Nelson Balongo na testach w Woli Chorzelowskiej pojawił się dopiero w środę, dlatego nie wziął udziału w sparingu z Resovią. To gracz z występami w belgijskiej ekstraklasie.
– Napastnik imponuje warunkami fizycznymi i byłby sporym wzmocnieniem ŁKS-u. To jest chłopak, którego widać na treningach. Już kilku napastników udało mi się wprowadzić poziom centralny, a to piłkarz, po którym obiecuję sobie bardzo wiele. Nos podpowiada mi, że będzie bardzo dobrze – powiedział Janusz Dziedzic, dyrektor sportowy ŁKS-u.
Balongo ma za sobą występy w belgijskiej ekstraklasie, jest stosunkowo młody, trenował w portugalskiej Boaviście i ma za sobą występy belgijskiej ekstraklasie. Zagrał w 24 spotkaniach, w których strzelił dwie bramki. Umowa napastnika kończy się 30 czerwca 2022, więc prawdopodobnie Belg dostał wolną rękę w szukaniu nowego pracodawcy. Oby łodzianie znaleźli wymarzoną “dziewiątkę”, bo w poprzednim sezonie było z tym słabo.
– Chcemy wzmocnić linię defensywny, pozycja napastnika wymaga konkurencji i jakości. Mamy już kształt zespołu, ale musimy poczekać na ruchy z klubu i do klubu. Zdecydowanie, zespół potrzebuje kilku nowych ogniw jeżeli chodzi o jakość, trochę świeżej krwi, trochę doświadczenia i charakteru. Chciałbym to dobrze zbalansować – zapowiadał Janusz Dziedzic, nowy dyrektor sportowy ŁKS-u.
Należy pamiętać, że na zgrupowanie w Woli Chorzelowskiej nie pojechał Stipe Jurić, który prawdopodobnie rozwiąże kontrakt z łódzkim klubem. W takim wypadku, łodzianie dysponowaliby tylko jednym, nominalnym napastnikiem, Maciejem Radaszkiewiczem. Od biedy, na tej pozycji może grać Piotr Janczukowicz, ale zdecydowanie lepiej radzi sobie na skrzydle.
CZYTAJ TAKŻE >>> Meik Karwot w ŁKS-ie? Dyrektor sportowy wyjaśnia