Była gwiazda PKO Ekstraklasy swego czasu mogła trafić do Widzewa. Jego kariera potoczyła się jednak w zupełnie innym kierunku. Teraz napastnik zagra w trzeciej lidze na Dalekim Wschodzie.
Jakub Świerczok był członkiem reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy, gdzie zdołał nawet zaliczyć jeden występ z orzełkiem na piersi. Napastnik swego czasu był także gwiazdą polskiej ligi. W 2018 roku dobrą grą w Zagłębiu Lubin zapracował sobie na zagraniczny transfer do Łudogorca. Po powrocie do Polski reprezentował Piast Gliwice, skąd znów odszedł do innego kraju. Tym razem przeniósł się do japońskiej drużyny, Nagaya Grampus.
W 2022 roku kariera Świerczoka została wstrzymana. Napastnik został zawieszony za doping aż na cztery lata. Kara została w końcu anulowana, a Jakub Świerczok był przymierzany do Widzewa Łódź, o czym informował były prezes łódzkiego klubu, Mateusz Dróżdż. Ostatecznie w lipcu tego roku podpisał jednak kontrakt z walczącą o utrzymanie w drugiej lidze japońskiej, Ōmiyą Ardija. Polak nie pomógł wydatnie w utrzymaniu i razem z drużyną spadł do trzeciej ligi.
31-latek nie zdecydował się jednak na poszukanie wyzwania na wyższym poziomie i postanowił zostać w Japonii, gdzie z Ōmiyą Ardija postara się powalczyć o powrót do drugiej ligi.
CZYTAJ TAKŻE: Świerczok, Marczuk… Były prezes Widzewa o planach transferowych