– Nie graliśmy tak, jak chcieliśmy; ten mecz nie wyglądał w naszym wykonaniu tak, jak powinien. Pomimo tego chłopakom należy się szacunek, bo nawet wtedy, gdy nam nie szło, wierzyliśmy do końca – powiedział po meczu Górnik Łęczna-ŁKS bramkarz łódzkiej drużyny, Aleksander Bobek.
Bobek został bohaterem meczu w Łęcznej. Kapitalnie wybronił rzut karny egzekwowany przez Damiana Gąskę i ekwilibrystycznie zatrzymał dobitkę. Jak tamta sytuacja wyglądała z jego perspektywy? – Poszedłem w ciemno. Z analizy przygotowanej przez trenerów wynikało, że Gąska nie patrzy na bramkarza, tylko wybiera róg przed strzałem i celuje w niego niezależnie od tego, co się dzieje. Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie w trudnym momencie – przy stanie 1:0 dla rywali, gdy nasza gra nie układała się najlepiej – powiedział bramkarz klubu z al. Unii przed kamerami ŁKS TV.
– W pierwszej połowie Górnik wyraźnie przeważał, choć my też byliśmy w stanie stworzyć zagrożenie pod ich bramką dzięki strzałom z dystansu. Po przerwie, a już zwłaszcza po rzucie karnym to my byliśmy lepszym zespołem. Myślę, że to był moment, który odmienił losy meczu – po tej sytuacji Górnik wyraźnie się cofnął i to my przejęliśmy inicjatywę – dodał młody golkiper.
Bobek podkreślał, że punkt wywalczony we wtorkowym starciu warto docenić. – Nie graliśmy tak, jak chcieliśmy; ten mecz nie wyglądał w naszym wykonaniu tak, jak powinien. Pomimo tego chłopakom należą się szacunek i słowa uznania, bo nawet wtedy, gdy nam nie szło, wierzyliśmy do końca i udało nam się wyrwać ten punkt. Liczyliśmy na więcej, ale trzeba go szanować. W następnej kolejce czeka nas mecz w Niecieczy – bardzo trudny i bardzo ważny. Tak naprawdę zostało nam do rozegrania osiem finałów. Mam nadzieję, że do samego końca sezonu będziemy skupieni przede wszystkim na własnej grze i że będziemy regularnie punktować – podkreślił.