierską i Krystyną Strasz. Nie będziesz tęsknić? To duża część twojej seniorskiej kariery.
Oczywiście, że będę tęsknić, ale to nie jest tak, że nie będziemy miały ze sobą kontaktu. Jeszcze nie raz spotkamy się w lidze. W tym sezonie udało nam się stworzyć fajną ekipę. Takie rozstania są ciężkie, ale tak wygląda ten sport, skład często się zmienia. Czekają na nas nowe wyzywania, nowi ludzie. Z Klaudią widzimy się na reprezentacji, więc nie zdążymy za sobą zatęsknić.
Gdybyś musiała podsumować swój pobyt w ŁKS jednym zdaniem to powiedziałabyś że?
Że to były trzy najlepsze sezony w mojej seniorskiej karierze.
Masz okazję pożegnać się z kibicami ŁKS, co chciałabyś im powiedzieć?
To był zaszczyt móc grać dla tego klubu i tych kibiców. Szkoda, że w tym sezonie nie mogliśmy razem świętować naszych wygranych, bo bez wątpienia kibice ŁKS są fantastyczni, bardzo oddani. Zawsze nas to nakręcało, pomagało na boisku. Bardzo dziękuję kibicom i klubowi, że mogłam poczuć się częścią tej ełkaesiackiej rodziny. Mam nadzieję, że mówimy sobie do zobaczenia, a nie żegnamy się. Myślę, że będziemy mieli jeszcze okazje wspólnie świętować.
Rozmawiał Filip Kijewski