Widzew Łódź pokonał Ruch Chorzów 3:2 po zaciętym spotkaniu i dopisał sobie kolejne trzy punkty. Tym razem łodzianie wygrali na Stadionie Śląskim, gdzie tego dnia było mnóstwo fanów czerwono-biało-czerwonych.
Widzew jest raczej pewny utrzymania, ale to nie sprawiło, że podopieczni Daniela Myśliwca zdejmują nogę z gazu. W sobotni wieczór łodzianie dopisali sobie kolejny komplet punktów, tym razem pokonując Ruch Chorzów.
– Czasami czytam i słyszę, że Widzew nie ma już o co grać. Tak nie jest. Dzisiaj myślimy już o Rakowie za tydzień u siebie. Z tyłu głowy tli się myśl, że możemy to TOP6 zaatakować – mówił po meczu Rafał Gikiewicz.
Według danych podanych na Stadionie Śląskim w trakcie meczu, z wysokości trybun Mecz Przyjaźni oglądało ponad 50 tysięcy ludzi.
– Trenujemy, żeby grać przy takiej publiczności. Podczas tej drugiej przerwy, to byliśmy już w połowie drogi do Łodzi, bo nie wiedzieliśmy, czy wznowimy grę. Szkoda tylko, że Ruch ma tyle punktów, bo kibicowski zasługuje, żeby być w najwyższej klasie rozgrywkowej. Fajnie się gra na takich stadionach przy tylu kibicach – komentował Gikiewicz.
Widzew świetnie zaczął mecz, bo już po dwóch minutach Luis Silva wpakował piłkę do siatki Dante Stipicy. Na początku drugiej połowy prowadzenie podwyższył Jordi Sánchez. Chorzowianie uwierzyli jednak w korzystny rezultat po golu kontaktowym Miłosza Kozaka.
– Chcieliśmy ruszyć, ale ta bramka Ruchu po naszym rzucie rożnym sprawiła, że Ruch uwierzył. Było jednak widać, że mamy więcej jakości i spokoju. To był mecz przyjaźni i trochę te bramki Ruchowi sprezentowaliśmy, a Ruch nam, bo były to dziwne gole, ale cieszą nas trzy punkty – powiedział bramkarz Widzewa.
– Nasi kibice pokazali, że są bardzo mocni kibicowsko w Polsce, ale to nie od dzisiaj wiadomo. Ja wiedziałem, gdzie przychodzę i to też był powód, dla którego tutaj jestem – dodał jeszcze na temat fanów czterokrotnego mistrza Polski Rafał Gikiewicz.