Przestrzegałem kibiców Widzewa, żeby nie popadali w euforię i hurra-optymizm. Wszyscy oczami swej duszy widzieli bowiem Widzew w górze tabeli walczący o europejskie puchary. Kreowanie nic nie kosztuje, a wyobraźnia pracuje aż miło. Marzenia nic nie mają wspólnego z rzeczywistością. Mnie śni się często gwiazda z albańskimi korzeniami Dua Lipa, co nie oznacza, że jutro rano otworzy mi drzwi w przeźroczystym peniuarze. A może i bez – co bardziej by mnie ucieszyło. Miała być zatem Lipa i była…
Nie znam w polskiej lidze bardziej denerwującego zespołu od Radomiaka Radom. Jak mają swój dzień… klękajcie narody! Potrafią grać na nieosiągalnym dla naszych ligowców poziomie. Szybko, z klepki, błyskawicznie przenosząc się od jednej bramki pod drugą. Zespół z Radomia to szalenie niebezpieczny zbiór brazylijsko-portugalski. Gra sprawia im ogromną przyjemność, a sposób konstruowania akcji momentami zachwyca, nawet jeśli jesteś z Łodzi. Dodajmy do tego brak problemów technicznych i szybkość w przeprowadzaniu kontrataków. Łatwo zatem, drogi kibicu, zorientować się czego nam w sobotę zabrakło.
Czego? Wszystkiego i tych walorów o których napisałem powyżej. Zastanawia mnie tylko jedno. Mając tak znakomity (jak na polską ligę) skład, dlaczego Radomiak tak słabo prezentował się w ostatnich trzech kolejkach? Nasuwa się jedno podejrzenie… Podobnie jak przy śmierci Johna Fitzgeralda Kennedy’ego. SPISEK. Może porównanie nie jest adekwatne do wielkiej postaci prezydenta USA, ale coś w tym jest, że rumuński trener tak szybko utracił zaufanie działaczy i co gorsza także zawodników.
Wsadzony „na konia” Maciej Kędziorek zrobił najlepszą rzecz, jaką można było zrobić – pozwolił piłkarzom grać. Dał im swobodę i nie wtłoczył ich w jakiekolwiek ramy. Tłumaczył mi kiedyś jeden z trenerów, co się robi z zawodnikiem, który zgłasza aspiracje do pierwszego składu. Wstawia się gościa do drużyny całkowicie zmieniając mu pozycję i zadania. W efekcie „młody” ginie, a sprytny szkoleniowiec ma argumenty na NIE. Na potwierdzenie moich słów radzę dociekliwym sprawdzić jak „odstrzelono” wychowanka Akademii Lecha Poznań Kamila Cybulskiego. Talentu temu zawodnikowi nie brakuje – jednak został odrzucony, a teraz leczy poważną kontuzję.
CZYTAJ TEŻ: Widzew gotowy na złe warunki w Mielcu
Nienawidzę Radomiaka! Zniszczył Nam marzenia o wielkim Widzewie. Niestety w wielkim stylu i na luzie… Byliśmy momentami bezradni i zagubieni. Pewność siebie Mateusza Żyro zniknęła z pierwszym poważnym opadem śniegu. I tak już będzie. Mateusz lepiej czuje się na suchej nawierzchni. Jest wysoki, ma długie nogi i to odbija się na jego zwrotności. Ba, gdyby ta obniżka formy dotyczyła tylko naszego stopera…
Zobaczcie Państwo, co zrobił przy pierwszej bramce blok obronny. Juan Ibiza zagrał jakby myślami był na tej wyspie, ale na wakacjach. Przy drugim golu zgubił krycie i nie powalczył o górną piłkę Paweł Zieliński. Zawodnik bardzo ambitny, ale pora jeszcze na dołożenie walorów czysto piłkarskich. W 72. minucie pech nie pozwolił mu na zdobycie gola, ale okazja ku temu była znakomita. Słupek to jednak tylko słupek czyli strzał niecelny.
Porażkę 0:3 trzeba przyjąć po męsku, bez szukania tanich usprawiedliwień i banalnych stwierdzeń o przeciwniku, który postawił nam wysoko poprzeczkę. Trochę nas ten mecz w Poznaniu omamił, wyprowadził w pole i oszukał. Na tle słabiutkiego w tym dniu Lecha graliśmy futbol prawie bajeczny. Nie wszystkie bajki jednak dobrze się kończą. Część ma złe zakończenie. I to nie przez Babę Jagę. Uwierzyliśmy w powrót do dawnych cudownych lat. A przecież drużyny nie buduje się w jeden sezon. Na wszystko potrzeba czasu.
Antoniemu Klimkowi, którego zaczęto w radosnym szale porównywać do Pawła Miąszkiewicza czy Piotra Szarpaka rywale z Radomia pokazali braki i miejsce w szyku. Antek nie może spuszczać głowy, lecz musi podjąć walkę o swoje lepsze jutro. Ma zadatki na niezłego piłkarza, ale powtarzam – zadatki. Nie jest jeszcze w pełni ukształtowanym zawodnikiem. Musi, jak krzyczą kibice Widzewa ””biegać!, walczyć! nie zawalać!”. Czyli musi pracować nad sobą. Jutro może być Wiosną. Z deszczami i podtopieniami. Błotem i cierpieniem. Tego Nam los nie oszczędzi. Jak nie oszczędzał nas Radomiak. A może należało wyciągając wnioski z poprzedniego meczu rozgrywanego na Widzewie i zagrać z kontrataku? Teraz możemy tylko pogdybać i filozofować. Czasu nie cofniemy.
To był smutny mecz także dla jednego z kibiców, który doznał ataku serca i wieczorem zmarł. I nagle kibice ŁKS-u pokazali ludzką twarz sportu, przesyłając kondolencje. To naprawdę wielki i szlachetny gest. Rywalizacja, wzajemna niechęć, animozje odeszły na drugi plan. Nie twierdzę, że teraz stosunki Widzew – ŁKS będą cudownie poprawne, ale w tym całym zamieszaniu zwanym życiem warto czasem zastanowić się i być normalnym. Gest kibiców z Karolewa był może tylko światełkiem w ciemnym tunelu zawiści, ale był kawałkiem człowieczeństwa. I to w najmniej spodziewanym i najtragiczniejszym momencie. Ludzkich odruchów nie jest za dużo, tym bardziej on cieszy i kto wie, może jest początkiem pewnego szacunku.
NIE PRZEGAP: Radomiak zidentyfikował kibica, który życzył śmierci fanowi Widzewa
Piłkarze ŁKS nie zagrali w Mielcu. Boisko nie nadawało się do gry. Na koniec zapytam więc, czy warto niszczyć zdrowie młodych ludzi tylko dlatego, że trzeba trzymać się terminów? Nie warto. Kto wie, jaką karierę zrobiłby Wiesław Wraga, gdyby nie zagrał z temperaturą w jednym z meczów. Twierdzę, że byłby znakomitym zawodnikiem, a tak jedną błędną decyzją zmarnowano mu piłkarskie życie. Czasem zatem warto zastanowić się, co się opłaca? Wiesiu, i tak dziękuję Tobie za niezapomniane mecze i gole. I do tego dawnego Widzewa trzeba dążyć i o nim marzyć w długie zimowe wieczory.
Dariusz Postolski, dziennikarz, komentator sportowy, ekspert Radia Łódź
Dariusz PostolskiŁKS ŁódźPKO EkstraklasapublicystykaWidzew Łódź