Z ośmiu ostatnich meczów w lidze Widzew wygrał tylko jeden. W ostatni piątek Arka Gdynia strzeliła mu aż pięć goli. Czy rywale wiedzą już, jak grać z drużyną Janusza Niedźwiedzia?
Aż do meczu z Koroną Kielce w połowie października Widzew radził sobie w Fortuna 1. Lidze świetnie. Przegrał do tego czasu tylko raz z Arką Gdynia, ale i w tym meczu miał okres bardzo dobrej gry. Do meczu z Koroną jego bilans wyglądał imponująco – 10 zwycięstw, 2 remisy i 1 porażka. Drużyna Janusza Niedźwiedzia była jedną z rewelacji rozgrywek. Trener i drużyna zbierali zasłużone gratulacje.
Mecz z Koroną, wygrany po heroicznej walce w osłabieniu, zakończył ten świetny okres. Potem przyszły uratowany cudem remis w derbach Łodzi, porażka z Resovią, remis z Miedzią Legnica, wysoka porażka z Podbeskidziem Bielsko-Biała, znów bardzo szczęśliwy remis z Sandecją Nowy Sącz i w końcu wyrwane trzy punkty Zagłębiu Sosnowiec. Jesień drużyna zakończyła remisem z Chrobrym Głogów, a wiosnę zaczęła fatalną porażką z Arką. Nie jest to bilans, który pasuje do czołowej drużyny Fortuna 1. Ligi i jednego z faworytów do awansu do PKO Ekstraklasy. Z ośmiu ostatnich meczów Widzew wygrał tylko jeden. Przegrał trzy.
CZYTAJ TEŻ: Trener Widzewa prosi, by nie panikować
Bilans goli w tych meczach też nie jest najlepszy: 10 bramek zdobytych i 17 straconych. Biorąc więc pod uwagę ostatnie mecze, Widzew jest jedną z gorszych drużyn w lidze. Gdy czerwono-biało-czerwoni mieli jesienią słabszą serię, to mówiło się o dołku, kryzysie. Teraz, po tylko jednym meczu na wiosnę, trudno wracać do tych określeń, ale pięć straconych goli na swoim stadionie i pierwsza tak bardzo bolesna porażka w Sercu Łodzi, siłą rzeczy przypomniała ten słabszy okres. Pojawiły się wątpliwości.
Coraz więcej osób zastanawia się, czy przypadkiem rywale nie rozczytali już gry Widzewa. Trener Niedźwiedź dostał takie pytanie od jednego z kibiców podczas poniedziałkowej wizyty w radiu Widzew FM. I zdecydowanie zaprzeczył. – Raków Częstochowa Marka Papszuna od 5 lat też niby gra tak samo, a jakoś nie można ich rozczytać. To kwestia ciągłego poprawiania stylu i kwestia jakości gry – tłumaczy trener łódzkiej drużyny.
Dodał, że jego Widzew mógłby zapewne grać prościej, ale on tego nie chce. – To proces, na który potrzeba czasu. Moglibyśmy kopać piłkę do przodu i tylko przeszkadzać przeciwnikom. To na pewno można szybciej wypracować. Prawie w każdym meczu zmuszeni jesteśmy jednak do ataku pozycyjnego i musimy się w tym odnaleźć. Nigdy nie było to mocną stroną polskich zespołów. Trudno się tego nauczyć, ale my chcemy grać odważnie, a nie skupiać się tylko na przeszkadzaniu.
CZYTAJ TEŻ: Kiedy wrócą kontuzjowani z Widzewa?
Nie ma jednak wątpliwości, że rywale wiedzą już, jakie Widzew ma mocne strony, a jakie słabsze. Tak samo jest zresztą w przypadku trenerów łódzkiej drużyny i jej kolejnych rywali. Za nami już przecież 21 kolejek. Pozostaje kwestia wykorzystania tej wiedzy. Przed meczem z Arką trener Niedźwiedź mówił, że przeciwnik jest rozpracowany, a ten strzelił jego drużynie pięć goli. Nie jest to więc takie proste. Jesienią w Widzewie robiony był zewnętrzny raport, który wskazał np. gdzie drużyna ma luki, którą stronę rywalom łatwiej przedostać się pod bramkę i wyciągnięte zostały z tego wnioski. Stąd m.in. decyzja o wzmocnieniu lewej strony defensywy. Inna sprawa, że w piątek Niedźwiedź nie skorzystał z Martina Kreuzrieglera w obronie, a zagrał Daniel Tanżyna. Teraz wiadomo, że nie była to dobra decyzja. Niedźwiedź mówił zresztą, że gdyby mógł jeszcze raz poprowadził swoją drużynę w potyczce z Arką, to wcześniej na boisko wprowadziłby właśnie Austriaka.
