Jakub Tosik, który miał być łącznikiem między defensywą, a ofensywą łodzian, delikatnie mówiąc nie sprawdził się najlepiej. Na al. Unii wystąpił w 39 meczach, ale nie zdobył żadnej bramki. Kiedy ŁKS trawiła fala kontuzji, trenerzy decydowali się nawet na tak radykalne rozwiązania, jak wystawianie pomocnika na prawej obronie, na której ostatni raz grał kilkanaście lat temu w GKS-ie Bełchatów. Pomysł nie był udany, podobnie jak cały pobyt Tosika w Łodzi. Urodzony w Zelowie piłkarz nie schodzi poniżej pewnego poziomu, ale to wciąż za mało, żeby pomóc drużynie walczącej o awans do ekstraklasy.
Tosik nie musi wybiegać kontraktu
W internecie huczało od pogłosek, według których dwuletni kontrakt Jakuba Tosika przedłużony zostanie po tym jak rozegra w sezonie wymagane minuty. Być może dlatego, że w ten sposób skonstruowana był jego umowa w Zagłębiu Lubin, poprzednim klubie piłkarza. Sytuację zdementował sam zainteresowany: – Nie mam już takiego zapisu w kontrakcie. Sezon się skończy i ewentualnie usiądziemy do rozmów kontraktowych z panem Salskim – powiedział Łódzkiemu Sportowi Tosik.
Reklama
Tomasz Salski, właściciel klubu również zdementował te pogłoski. – Został ostatni mecz, potem będziemy zastanawiali się co dalej z Kubą. Mogę jednak państwa zapewnić, że w kontrakcie, Tosik nie ma wpisanych minut, dzięki którym będziemy musieli przedłużyć z nim umowę – wyjaśnił zapytany przez nas Salski. Ciekawe czy planuje rozpocząć negocjacje z doświadczonym pomocnikiem, który przecież jest w radzie drużyny ŁKS-u.
ŁKS ma aż trzech defensywnych pomocników. To Maksymilian Rozwandowicz, Jan Kuźma i Jakub Tosik. Najbardziej perspektywiczny, bo najmłodszy jest Kuźma. Kibice porównują jego sposób poruszania się po boisku do słynnego Sergio Busquetsa, który również jest wysoki i ma długie nogi, przez co z daleka często wygląda dość nieporadnie. Oby Kuźma zrobił chociaż w połowie tak udaną karierę jak piłkarz FC Barcelona.