Wypożyczony z ŁKS-u do Resovii Ebenezer Kelechukwu Ibe-Torti doznał groźnie wyglądającej kontuzji w ostatnim meczu ligowej jesieni. Pierwsze diagnozy były niepokojące, lecz w weekend rzeszowski klub przekazał w jego sprawie bardziej optymistyczne wieści.
Młodzieżowy reprezentant Polski został wypożyczony do stolicy Podkarpacia latem tego roku. Od momentu transferu zagrał we wszystkich meczach swojego zespołu – uzbierał łącznie 715 minut, w których zaliczył bramkę i dwie asysty. Okazje do gry dostawał także od nowego trenera. Wychowanek ŁKS-u, Rafał Ulatowski, który na początku grudnia przejął rzeszowski zespół z rąk Mirosława Hajdy wpuścił młodego skrzydłowego z ławki w meczu ze Zniczem Pruszków i wystawił w podstawowym składzie na wieńczące ligową jesień spotkanie z Odrą Opole.
Były gracz Escoli Varsovia musiał jednak opuścić murawę w 41. minucie tego meczu po groźnie wyglądającym starciu z Jakubem Szrekiem. Pomeczowe diagnozy sztabu medycznego Resovii nie były optymistyczne. – Kelly pojechał do szpitala z naszym fizjoterapeutą – karetka nie mogła po niego przyjechać, bo nie mieliśmy do czynienia z sytuacją zagrożenia życia. Pierwsza, wewnątrzzespołowa diagnoza jest taka, że to poważniejsza kontuzja, być może nawet pękniecie kości piszczelowej bądź strzałkowej. To dla nas olbrzymia strata, bo Kelly jest bardzo dobrym piłkarzem, dysponuje świetną dynamiką. Nie grał dzisiaj może wielkich zawodów, ale wciąż pozostaje jedną z naszych najgroźniejszych broni w ofensywie – mówił tuż po zakończeniu spotkania Ulatowski.
Na szczęście wygląda na to, że pierwsze diagnozy były przesadzone. W sobotę Resovia poinformowała, że Kelechukwu doznał skręcenia stawu skokowego. To bolesna kontuzja, jednak najprawdopodobniej nie przeszkodzi mu ona w przygotowaniach do rundy rewanżowej. Kelechukwu i jego kolegów czeka pracowita wiosna – najbliższe miesiące spędzą bowiem w strefie spadkowej, z jednym punktem do straty do miejsca gwarantującego utrzymanie.