Zakończyło się granie w Ekstraklasie w 2023 roku. Widzew w bieżącym sezonie miał momenty lepsze i gorsze, ale wyniki trzech ostatnich spotkań ligowych sprawiły, że na łodzian wylała się fala krytyki ze strony kibiców. Jednak czy jest ona uzasadniona?
Widzew zaczynają sezon 2023/2024 z Januszem Niedźwiedziem na ławce sporo ryzykował. Fatalna wiosna sprawiła, że łodzianie przez chwilę byli nawet uwikłani w walkę o utrzymanie, czyli coś co jeszcze w marcu wydawało się być niemożliwe. Do tego dochodziły głosy, że między szkoleniowcem a zespołem jest napięta atmosfera, która nie pomagała w osiąganiu zastysfakcjonujacych rezultatów. Podjęte ryzyko się nie opłaciło, bo już po siedmiu kolejkach władze klubu pożegnały się ze szkoleniowcem. Schedę po nim przejął Daniel Myśliwiec, uznawany za jednego z najzdolniejszych trenerów młodego pokolenia.
Myśliwiec szybko zyskał sympatię wyjątkowo wybrednej widzewskiej publiki. Było ku temu kilka powodów. Przede wszystkim RTS całkiem nieźle punktował. Robił to mimo tego, że w pewnym momencie łodzianie musieli liczyć się z potężnymi problemami kadrowymi. Jednocześnie zabrakło takich graczy jak Pawłowski, Kerk, Alvarez, Szota czy Ibiza. Trener widzewiaków potrafił wychodzić z takich opresji obronną ręką i zyskał tym uznanie przy Piłsudskiego. Zdarzały się też niepowodzenia jak porażki z Piastem czy Wartą, ale gra drużyny w tych meczach napawała optymizmem i sympatycy łódzkiego klubu byli w stanie zaakceptować brak punktów.
Kulminacyjnym momentem zachwytów nad Danielem Myśliwcem był mecz z Lechem w Poznaniu. Łodzianie zwyciężyli w nim 3:1, a decydujące ciosy zadali w doliczonym czasie gry. Zagrali naprawdę świetny mecz i niektórzy uwierzyli, że będzie to przełomowy moment tego sezonu w wykonaniu czerwono-biało-czerwonych. Tak się jednak nie stało. Co prawda widzewiacy awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski, ale w lidze przegrali aż trzy mecze z rzędu. Co gorsze, zrobili to w słabym stylu. Te wyniki sprawiły, że na drużynę i trenera wylała się fala krytyki. Kibice zarzucają, że w starciach z Radomiakiem czy Puszczą drużynie zabrakło pomysłu na rozpracowanie przeciwnika, powielane były znane wszystkim schematy, a sami piłkarze nie “gryźli murawy” tak jak w starciu z “Kolejorzem”.
Warto się jednak zastanowić czy tak negatywne ocenianie Widzewa jest uzasadnione. Myśliwiec przejął zespół rozbity. Mimo tego, że łodzianie nie byli w najlepszej dyspozycji, zaczęli pod wodzą nowego trenera regularnie punktować. Właściwie to zaczęli to robić szybciej niż wiele osób się spodziewało, bo kto trochę orientuje się w realiach polskiego futbolu ten wie, że Daniel Myśliwiec to trener, który potrzebuje czasu, by pokazać na co go stać. Tymczasem szkoleniowiec, który jest w Łodzi od września, jest przez niektórych rozliczany jakby pracował tu drugi rok z rzędu i odpowiadał za wszystkie sprawy sportowe.
Trzy porażki na koniec roku bolą, jednak czy to powód, by popadać w histerię? Choć wielu może to oburzyć to Widzew jest na ten moment zespołem aspirującym do bycia ligowym średniakiem. Puchary, medale i duże sukcesy to póki co odległa wizja. Trzeba zbudować fundamenty, które pozwolą sięgać wyżej w następnych latach. Czy widzewiacy spełniają kryteria “średniaka”? W jakimś stopniu tak. Mają w składzie piłkarzy słabszych, ale i takich, którzy wyróżniają się w lidze. Potrafią wygrać z potentatem, ale i przegrać z ligowym słabeuszem. Warto więc spojrzeć na Widzew Daniela Myśliwca w trochę inny sposób.
Z pewnością w momencie, gdy na widzewskiej ławce trenerskiej dochodziło do roszady, wielu kibiców liczyło na to, że RTS pójdzie do przodu. I nadal może iść. Budowa silnego zespołu to proces, zazwyczaj czasochłonny. Wliczają się w niego nie tylko zwycięstwa, ale i porażki. Widzew potrzebuje wzmocnień i nie podlega to żadnej dyskusji. Nie jest jednak tak, że czerwono-biało-czerwoni dysponują składem “węgla i papy” tylko dlatego, że zaliczyli nieudaną końcówkę roku. Warto o tym pamiętać oceniając minioną rundę w wykonaniu łodzian. Przypomnijmy też jak rundę jesienną kończyli widzewiacy przed rokiem. Wygrana w Kielcach po golu w doliczonym czasie gry dała ekipie Niedźwiedzia trzecie miejsce na podium. Gdyby stracili tam punkty zajęliby siódmą pozycję. Różnica jest znacząca. Może zimowanie na podium trochę uśpiło czujność widzewskich działaczy i dlatego przeprowadzono tylko jeden transfer? Teraz RTS jest w dużo gorszej sytuacji i miejmy nadzieje, że klub wyciągnie wnioski, wzmacniając drużynę w odpowiedni sposób.