Już niedługo Widzew zmierzy się w Pucharze Polski z Resovią. Czego spodziewać się po łódzkiej drużynie?
Mecz z Resovią zaplanowano na 29 września. To dla obu drużyn – pierwszoligowców – pierwsza faza rozgrywek. Trenerzy obu zespołów mają oczywiście na głowie najpierw mecze w Fortuna 1. Lidze. Widzew zmierzy się jeszcze z GKS-em Tychy i Skrą Częstochowa. Przed Resovią jeszcze trzy pojedynki o ligowe punkty.
Czasu jeszcze trochę jest, ale kibice już się zastanawiają, jak Widzew podejdzie do Pucharu Polski. Wątpliwości są zasadne, bo w przeszłości bywało tak, że trenerzy skupiali się na rozgrywkach ligowych. Gdy Widzew odpadał z pucharu, to wcale tego nie żałowali – mogli skupić się na lidze. Trudno się dziwić, że kibicom się to nie podobało.
Dwie edycje temu Widzew bardzo dzielnie walczył w Pucharze Polski. Najpierw wyeliminował Śląsk Wrocław, a potem grał jak równy z równym z Legią Warszawa. Przegrał 2:3.
Rok później los znów przydzielił widzewiakom Legię (wcześniej pokonali Unię Skierniewice). Tym razem walki nie było, łodzianie przegrali 0:1. Jak będzie teraz? Trener Janusz Niedźwiedź już zapowiedział, że nie ma mowy o czymś takim, jak odpuszczanie pucharu. – Zobaczymy, jaka wtedy będzie sytuacja zdrowotna w drużynie. Poza tym o tym, kto zagra decydować będzie forma, a także wybierzemy skład pod przeciwnika – mówi.
Nie wykluczył, że na boisko wyjść może kilku piłkarzy, którzy wcześniej grali mniej. Kadra Widzewa jest jednak teraz tak liczna, a rywalizacja tak duża, że trudno powiedzieć, kto dzisiaj jest w głębokich rezerwach. Kiedy była taka potrzeba Niedźwiedź nie wahał się wstawić do pierwszego składu nowicjusza Kacpra Karaska, czy w ostatnim meczu Konrad Reszka. Zresztą ten drugi być może w pucharze znów dostanie szansę gry. Sezon w jedenastce zaczynali m.in. Paweł Tomczyk i Radosław Gołębiowski, a ostatnio nie wyszli na boisko w ogóle.
Widzew w historii wywalczył tylko jeden Puchar Polski. Było to w 1985 roku. Powtórka mile widziana, chociaż oczywiście będzie to bardzo trudne. Walczyć jednak trzeba.