Piotr Stokowiec nie jest już trenerem Zagłębia Lubin. Powód zwolnienia, to oczywiście bardzo słabe wyniki drużyny, która na kolejkę przed końcem rundy jesiennej zajmuje dopiero 14. miejsce. Stokowca, pewnie na chwilę, zastąpił Paweł Karmelita. Oczywiście to nie pierwszy trener, który pożegnał się tej jesieni z pracą w PKO Ekstraklasie. Nowych szkoleniowców mają już dwa beniaminki, czyli Miedź Legnica i Korona Kielce. Wojciech Łobodziński i Leszek Ojrzyński czekają zapewne na nowe propozycje pracy. Na taką doczekał się Aleksandar Vuković, który od dwóch tygodni prowadzi Piasta Gliwice. A skoro Serb tam pracuje, to znaczy, że zwolniony został jego poprzednik. To oczywiście Waldemar Fornalik.
Nowego szkoleniowca ma też Lechia Gdańsk. Prowadzi ją znany z Widzewa Marcin Kaczmarek. Przed nim w klubie z Pomorza był Maciej Kalkowski, a wcześniej Tomasz Kaczmarek. Karuzela się kręci, jedni z niej wypadają, inni wskakują.
Tylko czterech trenerów z PKO Ekstraklasy pracuje ze swoimi drużynami dłużej niż rok. Liderem jest oczywiście Marek Papszun z Rakowa Częstochowa (ponad 6,5 roku), a drugi pod względem stażu jest Janusz Niedźwiedź, o czym niedawno pisaliśmy. Do nich i Adama Majewskiego ze Stali Mielec dołączył właśnie Dawid Szulczek z Warty Poznań. Raków jest bezdyskusyjnym i pewnym liderem ligi, a Widzew, Stal i Warta to największe rewelacje rozgrywek. Coś więc chyba w tym jest…
Pozycja trenera Janusza Niedźwiedzia w Widzewie jest oczywiście niezagrożona. Pewnie nie jest to potrzebne, ale zarówno prezesi, jak i dyrektor sportowy w klubie podkreślają, kiedy tylko jest okazja, jak dobrą robotę wykonuje z drużyną 40-letni szkoleniowiec.
CZYTAJ TEŻ: „Pan Niedźwiedź nie ma wad”. Kiedy nowy kontrakt trenera Widzewa?
Niedźwiedź pracuje przy al. Piłsudskiego 138 od ponad roku i czterech miesięcy i na koncie ma awans do PKO Ekstraklasy, a teraz jest bliski wywalczenia miejsca w niej na podium po rundzie jesiennej. Wiosną poprzedniego sezonu Widzew Niedźwiedzia miał jednak poważny kryzys i plotkowano, że przed nim być może decydujące o jego dalszej pracy w Widzewie mecze. Czy jest to prawda, może kiedyś któryś z prezesów się zdradzi. W każdym razie trener na pewno się obronił. Po remisie z ostatnim w tabeli Górnikiem Polkowice i porażce z Odrą Opole w Sercu Łodzi najpierw Widzew pokonał GKS Tychy, a potem GKS Katowice. Oba mecze rozegrał w cztery dni. O ten czas w klubie Niedźwiedzia zapytano w programie „Rozmowy Tylko Sportowe”.
Czy był na gorącym stołku? – Nie wiem, nie odczuwałem tego. Ja nigdy w pracy nie zastanawiam się, czy stracę pracę, bo to jest droga donikąd. Nie podejmowałbym wtedy pewnych, racjonalnych, konkretnych decyzji. Myślenie o tym, że będę musiał uważać, bo być może po jednej czy drugiej porażce ktoś mnie zwolni, albo da jakieś ultimatum. Ja się skupiam na tym, na co mam wpływ: na pracy, na tym, by rozwinąć model gry, na analizie, na rozmowie z zawodnikami, na dopracowaniu szczegółów, a nie na takich rzeczach. Byłbym zestresowany i nie podejmowałbym racjonalnych decyzji. A to droga do tego, by się nie odbudować przy trudnym okresie – powiedział trener Widzewa.