Widzew i ŁKS nie popisały się w drugiej kolejce, nie zdobywając nawet punktu. Gorzej, że obie porażki należą do wstydliwych, ale czy zaskakujących?
Łódzkie drużyny w sezonie 2025/2026 mierzą wysoko. Widzew, z nowym właścicielem i jego milionami, chce dołączyć do ekstraklasowej czołówki, zaś ŁKS – wrócić do elity. Oba zespoły się zmieniły za sprawą transferów, jednak wielkie ambicje zostały w weekend dość brutalnie zweryfikowane. Mam nadzieję, że na razie, choć muszę przyznać, że wielkim optymistą nie byłem, a teraz tym bardziej nie jestem.
Reklama
Dlaczego Widzew nie jest silną drużyną?
Widzew po powrocie do ekstraklasy zajmował odpowiednio 12., 9. i 13. miejsce, czyli zawsze bronił się przed spadkiem. W ostatnim sezonie dość rozpaczliwie, zapewniając sobie utrzymanie dopiero w końcówce i to także dzięki słabości rywali. Miliony wydane na letnie transfery miały szybko dać efekty, lecz weryfikacja przyszła szybko. Porażka z Jagiellonią Białystok, a konkretnie jej styl, zalicza się do tych najbardziej wstydliwych w ostatnich latach. Szanująca się drużyna nie ma prawa stracić dwóch goli w doliczonym czasie gry, po błędach, które trener nazwał dziecinnymi.
Rafał Gikiewicz nie pomógł Widzewowi w meczu z Jagiellonią Białystok
Popełnili je zawodnicy, którzy są w Widzewie od dawna: Rafał Gikiewicz zaczyna trzeci sezon, a Mateusz Żyro – czwarty. Przypomnę więc, że przez ten czas Widzew grał WYŁĄCZNIE o utrzymanie. Teraz mają wokół siebie kilku nowych i być może lepszych zawodników, ale mecz w Białymstoku pokazał, że – tutaj chciałbym się mylić – ich potencjał jest ograniczony.
W przypadku Gikiewicza na pewno swoje robi PESEL, bo za trzy miesiące skończy 38 lat! Ale wydaje się, że głównym problemem nie jest wiek, lecz koncentracja. Bramkarz Widzewa dziwne błędy popełniał już wiosną i nowy sezon niczego nie zmienił. Ponoć Gikiewicz na treningach to wzór profesjonalizmu, więc może odpoczynek i przyjrzenie się z boku pomoże mu poprawić koncentrację?
Reklama
Na takich graczy jak Żyro, mówi/mówiło się „solidny ligowiec”. Ale ta solidność wystarczała na dolne rejony tabeli. Chcąc dołączyć do czołówki, potrzeba czegoś więcej, przynajmniej prawdziwej solidności, albo dużo lepszych partnerów w defensywie.
Trudno jednak wymagać od nowego Widzewa wysokiej klasy, jeśli spośród 16 zawodników grających przeciwko Jagiellonii, aż dziesięciu w poprzednim sezonie zajęło 13. miejsce, a drużyna straciła aż 49 goli, najwięcej od powrotu do ekstraklasy. Gikiewicz, Żyro czy Samuel Kozlovsky mają w tym spory udział.
W ofensywie jest lepiej, ale tam z ubiegłosezonowej kadry zostali tak naprawdę tylko Fran Alvarez i Juljan Shehu. Dlatego Widzew na wyjeździe strzelił dwa gole, co w poprzednim sezonie udało się dwukrotnie (3:1 z Cracovią i 2:0 z Piastem), jednak to było za mało wobec katastrofalnej postawy bramkarza i obrońców.
Reklama
Czy ŁKS naprawdę się wzmocnił?
ŁKS został upokorzony w Krakowie, przegrywając najwyżej od 30 marca 2024 roku, kiedy sześć goli strzeliła mu w Białymstoku Jagiellonia. Było to jeszcze w ekstraklasie i jak na drużynę zamierzającą tam wrócić, jest to kompromitacja. Patrząc jednak na skład, który zbierał lanie w Krakowie, a wcześniej męczył się ze Zniczem Pruszków, jakoś trudno mi wykrzesać z siebie optymizm.
