Bardzo niepocieszony po meczu z Pogonią (Widzew przegrał 1:2) był Bartłomiej Pawłowski. Napastnik Widzewa znów – tak jak w Fortuna 1. Lidze – strzelił gola. Niestety nie przełożyło się to na punkty, bo rywale strzelili dwie bramki i wygrali. – Z takimi zespołami jak Pogoń, które mają doświadczenie i wyróżniających się piłkarzy w ekstraklasie, reprezentantów Polski, przede wszystkim trzeba eliminować ich mocne strony. Jedną z takich była umiejętności strzelania z dystansu, jaką posiada Biczachczian. Potrafi trafić tam, gdzie chce. Wiedzieliśmy o tym przed meczem, ale nie udało nam się przed tym ustrzec – skomentował Pawłowski.
Dodał, że remis byłby dobry. – Bylibyśmy z niego zadowoleni na inaugurację. Mieliśmy trochę sytuacji, może Pogoń miała więcej klarownych – ocenił. – Na pewno nie jesteśmy zadowoleni, chociaż słyszę opinie, że nie ma wstydu. Ale za styl nie ma punktów. Może powinniśmy się bardziej skupiać na przeszkadzaniu rywalom, by eliminować ich mocne strony?
Dopiero po stracie drugiej bramki trener Janusz Niedźwiedź zaczął robić zmiany. Pawłowski nie chciał jednak tego komentować. – To nie jest moja praca. To trener decyduje i trzeba to uszanować – stwierdził.
Piłkarz Widzewa mówił też, że jako drużyna realizowali dokładnie to, co założyli. – I to przynosiło wymierne efekty. Uważam, że nie udało nam się wyeliminować indywidualnych umiejętności piłkarzy Pogoni. Tam było też więcej doświadczenia – powiedział.
Pawłowski dodał również, że jego indywidualne osiągnięcia nie są ważne, nie nastawia się na strzelenie jakiejś liczby goli. – Nie napinam się na to, by promować siebie. Chcę pomagać drużynie golami i asystami – zakończył.