Z Aleksandrem Bobkiem w składzie ŁKS wygrał czwarty mecz z rzędu. Bramkarz był jednym z bohaterów.
ŁKS po trzech z rzędu zwycięstwach miał dwa tygodnie, by przygotować się do kolejnego spotkania. Podopieczni Jakuba Dziółki nie grali sparingów, ale trenowali prawie codziennie. Przed nimi intensywny tydzień. W piątek grali z Pogonią Siedlce, a już w sobotę zmierzą się z Wisłą Kraków.
Siedlczanie to beniaminek zaplecza ekstraklasy. Dziółka nie dokonał wielu zmian w składzie. Miejsce Łukasza Bomby zajął Aleksander Bobek. Wychowanek wraca do bramki łodzian po czterech miesiącach.
W pierwszej połowie nie działo się wiele. ŁKS już w szóstej minucie zmarnował doskonalą sytuację. Do Stefana Feiertaga sprytnie dośrodkował Antoni Młynarczyk. Austriak uderzył w słupek.
Później kilka rażących błędów popełniła obrona ŁKS-u. Na szczęście dla łodzian na posterunku był Bobek. Refleks wychowanka kilka razy uratował gospodarzy. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy upragnionego gola zdobył Feiretag. Wykorzystał dośrodkowanie Piotra Głowackiego. To pierwsze trafienie Austriaka w Łodzi.
Jeszcze przed przerwą siedlczanie stracili zawodnika – Titas Milaus został ukarany drugą żółtą kartką i jego drużyna musiała grać w dziesiątkę.
Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy z gola cieszył się Andreu Arasa. Hiszpanowi również dogrywał dobre grający w piątek Głowacki.
Bobek udowodnił, że nawet po tak długiej przerwie w występach należało mu się miejsce w bramce. W drugiej połowie Kamil Dankowski sfaulował napastnika Pogoni w polu karnym. Wychowanek ŁKS-u obronił jednak jedenastkę.
Na boisku pojawili się wracający po kontuzji Pirulo i Husein Balić. Hiszpan spisywał sie bardzo dobrze, imponował, gdy ŁKS ruszał do ataku. Za to Austriak marnował wszystko, co wypracowali jego koledzy.
Gra ŁKS-u w pierwszej połowie nie porywała. W drugiej zdominował rywala i wygrał czwarty mecz z rzędu,
ŁKS- Pogoń Siedlce 2:0 (1:0)
1:0 Feiertag (40),
2:0 Arasa (47)