Widzew prowadził, ale przegrał z Pogonią Szczecin w ostatnim meczu w tym roku. Wygranym był tylko debiutant Paweł Kwiatkowski.
Słowak – wiemy to od dawna – to już klasa międzynarodowa. W tym meczu też miał interwencje godne znacznie silniejszych lig niż polska. Przy golach nie mógł pomóc.
Dał się uprzedzać rywalom, przeskakiwać i wyprzedzać. To niestety nie był jego dobry występ.
Dopiero w grudniu skończy 17 lat. Debiutował w Widzewie i PKO Ekstraklasie, ale nie było widać jego młodego wieku i braku doświadczenia. I nie było widać tremy. Dwa razy Kwiatkowski świetnie wybił piłkę wślizgiem Kamilowi Grosickiemu, dwa albo trzy razy wyjaśnił sytuację pod bramką Widzewa. Grał twardo (czasem nawet zbyt twardo) i odważnie. Na koniec łapały go skurcze, ale nic dziwnego, jeszcze nie grał w takim meczu. Ale dzięki temu, że zszedł przed końcem, kibice mogli pożegnać go brawami. Zasłużył na nie.
Wielka szkoda, że już po kwadransie musiał opuścić boisko, bo to dobry obrońca.
Występ nierówny. Popełnił kilka błędów, niestety także przy pierwszym golu dla Pogoni. Potem grał już lepiej i przede wszystkim równo.
Już to chyba pisaliśmy – szkoda nam Bartka, że gra tak daleko od bramki. Naszym zdaniem ze szkodą dla Widzewa. Trener Pogoni mówił przed meczem, że Pawłowski to bardzo groźny gracz i trzeba nie niego uważać. Mamy wrażenie, że to nie Pogoń go zatrzymała, ale sam Widzew. Pawłowski potrzebny jest bliżej bramki i… dalej od swojej, bo nie gra w defensywie tak, jak powinien grać piłkarz na jego nowej pozycji.
Czech poniżej pewnego poziomu nie schodzi, ale z pewnością nie był to jego najlepszy występ w tym sezonie, do TOP5 też by nie wszedł.
Ładny gol – to na pewno na plus. Może popełniamy błąd, że cały czas patrzymy na Hiszpana jako kreatora gry Widzewa, motor napędowy drużyny. A to nie jest tego typu piłkarz i nie będzie.
Nas irytuje. Kiwa się za często zamiast np. podać do lepiej ustawionego kolegi. Było tak w pierwszej połowie, gdy na dobrej pozycji był Pawłowski. Gdyby coś z tego kiwania wynikało, to byśmy Portugalczykowi wybaczyli. Ale tym razem nie wynikało nic.
Miał momenty, ale to za mało, co nie do końca jest jego winą – napastnikowi trzeba pomóc zdobyć bramki, a jemu nikt nie pomagał.
Bardzo słaby występ, Klimek był zupełnie niewidoczny, w ogóle nie podejmował ryzyka, nie atakował, nie wchodził w pojedynki z rywalami.
Daliśmy plusa za naprawdę ładną asystę. Pisaliśmy już kiedyś, że naszym zdaniem Łotysz powinien grać jak najdalej od swojej bramki, bo nie umie bronić. Naszym zdaniem ten występ to potwierdził. Raz jego gapiostwo naprawił Ravas. Przy drugim golu dla Pogoni Ciganiks też nie zachowywał się tak, jak powinien boczny obrońca.
Miał jeden groźny strzał. Dwa razy dał się złapać na spalonych, co nas nie dziwi, bo to zdarza mu się zbyt często. Hiszpan uchodzi w PKO Ekstraklasie za dobrego, groźnego napastnika, ale on strzelił tylko cztery gole, co sporo o nim niestety mówi.
Nie chcemy pisać za dużo. Naszym zdaniem najwięcej zależy od niego samego – musi się zastanowić, czy chce być piłkarzem, grać dla Widzewa. Bo nie wiemy, po co wszedł na boisko. I nie wiemy tego nie pierwszy raz.
Wolny, nie potrafiący soczyście uderzyć. Słabe wejście.