Owszem, zrobiono kilka transferów, ale czy sprowadzeni zawodnicy są/będą realnym wzmocnieniem? Napastnik Fabian Piasecki w dwóch ostatnich sezonach strzelił w ekstraklasie trzy gole, skrzydłowy Serhij Krykun cztery, a ofensywny pomocnik Miłosz Szczepański – dwa. Oby łódzkie powietrze im posłużyło i zaczęli strzelać i asystować jak na zawołanie, bo alternatywy dla nich nie widać.
Artur Craciun został nowym zawodnikiem ŁKS-u Łódź / Fot. ŁKS Łódź
Jeszcze gorzej jest w defensywie, która właściwie pozostała w ubiegłorocznym składzie. Jedynym nowym jest Artur Craciun, który przyszedł z najsłabszego zespołu poprzedniego sezonu w ekstraklasie i która straciła aż 63 gole. A przecież Sebastian Rudol czy Piotr Głowacki raczej lepsi już nie będą, a Krzysztof Fałowski ma dopiero 18 lat.
Reklama
Nadzieja w tym, że szefom klubu uda się jeszcze naprawdę wzmocnić kadrę, bo inaczej trener Szymon Grabowski będzie musiał zostać cudotwórcą i zamienić wodę w wino… Doświadczenie w awansach już ma i z Lechią Gdańsk zdarzyły mu się równie bolesne porażki. Oby historia się powtórzyła.
Widzew z obecnym składem nadal nie ma co marzyć o lepszej pozycji na koniec sezonu. Profesura Hanouska ulotniła się. Pokazał to przy drugiej straconej bramce. Pawłowski nadal nie zrozumiał, że po kontuzji już nie jest tym samym zawodnikiem co kiedyś. Niestety to se ne vrati. Jemu się wydaje, że nadal będzie strzelać gole z rzutów wolnych. I za każdym razem kiedy wykonuje rzut wolny, albo fatalnie pudłuje, albo trafia w mur. Żeby chociaż zrobił wrzutkę w pole karne by partner z drużyny mógł spróbować wykończyć strzałem głową lub coś sensownego zrobić z piłką. Nie. Uparł się by strzelać na bramkę. O Gikiewiczu, Żyro czy Kozlovskym już napisano sporo, więc nie chcę się powtarzać. Ich miejsce jest na ławce. Żyro wynegocjował nowy kontrakt, na mocy którego dostaje 100 tys miesięcznie. Nie wiadomo za co. Posadzić go na ławce i obniżyć pensję. Tak to widzę. Gikiewicz też w końcu powinien wylądować obok Żyro na rezerwie.
Widzew ma potencjał, ŁKS jedynie złotoustość trenera. I piszę to jako kibic ŁKS, ale z tych pragnatycznych, a nie patrzących na klub przez różowe okulary.
Graf ściąga nazwiskowe zgrane płyty(Rudol, Piasecki, Krykun) i przeciętniaków bez nazwisk. Z młodzieżą też trafia średnio na jeża. Ogólnie, przepalone mnóstwo kasy, zero zawodników robiących tzw różnicę, już nie mówiąc o potencjale sprzedażowym.
Żal pana Melona, bo widać, że dobry człowiek zakochany w ŁKS. Powierzył swoją kasę niby futbolowym fachowcom, a ci ją traktują jak politycy z PO-PiS kasę podatnika, czyli jak papier toaletowy.
NIby mecze wygrywa/przegrywa się na boisku, niby pieniądze nie grają… ale to o co drużyna będzie walczyć decyduje się podczas transferów.
I tu potrzebne jest właściwe określenie potrzeb, a potem właściwe wybranie wykonawców.
