Widzew przegrał u siebie z Koroną Kielce 0:1 w meczu 11. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Trzeba przyznać, że było to wyjątkowo słabe spotkanie z obu stron.
Po piątkowym meczu RTS-u z kielczanami trudno znaleźć pozytywy w grze łódzkiej drużyny. Jeśli mielibyśmy wskazać kogoś kto zagrał najlepiej to byłby to Sebastian Kerk, który w ciągu spotkania miał kilka podań kluczowych, ale żadne z nich nie zakończyło się nawet celnym strzałem. W starciu z Koroną podopieczni Daniela Myśliwca byli bezzębni w ataku. Imad Rondić, który w ostatnich meczach braki piłkarskie nadrabiał charakterem, teraz był niewidoczny. Mimo to został na murawie do końca gry.
Hillary Gong jak już zdążyliśmy zauważyć nie potrafi zbytnio grać w piłkę. Podobno jest szybki, ale tego też jeszcze nie zaprezentował, bo próbę obiegnięcia przeciwnika zaczyna od wypuszczenia sobie piłki, a gdy ta jest już pod kontrolą rywala, ten dopiero zaczyna biec. Podsumowaniem jego dotychczasowej gry jest to, że w pierwszych swoich występach przy Piłsudskiego, każdy jego kontakt z piłką na skrzydle wywołał ekscytację na trybunach. Ludzie wstawali z miejsc, bo spodziewali się czegoś ekstra. Teraz, gdy Gong dostaje futbolówkę, wszyscy nerwowo spoglądają, do kogo może ją bezpiecznie zagrać. Oczywiście wiemy, że niektórzy piłkarze potrzebują więcej czasu na aklimatyzację, ale póki co jest to absolutny niewypał transferowy w wykonaniu łodzian.
Niewidoczny na boisku był także Jakub Łukowski, który wszedł na plac w drugiej połowie. Słabi byli Cybulski i Sypek. W kadrze meczowej nie znalazł się z kolei Antoni Klimek. Czy jest on słabszy od wspomnianej dwójki? Ciężko nam w to uwierzyć. Fran Alvarez kolejny raz w tym sezonie zagrał bardzo przeciętnie z przodu, a na dodatek popełniał błędy w defensywie, które mogły kosztować Widzew stratę gola. Tego widzewiacy ostatecznie stracili po tym jak obronioną piłkę wybił przed siebie Rafał Gikiewicz. Wobec dobitki był bezradny. Z Gikim jest jednak tak, że biorąc pod uwagę jego całokształt i to jaki ma wpływ na zespół, należy zaakceptować możliwość popełnienia przez niego co jakiś czas błędu. Nawet takiego, który może kosztować stratę trzech punktów.
A Korona? Zagrała dramatycznie słabo. Była jednak waleczna i to trzeba jej to oddać. Po ostatnim gwizdku, sektor gości krzyczał “Korona, dzięki za walkę!” i były to uzasadnione podziękowania, bo chyba tylko to pokazali w tym spotkaniu podopieczni Jacka Zielińskiego. Czy to oznacza, że Widzew przeszedł obok meczu? Nie. Czerwono-biało-czerwoni też walczyli, też się starali. Tyle tylko, że od drużyny, która ma aspirację by być za jakiś czas w TOP6 Ekstraklasy, wymaga się raczej, by wygrywała z takimi zespołami jak Korona pewnie i zdecydowanie. “Jazdą na ambicji” widzewiacy mogą straszyć Legię czy Lecha. Tymczasem widzewiacy w spotkaniach z GKS-em Katowice, Lechia Gdańsk i Koroną zdobyli…dwa punkty na dziewięć możliwych. Bardzo słaby wynik i można jedynie żałować tego jak nieskuteczny jest w ostatnich tygodniach RTS.
ZOBACZ TAKŻE>>>Pożegnaliśmy Redaktora Widzew. “To klubowa legenda” [ZDJĘCIA]