Hiszpański stoper nie będzie zawodnikiem ŁKS-u w przyszłym sezonie. Klub nie przedłużył z nim kontraktu.
Moros do ŁKS-u broniącego się przed spadkiem z ekstraklasy dołączył w zimowym oknie transferowym sezonu 2019/2020. Na początku swojej przygody z łódzkim klubem, wraz z Maciejem Dąbrowskim tworzyli całkiem niezłą parę stoperów. Po przerwie spowodowanej koronawirusem, Moros nie prezentował się najlepiej, miał braki w szybkości i zwrotności, co piętnowali eksperci Canal + z Wojciechem Jagodą na czele.
Po spadku ŁKS-u z ekstraklasy, Moros na długo przytwierdzony był do ławki rezerwowych. Wojciech Stawowy dużo chętniej stawiał na Jana Sobocińskiego. Dopiero w lutym na dłużej zagościł w składzie ŁKS-u i radził sobie całkiem nieźle. W indeksie Instata, zajmował wysokie miejsce i był według tych kryteriów, topowym zawodnikiem ligi. Dla łódzkiej drużyny zdobył trzy gole. W meczu z Chrobrym Głogów wygranym 4:0 on i jego trzej koledzy z Hiszpanii jako jedyni wpisali się na listę strzelców co było wydarzeniem bezprecedensowym dla historii ŁKS-u. O kulisach pozyskania Morosa do ŁKS-u, dla Łódzkiego Sportu szerzej opowiadał Marcin Matuszewski, jego agent:
Jeżeli chodzi o Carlosa, historia jest zabawna. Byłem akurat w Malezji, w Kuala Lumpur. Zadzwonił do mnie odpowiedzialny tam za Skandynawię człowiek z hiszpańskiej agencji Top Value, we współpracy z którą umieściliśmy wcześniej Adriego Gomeza w Podbeskidziu Bielsko-Biała i z którą współpracujemy na polskim rynku. Agent Carlosa powiedział, że Moros właśnie spadł ze szwedzkiej ekstraklasy ze swoim zespołem, ale był w jedenastce sezonu, miał największą celność podań i wykonał najwięcej podań w całej lidze. Był tylko jeden problem: był dość niski jak na obrońcę, bo ma 183 cm wzrostu. Po szybkim zastanowieniu powiedziałem, że niestety w Polsce niezwykle ciężko będzie go gdzieś umieścić, bo trenerzy są zafiksowani na stoperów o dużych “gabarytach”. Powiedziałem jednak, że jest jeden klub który stara się grać inaczej niż wszyscy i tam widzę cień szansy. Tym klubem był rzecz jasna ŁKS. Po przedstawieniu zawodnika dyrektorowi Przytule i sprawdzeniu go przez Łukasza Mikę z działu skautingu, obaj doszli oni do podobnego wniosku co ja: że dla ŁKS byłby to interesujący zawodnik. Udało się podpisać dłuższy kontrakt, mimo świadomości Carlosa, że w sezonie 19/20 może się to zakończyć spadkiem i potem będzie musiał pomóc w ewentualnym ponownym awansie.
Reklama