I tu jest problem. Zupełnie jak za poprzedniego dyrektora sportowego, zamiast kupić bramkarza na poziom górnej połowy ekstraklasy, (bo wiadomo że mamy najgorszego w lidze), to my… szukamy kogoś kto będzie na niego naciskał. Jak usłyszałem to nie wierzyłem. No i kupiliśmy CZWARTEGO bramkarza Legii. Skoro nie stanął na bramce, to jak rozumiem jest jeszcze słabszy od Gikiewicza.
Za to do pomocy sprowadzamy zawodników wagonami.
Nieśmiało przypomnę, że mamy tylko jednego napastnika, a pomiwnnismy mieć trzech.
Jeśli robimy tak podstawowe błędy, to czego oczekiwać dalej.
A co do Żyry – nie zaskoczył, wiemy że nie ma koordynacji ruchowej. Więc skoro sztab uznaje że ma poziom wystarczający do grania, no cóż, może inni o tym poziomie są drodzy, nie wiem.
3 Comments
Widzew z obecnym składem nadal nie ma co marzyć o lepszej pozycji na koniec sezonu. Profesura Hanouska ulotniła się. Pokazał to przy drugiej straconej bramce. Pawłowski nadal nie zrozumiał, że po kontuzji już nie jest tym samym zawodnikiem co kiedyś. Niestety to se ne vrati. Jemu się wydaje, że nadal będzie strzelać gole z rzutów wolnych. I za każdym razem kiedy wykonuje rzut wolny, albo fatalnie pudłuje, albo trafia w mur. Żeby chociaż zrobił wrzutkę w pole karne by partner z drużyny mógł spróbować wykończyć strzałem głową lub coś sensownego zrobić z piłką. Nie. Uparł się by strzelać na bramkę. O Gikiewiczu, Żyro czy Kozlovskym już napisano sporo, więc nie chcę się powtarzać. Ich miejsce jest na ławce. Żyro wynegocjował nowy kontrakt, na mocy którego dostaje 100 tys miesięcznie. Nie wiadomo za co. Posadzić go na ławce i obniżyć pensję. Tak to widzę. Gikiewicz też w końcu powinien wylądować obok Żyro na rezerwie.
Widzew ma potencjał, ŁKS jedynie złotoustość trenera. I piszę to jako kibic ŁKS, ale z tych pragnatycznych, a nie patrzących na klub przez różowe okulary.
Graf ściąga nazwiskowe zgrane płyty(Rudol, Piasecki, Krykun) i przeciętniaków bez nazwisk. Z młodzieżą też trafia średnio na jeża. Ogólnie, przepalone mnóstwo kasy, zero zawodników robiących tzw różnicę, już nie mówiąc o potencjale sprzedażowym.
Żal pana Melona, bo widać, że dobry człowiek zakochany w ŁKS. Powierzył swoją kasę niby futbolowym fachowcom, a ci ją traktują jak politycy z PO-PiS kasę podatnika, czyli jak papier toaletowy.
NIby mecze wygrywa/przegrywa się na boisku, niby pieniądze nie grają… ale to o co drużyna będzie walczyć decyduje się podczas transferów.
I tu potrzebne jest właściwe określenie potrzeb, a potem właściwe wybranie wykonawców.
I tu jest problem. Zupełnie jak za poprzedniego dyrektora sportowego, zamiast kupić bramkarza na poziom górnej połowy ekstraklasy, (bo wiadomo że mamy najgorszego w lidze), to my… szukamy kogoś kto będzie na niego naciskał. Jak usłyszałem to nie wierzyłem. No i kupiliśmy CZWARTEGO bramkarza Legii. Skoro nie stanął na bramce, to jak rozumiem jest jeszcze słabszy od Gikiewicza.
Za to do pomocy sprowadzamy zawodników wagonami.
Nieśmiało przypomnę, że mamy tylko jednego napastnika, a pomiwnnismy mieć trzech.
Jeśli robimy tak podstawowe błędy, to czego oczekiwać dalej.
A co do Żyry – nie zaskoczył, wiemy że nie ma koordynacji ruchowej. Więc skoro sztab uznaje że ma poziom wystarczający do grania, no cóż, może inni o tym poziomie są drodzy, nie wiem.