W półfinałowej rywalizacji ŁKS-u Coolpack z Resovią Rzeszów czeka nas trzeci, decydujący mecz. W sobotę łodzianie przegrali na wyjeździe i jeszcze chwilę muszą poczekać na świętowanie awansu do 1. Ligi.
Pierwsze punkty w meczu należały do łodzian. Celne dwójki Mateusza Szweda pozwoliły wyjść na delikatne prowadzenie, które szybko zniwelowała trójka rzucona przez Bartosza Czerwonkę. Ale to było wszystko, na co w pierwszych fragmentach stać było gospodarzy. Kolejne akcje to regularne punktowanie przez ełkaesiaków, przede wszystkim w akcjach podkoszowych. Rzeszowianie swój dorobek budowali na rzutach osobistych, w których nie byli jednak najbardziej skuteczni. Obraz gry zmienił się jednak po sześciu minutach i pierwszej celnej trójce rzuconej przez Norberta Kulona. Łodzianie wówczas nieco stanęli, Resovia zaczęła grać i z wyniku 13:6 dla ŁKS-u, pierwszą kwartę kończyliśmy rezultatem 19:14.
Straty do jednego “oczka” gospodarze zdołali zniwelować po minucie drugiej kwarty. Dwa celne lay-upu dały im cztery punkty i wynik 18:19. ŁKS odpowiedział w najlepszy możliwy sposób – trójką Iwo Maćkowiaka, po której swoje trzy punkty dołożył Norbert Ziółko i mieliśmy status quo. W dalszych fragmentach różnica dalej oscylowała wokół jednego “oczka”. Kiedy łodzianie odskakiwali na dalszą odległość, Resovia za każdym razem potrafiła to zniwelować. Na minutę przed końcem pierwszej połowy gospodarze zdołali nawet wyjść na prowadzenie. Oczywiście, jednopunktowe. Ełkaesiacy zdołali wyrównać na sekundę przed końcową syreną, więc przed drugą połową meczu kwestia zwycięstwa, ale i awansu, wciąż była otwarta.
W trzeciej kwarcie teoretycznie prowadzenie co akcje przechodziło z jednej strony parkietu na drugą, ale praktycznie cały czas utrzymywał się wynik remisowy. Aż do ostatniej minuty. Więcej argumentów mieli w tym czasie łodzianie, którzy rzucili aż dziewięć punktów, w tym ostatnie trzy równo z końcową syreną. I choć ostatecznie po trzech kwartach to ŁKS prowadził 66:59, nie była to przewaga, która pozwalała na spokój w grze.
To potwierdziło się po czterech minutach ostatniej części gry. Resovia nieco mocniej przyatakowała, co w połączeniu z problemami rzutowymi łodzian, poskutkowało remisem po 68. Gra rozpoczynała się więc na nowo. Kolejny już raz. Remis utrzymywał się aż do szóstej minuty gry. Później gospodarze rzucili dwie trójki i na trzy minuty przed końcem odskoczyli na sześć punktów. W tym momencie Jarosław Krysiewicz zdecydował się na przerwę na żądanie. Nie przyniosło to zamierzonego skutku, bo po kilku chwilach Resovia prowadziła już ośmioma “oczkami”. Łodzianom odrabianie strat skutecznie utrudniała mocna i skuteczna defensywa rywali. Z drugiej strony parkietu rzeszowianie skutecznie wykańczali kolejne akcje. Mimo usilnych prób, ŁKS aż do końca spotkania nie był w stanie zbliżyć się do rywali. Resovia wygrała drugi mecz półfinałowy, więc w środę w Zatoce Sportu czeka nas spotkanie decydujące o tym, kto awansuje do 1. Ligi.
OPTeam Resovia Rzeszów – ŁKS Coolpack Łódź 89:82
(14:19; 25:20; 20:27; 30:16)