Widzew Łódź wygrywał w tym sezonie na tym stadionie z Lechem Poznań, ale nieoczekiwanie poległ w starciu z Koroną Kielce. To podopieczni Jacka Zielińskiego cieszyli się z kompletu punktów po trafieniu Nagamatsu w drugiej połowie spotkania.
Widzew Łódź wraca na stadion przy Al. Piłsudskiego 138 po dwóch kolejkach, które rozegrał na wyjazdach. Żadnego z tych meczów nie wygrał. Podopieczni Daniela Myśliwca zremisowali w Katowicach z GKS-em, a także podzielili się punktami w Gdańsku z Lechią. W ogóle łodzianie mają spory problem z wygrywaniem meczów na wyjazdach. Do tej pory tylko raz w tym sezonie Widzew wygrał wyjazdowy mecz. Miało to miejsce jeszcze na początku sierpnia przeciwko Cracovii.
Zupełnie inaczej Widzew gra w domu. Na cztery spotkania przed własnymi kibicami czerwono-biało-czerowni wygrali trzy i raz zremisowali. Strata punktów nastąpiła w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Padł wówczas bezbramkowy remis.
W piątek, 4 października Widzew zmierzył się z Koroną Kielce. Drużynę gości bardzo dobrze zna Jakub Łukowski, który do Łodzi przeprowadził się właśnie z Kielc, gdzie w barwach Korony rozegrał 97 meczów i zdobył 27 goli oraz dołożył sześć asyst.
CZYTAJ TAKŻE: Pożegnaliśmy Redaktora Widzew. “To klubowa legenda” [ZDJĘCIA]
Sam początek spotkania nie obfitował w ciekawe sytuacje na boisku. Oba zespoły dopiero się badały. Zmieniło się to w 14. minucie, gdy bramkarz Korony staranował w polu karnym Frana Alvareza. Sytuacja wydawała się raczej klarowana, czyli przewinienie Mamla i rzut karny dla Widzewa. Daniel Stefański jednak faulu nie widział, arbitrzy na VARze również nie dopatrzyli się błędu sędziego i ku zdziwieniu większości puścił grę. Hiszpan przez kilka minut nie podnosił się z boiska, ale w końcu sztab medyczny postawił Alvareza na nogi.
W 18. minucie sam na sam z bramkarzem znalazł się Kamil Cybulski po świetnym podaniu Kozlovsky’ego. Młodzieżowiedz Widzewa kompletnie jednak spanikował i zdecydował się na próbę lobowania z ok. 25. metrów. Cybulski przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. Sytuacja ta mogła bardzo szybko się zemścić. Marcel Krajewski w banalny sposób dał się ograć w polu karnym Fornalczykowi, ten oddał strzał, który zatrzymał Gikiewicz, ale futbolówka na trzecim metrze spadła pod nogi Dalmau. Napastnik Korony… nie trafił jednak do pustej bramki.
CZYTAJ TAKŻE: Piłkarzem Września może być gracz Widzewa
W 35. minucie kapitalnie pograł z kolegą Alvarez, który na jeden kontakt rozmontował obronę Korony, w polu karnym położył obrońcę gości, ale jego uderzenie w ostatniej chwili zablokował były piłkarz Widzewa, Marcel Pięczek. Parę minut później znów nie popisał się Krajewski. Tym razem prawy obrońca stracił piłkę na własnej połowie na rzecz Fornalczyka, który znów wpadł w szesnastkę Widzewa i przegrał pojedynek z Gikiewiczem.
Do przerwy bramek nie oglądaliśmy. Ta mogła paść w 52. minucie. Znów we znaki Krajewskiemu dał się Fornalczyk, który był tego dnia nieosiągalny dla bocznego obrońcy Widzewa. Skrzydłowy Korony pokazał swoje przyspieszenie, wpadł w pole karne, ale po raz trzeci Gikiewicz okazał się od niego lepszy. Po tej sytuacji Daniel Myśliwiec nie chciał dłużej ryzykować i zastąpił Krajewskiego Lirimem Kastratim. Już w pierwszej akcji Kastrati był blisko asysty. Rezerwowy posłał dopieszczone podanie na głowę Rondicia, ale ten chybił.
Minuty mijały, a Widzew nie potrafił sforsować defensywy Korony. Próbował Żyro, próbował Kastrati, ale nie dali rady. Zrobił to za to po drugiej stronie rezerwowy Nagamatsu, który dobił strzał Błanika z rzutu wolnego i wyprowadził w 80. minucie na prowadzenie gości. To pierwsza i ostatnia bramka, która padła w tym spotkaniu, a pierwsza porażka Widzewa na własnym stadionie stała się faktem.
Widzew Łódź 0:1 Korona Kielce
0:1 – Shuma Nagamatsu 80′
Widzew: Gikiewicz – Krajewski (Kastrati 57′), Żyro, Ibiza, Kozlovsky (Silva 75′) – Shehu (Hamulić 84′), Kerk, Álvarez – Sypek (Łukowski 56′), Cybulski (Gong 75′), Rondić
Korona: Mamla – Trojak, Resta, Pięczek – Długosz (Zwoźny 46′), Remacle (Kamiński 86′), Hofmayster, Mateuszewski – Pedro (Nagamatsu 62′), Fornalczyk (Błanik 62′), Dalmau (Shikavka 69′)
CZYTAJ TAKŻE: Mecz Widzewa o 13 w czwartek. Rafał Gikiewicz: “Dla kogo te mecze?”