Były marzenia o europejskich pucharach, ale po bardzo słabej wiośnie w Widzewie powinni zacząć patrzeć w dół tabeli. Tym bardziej, że przed nimi bardzo trudne mecze.
Po lutowym meczu ze Śląskiem Wrocław, który Widzew wygrał w dramatycznych okolicznościach strzelając gola w doliczonym czasie gry, prezes Mateusz Dróżdż napisał na Twitterze, że pozostał jeden punkt do utrzymania. Taki właśnie był (jest?) cel drużyny na pierwszy sezon po awansie, a raczej po powrocie po latach do PKO Ekstraklasy.
Ten potrzebny punkt Widzew zdobył już w następnej kolejce remisując przy ul. Łazienkowskiej z Legą Warszawa. Ale czy dało mu to utrzymanie? I kolejne punkty, które później zdobywała drużyna?
Wciąż nie można tego ogłosić na pewno. Zespół trenera Janusza Niedźwiedzia ma po 27 meczach 38 punktów. To daje mu miejsce w górnej części tabeli, ale przewaga nad strefą spadkową to tylko 9 punktów. Tymczasem do końca rozgrywek pozostało jeszcze Widzewowi osiem meczów. Można zdobyć, lub nie, 24 punkty. To jeszcze naprawdę sporo.
CZYTAJ TEŻ: Awantura po meczu Widzewa. Prezes Dróżdż: „Nie pozwolę…”
Od jakiegoś czasu w kontekście łódzkiego klubu mówi się w kontekście walki o europejskie puchary. Do trzeciego miejsca i Lecha Poznań traci już jednak 9 punktów i jeszcze oba mecze Kolejorz wygrał. Jest jeszcze bardzo prawdopodobne, że w pucharowych eliminacjach wystąpi czwarty zespół na koniec sezonu, bo dwa pierwsze zespołu ligi: Raków Częstochowa i Legia Warszawa, zagrają w finale Fortuna Pucharze Polski. Chyba mało prawdopodobne, by Raków i Legia dały się jeszcze komuś w tabeli PKO Ekstraklasy wyprzedzić. Warszawskiej drużynie zaraża Lech, ale przewaga to 8 punktów plus jeden mecz w zapasie Legii.
Czwarta jest Pogoń Szczecin wyprzedzająca Widzewa o 6 punktów i lepszy bilans dwumeczu. Patrząc na to, w jakiej formie są czerwono-biało-czerwoni i jak punktują na wiosnę (Widzew – 9, Pogoń – 15), to chyba można, a nawet trzeba zapomnieć o pucharach. To marzenie, które trzeba odłożyć na później.
Sytuacja nie jest dramatyczna, nie jest nawet zła, ale trzeba być czujnym. Ścisk w tabeli naprawdę jest duży i kilka kolejek może zmienić układ tabeli. Pokazuje to zresztą ten sezon, bo przecież na jego początku świetnie radziła sobie Wisła Płock, która była liderem, a teraz mówi się w tym klubie o utrzymaniu właśnie. Kłopoty miał Piast Gliwice, a wiosną zdobył już 20 punktów, o cztery więcej niż we wszystkich meczach jesieni. Widzew też jest dobrym przykładem, jak z czołowego zespołu ligi stać się średniakiem, a ostatnio wręcz słabeuszem. Osiem kolejek (niektóre zespoły mają jeszcze po 9 spotkań) naprawdę wiele może się zdarzyć.
Jedno jest pewne – drużyna trenera Niedźwiedzia musi zacząć punktować i nie chodzi nawet remisy, ale o zwycięstwo. Jedno w dziesięciu meczach rundy rewanżowej, to bardzo mało. Uciekło aż 21 punktów.
W ubiegłym sezonie do utrzymania potrzebne były tylko 33 punkty. Wcześniej jedynie 26, bo spadała tylko jedna drużyna. W siedmiu wcześniejszych sezonach były dwie grypy – mistrzowska i spadkowa, więc trudno powiedzieć, ile punktów wystarczyło, by zostać w lidze. W rozgrywkach 2012/2013, kiedy wszystko odbywało się według normalnych zasad, Ruch Chorzów utrzymał się mając 31 punktów. Wtedy też jednak spadał tylko jeden zespół.
CZYTAJ TEŻ: Wiosna, ach to ty. Znów koszmar Widzewa
Widzew teoretycznie nie musi się martwić ze swoimi 38 punktami, ale ogłosić utrzymania wciąż nie można. Każde punkty oczywiście przybliżą do tego celu i dadzą spokój trenerom, piłkarzom, kibicom i wszystkim w klubie. Najlepiej punktowanie zacząć od najbliższej kolejki. Problem w tym, że Widzew zagra w niej na wyjeździe z Rakowem Częstochowa. Potem ma bardzo dobrego wiosną Piasta Gliwice (w Sercu Łodzi), na wyjeździe Zagłębie Lubin, które też w tej rundzie radzi sobie o wiele lepiej.
Nie będzie łatwo, ale przed sezonem nikt nie mówił, że tak będzie.