Widzew tym razem zaczął bez Juliusza Letniowskiego w składzie, ale i tak z bardzo ofensywnym nastawieniem. Już po kwadransie mógł – i powinien – prowadzić. Dwie szanse miał Bartłomiej Pawłowski. Najpierw trafił z powietrza w poprzeczkę, a potem po jego strzale piłkę sprzed bramki wybił Guram Giorbelidze. Szkoda szczególnie ten drugiej okazji. To była bardzo dobra kontra Widzewa. Jordi Sanchez zagrał na środek do Pawłowskiego, ale trochę za mocno. Mimo to lewoskrzydłowy gospodarzy wypracował sobie pozycję strzelecką, ale jak się to skończyło, już wiemy. W każdym razie Pawłowski był od początku bardzo aktywny.
Mecz od początku w ogóle był bardzo żywy i ciekawy. Widzew próbował na różne sposoby pokonać bramkarza Zagłębia – świetny ale minimalnie niecelny był też strzał z dystansu Martina Kreuzrieglera – ale goście również nie zamierzali tylko się bronić. Po 20. minucie mieli dwie dobre szanse. Najpierw strzelał Damjan Bohar, a za chwilę z bliska Tornike Gaprindaszwili. Widzew w bramce ma jednak będącego w bardzo dobrej formie od dawna Henricha Ravasa i Słowak dwukrotnie obronił w bardzo dobrym stylu.
Swoją kolejną szansę Widzew miał w 30. minucie. I to znakomitą. Strzelał Ernest Terpiłowski, a jego uderzenie zablokował Giorbelidze. Gruzin chował ręce za plecy, ale miał pecha, bo właśnie w dłoń trafiła go piłka i sędzia Tomasz Musiał od razu wskazał na jedenasty metr. Trudno wyobrazić sobie lepszą okazję. Strzelał Marek Hanousek, ale Kacper Bieszczad obronił. Kibice złapali się za głowy, ale po chwili wróciła nadzieja, bo sędzia nakazał powtórkę. Okazało się, że piłkarz Zagłębia – konkretnie Marko Poletanović – za szybko wbiegł w pole karne. Tym razem do karnego podszedł Martin Kreuzriegler i strzelił w stylu Roberta Lewandowskiego świetnie myląc bramkarza.
Przed przerwą Widzew był lepszy, dłużej utrzymywał się przy piłce, częściej strzelał na bramkę. Dodać trzeba jeszcze bardzo groźne uderzenie Pawłowskiego z rzutu wolnego z ostrego kąta, które Bieszczad z trudem obronił. Ale przy karnym Austriaka świetnie spisujący się w bramce Zagłębia młodzieżowiec był bezradny. Prowadzenie Widzewa było zasłużone.
Drugą połowę łodzianie zaczęli jeszcze lepiej! Świetną daleką piłkę do Jordiego Sancheza posłał Ravas, a Hiszpan zabawił się z Jarosławem Jachem. Trzykrotnie odbił piłkę głową, za trzecim razem ustawiając ją sobie w kierunku bramki. Następnie ją przyjął i idealnie podał do wbiegającego pod bramkę Terpiłowskiego. Młodzieżowiec Widzewa z bliska kopnął ją do siatki. Asysta Jordiego była wręcz niewiarygodna, chociaż trzeba też pochwalić Ravasa za asystę drugiego stopnia. Wszystko w tej akcji wyszło idealnie.
W 52. minucie powinno być 3:0, ale bramkarz Zagłębia w pięknym stylu obronił uderzenie z bliska Mato Milosa. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. W 66. minucie przed polem karnym piłkę dostał Hanousek i wspaniale zrehabilitował się za niestrzelonego karnego. Czech strzelił nie do obrony tuż przy słupku i Widzew prowadził już różnicą trzech goli. To był prawdziwy koncert łódzkiej drużyny. A mogło być jeszcze wyżej, bo to wcale nie Zagłębie było bliższe zdobycia swojej bramki, a Widzew podwyższenia wyniku. Tuż po wejściu na boisko w słupek po strzale z dystansu trafił Juliusz Letniowski.
Wygrana Widzewa ani przez chwilę nie była zagrożona. To był najlepszy mecz czerwono-biało-czerwonych w tym sezonie i najwyższe zwycięstwo w Sercu Łodzi. Najwyższe jest też miejsce Widzewa w tych rozgrywkach. Utrzymanie jest coraz bliżej.
Widzew Łódź – Zagłębie Lubin 3:0 (1:0)
1:0 – Kreuzriegler 33. z karnego
2:0 – Terpiłowski 47.
3:0 – Hanousek 66.
Widzew: Ravas – Stępiński, Szota, Kreuzriegler (71. Żyro) – Zieliński (77. Danielak), Hanousek, Kun (83. Letniowski), Milos – Terpiłowski (71. Sypek), Jordi, Pawłowski (71. Normann Hansen).
Zagłębie: Bieszczad – Kopacz, Poletanović (83. Kocaba), Jach, Giorbelidze – Makowski (70. Dieng), Gaprindaszwili (64. Chodyna), Starzyński (70. Łakomy), Hinokio – Bohar (64. Pieńko), Adamski.
Żółte kartki: Terpiłowki – Starzyński, Jach