Amerykański klan Platków nie radzi sobie z kryzysem w swoim najważniejszym klubie. Czy ŁKS czekałby podobny los?
Niedawno, wraz z czytelnikami zastanawialiśmy się, czy ŁKS w tym momencie istnienia potrzebuje Philipa Platka i jego pieniędzy (tutaj). Z jednej strony, każde wsparcie byłoby dla beniaminka bezcenne. Łodzianie wychodzą z problemów finansowych, w których zagrzebali się w pierwszej lidze. Na pewno, w ustabilizowaniu sytuacji pomogłoby utrzymanie w ekstraklasie. Z drugiej strony, amerykański klan Platków miałby w ŁKS-ie całkowitą władzę, sportową i organizacyjną, a w ostatnich miesiącach pokazuje, że zarządzanie klubem piłkarskim nie idzie mu najlepiej.
Czytaj także: Kontrowersja w meczu ŁKS-u okiem eksperta.
Spezia, czyli flagowy projekt Platków, spadła z włoskiej ekstraklasy. Klub czekała restrukturyzacja, sprzedano najlepiej zarabiających zawodników, by przygotować się do spokojnej walki o powrót do krajowej elity Na zapleczu Serie A, świadczenia sponsorskie są znacznie niższe, więc nic dziwnego, że Platkowie chcieli zbilansować kadrę. Jednocześnie zainwestowali w stadion i zaplecze treningowe.
Wydawało się, że to rozsądny plan, ale rzeczywistość szybko go zweryfikowała. Ostatni ligowy mecz Spezia wygrała 5 maja 2023 roku. Pokonała AC Milan, a i tak nie zdołała utrzymać się w ekstraklasie. Po pięciu kolejkach we włoskiej drugiej lidze, zespół Platków ma jeden punkt, który wywalczył w premierowej serii gier. Zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli, tylko dlatego, że Feralpisalo ma jeszcze gorszy bilans bramkowy.
Kibice są wściekli i coraz głośniej wyrażają swoje niezadowolenie. Ostatni podczas meczu pojawił się transparent: wymierzony w Platków. “Spezia is not business” – napisali fani, nawiązując do nastawionej na zarobek polityki kadrowej Amerykanów.
Lepiej radzi sobie drugi klub Platków. Casa Pia po sześciu kolejkach zajmuje siódme miejsce w portugalskiej ekstraklasie. To mniejszy klub, w którym nie ma takiej presji jak w Spezii i ŁKS-ie. Niepokojące jest, jak Amerykanie radzą sobie z zarządzaniem kryzysem. Oby dwkurotni mistrzowie Polski nie musieli przekonywać się o tym na własnej skórze.