Czy Widzew u siebie i Widzew na wyjazdach to dwie inne drużyny?
Jeśli trener Janusz Niedźwiedź zagląda na nasz portal i będzie czytał ten tekst, to pewnie się trochę zdenerwuje. – Dla mnie nie ma różnicy, czy gramy na swoim stadionie, czy na stadionie rywala. Zawsze mamy grać tak samo: dominować, kontrolować grę i wygrywać – mówił kilka razy, pytany o różnicę między pojedynkami w Sercu Łodzi, a tymi na wyjazdach. Trener Widzewa nie lubi też twierdzenia, że przepisem na sukces w lidze, czyli awans, jest wygrywanie u siebie i remisowanie na obcych stadionach. – Tak się mówi, ale my chcemy wygrywać i tu, i tu – powtarzał wielokrotnie.
Nie da się jednak od tego uciec. O różnice między meczami Widzewa w Łodzi, a w innych miastach, pytają też trenera kibice w niemal każdy poniedziałek. Niedźwiedź odpowiada wtedy na nie w oficjalnym radiu. Takiego pytania nie zabrakło także w tym tygodniu. Co ciekawe, stało się to po tym, jak Widzew wygrał dwa wyjazdowe spotkania – z Resovią w Pucharze Polski i Puszczą Niepołomice w Fortuna 1. Lidze. O zwycięstwa nie było łatwo, drużynie trochę też dopisało szczęście, ale nie zmienia to faktu, że wyjazdowe tournée łodzian zakończyło się znakomicie. W całym minionym sezonie Widzew ani razu nie zwyciężył dwa razy pod rząd na stadionach rywala. Ostatni raz taka sztuka udała mu się w sezonie 2019/2020, kiedy jeszcze w drugiej lidze wygrał pod rząd aż siedem wyjazdowych pojedynków (Legionovia, Lech II Poznań, Elana Toruń, Stal Stalowa Wola, Znicz Pruszków, Błękitni Stargard, Górnik Łęczna).
Dwie wygrane – w Rzeszowie i Niepołonicach – to więc wielki sukces drużyny trenera Niedźwiedzia, tym bardziej, że to naprawdę trudne tereny, nie tylko dla Widzewa, chociaż dla Widzewa szczególnie, bo wcześniej tam nie wygrywał. Faktem jednak jest, że łódzkiej drużynie nie idzie na wyjazdach tak dobrze, jak u siebie. I to są niezaprzeczalne fakty. W Sercu Łodzi czerwono-biało-czerwoni wygrali wszystkie 6 spotkań. Strzelili w nich 18 goli i stracili tylko 3. Właściwie w każdym z nich dominowali, prowadzili grę i atakowali. Często wręcz tłamsili przeciwników. Na pewno pomagały trybuny, bo w każdym z tych meczów na trybunach było kilkanaście tysięcy widzów. Trenerzy rywali od lat powtarzają, że przez to na Widzewie gra się bardzo trudno. I na pewno gospodarze podświadomie, już gdy wychodzą na boisko, czują, że nie wolno zawieźć kibiców i trzeba grać ofensywnie o zwycięstwo. Na wyjazdach takiego wsparcia piłkarze nie mają.
Gdyby spojrzeć na tabelę Fortuna 1. Ligi uwzględniającą tylko mecze u siebie, to Widzew jest absolutnym liderem. Zdobył 18 punktów. Druga jest Korona Kielce – 14 pkt, trzecia Odra Opole – 13, a czwarty GKS Tychy – 11. Już jednak bilans bramkowy tyszan jest na zero, bo zdobyli u siebie 7 bramek i 7 stracili.
Tabela wyjazdowym spotkań nie wygląda już tak dobrze dla Widzewa, bo zajmuje w niej dopiero… 11. miejsce. Dwa razy wygrał, dwa razy zremisował i raz przegrał. Daje to 8 punktów. Najlepsza jest Sandecja (pamiętajmy jednak, że aż 9 razy grała na wyjazdach), która zdobyła aż 19 punktów (m.in. 6 wygranych). Potem są ŁKS (6 meczów i 13 punktów), Miedź Legnica (5 meczów i 10 punktów) oraz Korona (4 mecze i 10 punktów) i GKS Tychy (4 i 10).
Kibice pytali trenera o problemy w wyjazdowych meczach po dwóch zwycięstwach pewnie także z tego powodu, że gra Widzewa wygląda tam inaczej niż u siebie. W Łodzi po objęciu prowadzenia drużyna dąży do zdobycia kolejnych goli, na wyjazdach zwykle się cofa. – To nie jest tak, że u siebie cały czas ciśniemy. Zdarza się, że rywal też atakuje i wtedy musimy się bronić. To nie jest kwestia wyjazdów czy meczów u siebie – uważa Niedźwiedź.
– Pracując ze sobą raptem trzy miesiące, nie jesteśmy jeszcze tak powtarzalni w zachowaniach na boisku. Nie jesteśmy maszyną, która zawsze będzie dominować i strzelimy 4, 5 bramek. Jesteśmy nową drużyną, a i tak mamy wiele dobrych momentów. Mamy też jednak sporo słabszych, które się nam zdarzają. Za krótko razem pracujemy.
Janusz NiedźwiedźReklama
Można to rozumieć w ten sposób, że i ten element – czyli trochę inną, być może bardziej zachowawczą, bezpieczniejszą grę na stadionach rywali – trzeba poprawić, tylko potrzeba więcej czasu.