Właściwie od połowy sezonu Widzew gra bez środkowego napastnika z prawdziwego zdarzenia. Pion sportowy w klubie się nie popisał.
Kto jest najlepszym napastnikiem PKO Ekstraklasy? Na pewno mocną kandydaturą jest Grek Efthymis Koulouris z Pogoni Szczecin, który idzie na króla strzelców. Na koncie ma 21 goli. Za nim są m.in. Mikael Ishak z Lecha Poznań i Benjamin Kalmann z Cracovii (po 17), Jesus Imaz z Jagiellonii Białystok (14) i Samuel Mraz z Motoru Lublin (13).
Są jeszcze Leonardo Rocha, Jonatan Braut Brunes (obaj Raków Częstochowa) i Afimico Pululu z Jagi. Piłkarz rodem z Angoli w lidze co prawda zaliczył tylko siedem trafień, ale w Lidze Konferencji dołożył osiem (w sumie w pucharach dziesięć). To absolutna czołówka polskiej ekstraklasy.
Bez dobrego napastnika trudno o miejsca w czołówce. Przekonaliśmy się o tym w poprzednim sezonie, gdy Jaga sięgnęła po mistrza m.in. dzięki 24 bramkom duetu Imaz – Pululu. Dla wicemistrza Śląska Wrocław Erik Exposito strzelił 19 goli i został królem strzelców rozgrywek.
W Widzewie było tak sobie. Po 8 trafień mieli Bartłomiej Pawłowski i Jordi Sanchez. W tym sezonie najlepszy jest Imad Rondić, który jesienią trafił do siatki rywali dziewięć razy. I chociaż zimą odszedł do FC Koeln, to nikt w Widzewie go nie dogonił. Sześć trafień ma środkowy pomocnik Fran Alvarez, a jedno mniej skrzydłowy Jakub Sypek. Środkowego napastnika Widzew… nie ma. Tzn w teorii ma jedną “dziewiątkę” Huberta Sobola, ale mimo szans, jakie piłkarz dostaje od Żeljko Sopicia, nie strzelił bramki. Świetną szansę miał zwłaszcza w meczu z Lechią Gdańsk, ale jej nie wykorzystał. Wydaje się, że dla Sobola PKO Ekstraklasa to za wysokie progi.
Więcej środkowych napastników Widzew nie ma, bo trudno liczyć Daniela Gryzio z rezerw. Fajnie, że klub zarobił 1,5 mln euro na sprzedaży Rondicia, ale wielki błąd, że nie zabezpieczono zastępcy.
Rolę “dziewiątki” pełni u Chorwata Lubomir Tupta. Słowak na środku ataku gra jednak z konieczności. Jest nominalnym skrzydłowym, jako środkowy napastnik po prostu zawodzi. Widzew od odejścia Rondicia gra więc właściwie bez napastnika.
Oczywiście jest jeszcze Said Hamulić, ale Bośniak wyleciał z drużyny, bo nie przykładał się do treningów. Jego strata duża jednak nie jest, bo wcześniej zawodził, goli nie zdobywał.
Widzew od połowy sezonu gra więc bez nominalnej “dziewiątki”, co idzie na konto zarządzających pionem sportowym. Byłego dyrektora sportowego Tomasza Wichniarka i prezesów. I – trzeba to podkreślić – brak napastnika z prawdziwego zdarzenia, to jeden z powodów, że na pięć kolejek przed końcem rozgrywek, Widzew nie jest jeszcze pewny utrzymania. Nawet kilka goli więcej dawno załatwiłoby sprawę.
Latem drużyna ma przejść rewolucję kadrową i pozyskanie co najmniej dwóch “dziewiątek” jest priorytetem. Przyjść ma Mariusz Stępiński, potrzebny jest ktoś jeszcze, może nawet lepszy od byłego widzewiaka. Sytuacja z obecnego sezonu to duża nauczka dla zarządzających Widzewem.