W meczu z zespołem z Gdyni nie udało się też zatrzymać Olafa Kobackiego, który jesienią zdobył w meczu z Widzewem dwa gole i niemiłosiernie ogrywał łodzian, a także byłego napastnika czerwono-biało-czerwonych Karola Czubaka. On jesienią też strzelił bramkę w meczu, który Arka wygrała 3:1. Teraz tego duetu też nie udało się powstrzymać. W teorii wiadomo było więc, że to groźni atakujący i trzeba ich uważnie pilnować, a w praktyce nie udało się tego zrobić. Tym razem górą byli więc trenerzy i analitycy rywali.
Patrząc na wyniki Widzewa na początku sezonu i później od meczu z Koroną, może się więc wydawać, że przeciwnicy wiedzą już, jak drużynę Niedźwiedzia przechytrzyć. Czy tak jest, czy to tylko przypadek? – W jakimś procencie na pewno tak jest, że styl gry łódzkiej drużyny jest już znany i przeanalizowany przez rywali – uważa Janusz Kudyba, komentator Fortuna 1. Ligi w Polsacie Sport.
Były napastnik m.in. Śląska Wrocław twierdzi jednak, że to akurat nie ta wiedza dała Arce tak efektowne zwycięstwo w piątkowy wieczór w Sercu Łodzi. – W pierwszej połowie to był mecz równorzędnych drużyn. Później się to zmieniło, na co moim zdaniem wpływ miała słabsza dyspozycja środka pola Widzewa i świetna forma dnia Arki. Brakowało Marka Hanouska w dyspozycji z jesieni i Dominika Kuna w lepszej formie. Oni pchali zespół do przodu, a teraz tego zabrakło. Z kolei w Arce swój dzień miało kilku graczy. No i wszystko gościom wpadało. Mieli sześć strzałów na bramkę i z tego pięć goli. To niemal 100-procentowa skuteczność! – zauważa.
Kudyba uważa, że po jednym meczu jest za wcześnie na wyciąganie jakikolwiek wniosków, chociaż gorsza seria Widzewa trwa już od jesieni. – Mamy nowy etap rozgrywek i trzeba to oddzielić. Forma drużyn po zimie zawsze jest wielką niewiadomą. Lepiej poczekać z opiniami na co najmniej trzy kolejki – twierdzi. – Patrząc ogólnie, to seria Widzewa rzeczywiście jest trochę niepokojąca, ale wciąż jest wiceliderem, więc nic wielkiego się póki co nie stało. W tej kolejce inne drużyny z czołówki też straciły punkty.
Eksperta Polsatu pytamy też o styl gry drużyny Niedźwiedzia, czyli o to, o czym wspomniał trener Widzewa. – Jego zespół stara się wymieniać dużo podań, budowaniu akcji. Gdy jednak ktoś nagle włoży mu kij w szprychy, to piłkarze tracą pewność siebie. Muszę to wyeliminować, a na to rzeczywiście potrzeba pracy – mówi Kudyba.
W Widzewie są pewni, że jeszcze czymś zaskoczą rywali. W każdej chwili, w zależności od formy poszczególnych piłkarzy i potencjału rywala, można zmienić ustawienie drużyny. Niedźwiedź już to robił, m.in. kiedy w ataku stawiał na dwójkę graczy Mattię Montiniego i Bartosza Guzdka. W meczach kontrolnych zespół przechodził też na ustawienie z czwórką obrońców. Nie jest więc tak, że Widzew zawsze będzie grał tak samo. W piątkowym meczu do dyspozycji Niedźwiedzia będzie Guzdek, który wraca po karze za kartki, a pauzować musi prawy stoper, czyli Patryk Stępiński. Teoretycznie więc właśnie teraz można byłoby przejść na ustawienie 1-4-4-2. Nawet jeśli trener łódzkiej drużyny się na to nie zdecyduje, to cały czas ma możliwości żeby rywali zaskoczyć. To najlepsza broń na przeciwników, którym wydaje się, że wszystko już o Widzewie wiedzą.